Cmentarze dla kibiców to w Polsce zupełna fikcja. Na zachodzie tymczasem pomysł cieszy się powodzeniem - fot. LegiaLive!
REKLAMA

Kibicowanie od kołyski aż po grób

Bodziach, źródło: własne / Logo - Wiadomość archiwalna

"Będziemy dopingować Ciebie z całych naszych sił, będziemy z Tobą zawsze aż do końca naszych dni" - śpiewają kibice Legii. Nieraz mówi się, że fani są ze swoją drużyną od kołyski aż po grób. W lutowym magazynie Logo znalazł się artykuł poświęcony marketingowi w polskich klubach piłkarskich. W porównaniu z tymi z zachodu, nasze kluby mają zdecydowanie słabiej rozwiniętą ofertę dla kibiców. W Polsce na razie można być kibicem "od kołyski". "Po grób" już tylko poza granicami kraju, gdzie budowane są... klubowe cmentarze, czy sprzedawane trumny w barwach klubowych. W Polsce to wciąż utopia.

"Logo" przypomina, że pierwszym polskim klubem, który zrobił promocję dla noworodków była Cracovia. W 2006 roku, "Pasy" na stulecie swojego istnienia rozdawały pamiątki dla najmłodszych ("Pasiaste becikowe") - becik w barwach klubu, śliniaczek, koszulkę niemowlęcą, butelkę do karmienia oraz "Certyfikat prawdziwego kibica Pasów od dnia narodzin". Wcześniej podobne akcje przeprowadzano m.in. w Niemczech i Wielkiej Brytanii.

W Polsce nie ma jeszcze cmentarza dla kibiców danego klubu. W Europie jako pierwsi zbudowali go, na prośbę swoich fanów, działacze HSV Hamburg. Klub występujący w Bundeslidze otworzył cmentarz na 500 osób, na który wchodzi się przez bramkę - taką samą jak te znajdujące się na boisku piłkarskim. W ofercie HSV są nie tylko miejsca na cmentarzu (10 tysięcy euro kosztuje podwójny grób), ale również trumny (2350 euro) i urny (370 euro) w barwach klubowych. Hasło promujące pomysł Niemców jest następujące: "Prawdziwa pasja nie kończy się z ostatnim gwizdkiem". Niebawem natomiast cmentarz dla swoich fanów otworzy Borussia Dortmund. Ten kształtem będzie przypominać boisko piłkarskie. Prekursorami w budowaniu cmentarzy dla kibiców byli jednak Argentyńczycy. Jako pierwsi miejsce ostatniego spoczynku dla swoich fanów (na 3 tysiące miejsc) zbudował Boca Juniors Buenos Aires.

Warto jednak dodać, że w innych krajach kibice wydają znacznie więcej pieniędzy na klubowe pamiątki. W Anglii wyliczono, że kibic przez całe życie wyda na swój ukochany klub ponad 20 tysięcy funtów. Kluby w Polsce mogą tylko o tym pomarzyć. Dlaczego? Między innymi z powodu braku piłkarzy, z którymi polscy kibice mogliby się identyfikować. "Nie mamy jeszcze prawdziwych idoli, kluby trochę na siłę starają się więc sprzedawać pamiątki. No bo koszulkę z czyim nazwiskiem ma sobie kupić kibic w Polsce? Jedyny zawodnik, który przychodzi mi na myśl, to Piotr Reiss, bo jest idolem i symbolem klubu. A co ma zrobić fan Legii, czy Górnika? Przecież nie kupi koszulki z nazwiskiem Rogera, który nie wiadomo jak długo zostanie w Legii" - tłumaczy na łamach "Logo" specjalista marketingu sportowego, Tomasz Redwan. I stąd w polskich klubach na koszulkach fani umieszczają swoje nazwiska i ksywki. W ostatnich dniach taki właśnie pomysł zrealizowała Legia. Za naszycie nazwiska na oryginalnej koszulce meczowej (kosztującej 239 złotych), kibic zapłaci 35 złotych.



Fani HSV Hamburg mają swój własny cmentarz


Trumny, jakie do wyboru mają fani Boca Juniors - fot. throughthetube.com


Trumna w barwach Reading FC
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.