Łukasz Zajączkowski był kapitanem drużyny w minionym sezonie - fot. Woytek
REKLAMA

Podsumowanie sezonu 2008/09 w wykonaniu koszykarskiej Legii

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Przed rokiem koszykarze Legii zapewnili sobie utrzymanie w lidze na kolejkę przed końcem sezonu. W sezonie 2008/09 sztuka ta nam się nie udała. Mimo bardzo dobrej końcówki sezonu, nasi gracze zajęli przedostatnie miejsce w lidze i spadli do ligi trzeciej (czwartej klasy rozgrywkowej). Nowy sponsor drużyny, firma Unibet zapewnia co prawda, że wyłoży 30 tysięcy złotych na dziką kartę na grę w II lidze, ale to możliwe będzie dopiero w wakacje. Szkoda, bo gdyby nie punkty przyznane Księżakowi Łowicz walkowerem (na boisku przegrali wysoko z Astorią), Legia kosztem Księżaka utrzymałaby się bez konieczności wykupowania karty (do jej wykupienia trzeba mieć budżet 200 tys. zł).

Plaga kontuzji
Przed nowym sezonem Legię opuściło kilku graczy i od początku nasz zespół wydawał się jednym z kandydatów do spadku. Marcin Ciszewski odszedł do SKK Siedlce, Kamil Sulima wzmocnił Tur Bielsk Podlaski, Adam Linowski został graczem Politechniki, a Krystian Świech wylądował w Żyrardowiance. Na domiar złego na rozgrzewce przed pierwszym meczem w Piasecznie kontuzji doznał Michał Głowienka, który w tym sezonie już nie wystąpił. Dosyć szybko uraz wyeliminował z gry Piotra Nowakowskiego i Szymona Złomańczuka, którzy większość rozgrywek pauzowali. Jeszcze mniej spotkań z eLką na piersi zaliczył Dominik Piętka, który z innych powodów zaprzestał treningów nie tylko w pierwszej drużynie, ale i w juniorach Legii.

Młody zespół Legii sezon zaczął bardzo słabo i dopiero w 9. kolejce doczekał się pierwszej wygranej. Legioniści pokonali przed własną publicznością Tur Bielsk Podlaski 71-66, choć już wcześniej byli bliscy sprawienia niespodzianki choćby w spotkaniach z Politechniką, czy Łęczycami. Niestety na kolejną wygraną podopiecznych Roberta Chabelskiego fani musieli czekać aż dwa i pół miesiąca. W między czasie nasz zespół przegrał wyjazdowe spotkanie w Sopocie, ze zdecydowanie najsłabszym w lidze, OSSM-em. Właśnie z sopocianami, tyle że u siebie zwyciężyła Legia 7 lutego. Wtedy wydawało się jeszcze, że walka o utrzymanie rozstrzygnie się na naszą korzyść. Być może tak by było, gdyby legioniści mieli więcej szczęścia. Trzeba przyznać, że zarówno parę spotkań u siebie (z AZS-em Olsztyn, czy Harmattanem Gniewkowo), jak i na wyjeździe (w Bielsku Podlaskim i Łęczycach) można było rozstrzygnąć na swoją korzyść. Niestety, wszystkie kończyły się triumfami naszych rywali.

Pijany kierowca
Drużyna z Olsztyna może się w ogóle cieszyć, że na mecz do stolicy dojechała. Kierowca, który miał ich zawieźć na mecz z Legią był zupełnie pijany, ale w ostatniej chwili znaleziono trzeźwego zastepcę. W hali na Bemowie przed meczem tymczasem była awaria, przez którą nie można było opuścić tablic. Rozpoczęcie spotkania przesunięto o pół godziny, ale dzięki lepszej formie w ostatniej kwarcie, triumfowali olsztynianie. Był to ostatni mecz, w którym zagrali Krystian Świech i Mariusz Łapiński.

Trzy wzmocnienia w trakcie sezonu
Ci dwaj zawodnicy, a także Paweł Stasiak wzmocnili Legię w połowie stycznia. Wtedy dzięki ofiarności kibiców udało się zebrać kwotę potrzebną do zgłoszenia trzech graczy do rozgrywek. Świech i Łapiński mieli grać na zasadzie "wypożyczeń" z Żyrardowianki do Legii, a wzamian Legia miała "pożyczać" klubowi z Żyrardowa Łukasza Zajączkowskiego. Paweł Stasiak, który już w przeszłości występował w Legii, a jako jedyny z pozyskanych w czasie sezonu graczy występował tylko w naszej drużynie (wcześniej zawodnik zrezygnował z gry w Piasecznie).

Przesądził walkower
Jak się później okazało, wzmocnienia z Żyrardowa na niewiele się zdały. Legia i Żyrardowianka rzadko grały w terminach pozwalających na występy w obu klubach. Najbardziej szkoda, że obaj nie zagrali przeciwko Harmattanowi, bowiem wtedy byli najbardziej potrzebni. W ostatnich spotkaniach radziła już sobie własnym składem, rzekomo przez kontuzjie "Łapy" i Świecha. To co wydawało się nieprawdopodobne, czyli wysoka wygrana nad Księżakiem Łowicz (minimum 24 punktami) stało się faktem. Nasz zespół po ambitnej walce zwyciężył 96-69, ale parę dni później kwestia spadku została rozstrzygnięta. Legioniści mierzyli się z jedną z najlepszych ekip ligi, walczącej na dodatek o wyższa pozycję przed play-off i byli o krok od sprawienia niespodzianki. Szkoda, że ostatni mecz sezonu z AZS-em Kutno był już o pietruszkę. Nasi gracze co prawda pokonali akademików, zapewniając sobie czwartą wygraną w sezonie, ale ze względu na walkower na korzyść Księżaka (za mecz z Astorią, który na boisku wygrała "Asta" 96-76), wyższe miejsce w lidze zajęli łowiczanie.

Dojrzalsi
Szkoda, bo w końcówce sezonu nasi zawodnicy prezentowali się naprawdę bardzo dobrze. Oprócz waleczności, sprawiali wrażenie zdecydowanie bardziej dojrzałych niż na początku rozgrywek. Na parkiecie coraz częściej szanse otrzymywał mierzący 194 cm Łukasz Sieczek. Coraz pewniej poczynał sobie utalentowany Tomek Rudko, który bez respektu blokował rzuty zdecydowanie bardziej doświadczonych graczy. W końcówce więcej grywał także Rafał Holnicki, który po MP juniorów również jakby odżył. Szkoda jedynie, że w ostatnich meczach zabrakło Marcina Chojeckiego. Łukasz Zajączkowski był liderem drużyny od początku do końca sezonu. Nasz rozgrywający występy świetne przeplatał z przeciętnymi. Najlepszy występ "Zając" zaliczył przeciwko Księżakowi, zdobywając aż 45 punktów, osiągając tym samym najlepszy wynik punktowy w lidze po raz drugi z rzędu.

Nasłabszymi wynikami sezonu były porażki różnicą aż 39 punktów - najpierw w pierwszej kolejce sezonu z Piasecznem, a później przed własną publicznością z Astorią. Zresztą porażka 76-115 z drużyną z Bydgoszczy była najgorszym meczem Legii w obronie od 3,5 roku (po raz ostatni legioniści stracili więcej punktów 23 kwietnia 2005 roku w Tychach).

Trzeba również wspomnieć o niesamowitym sukcesie juniorów Legii, którzy na Mistrzostwach Polski w Sopocie zdobyli brązowy medal, co było największą niespodzianką tegorocznych rozgrywek.

Dzika karta i wzmocnienia?
Sam pomysł wykupienia dzikiej karty jest różnie odbierany przez kibiców. Jedni twierdzą, że jest to niesportowe, inni zaś, że w trzeciej lidze poziom jest na tyle beznadziejny, że szkoda tracić rok na grę na tym poziomie rozgrywek. Pewnie, że lepiej byłoby zapewnić sobie grę na tym poziomie na boisku. Faktem jest jednak, że Legia do II ligi nie spadła ze względów sportowych. Nasza drużyna w sezonie 2003/04 zajęła ósme miejsce w I lidze (grała nawet w play-off), ale ze względu na kłopoty finansowe w kolejnym sezonie przystąpiła do rozgrywek drugiej ligi. Nasze miejsce w wyższej klasie rozgrywkowej zajął Znicz Jarosław (obecnie zespół występujący w ekstraklasie).

Najważniejsze, że nasz zespół nareszcie ma sponsora i nie będzie się martwił o organizację spotkań, czy dojazdy na mecze wyjazdowe. Do tej pory tak, wydawałoby się, błahe problemy zaprzątały głowę trenera Chabelskiego. Legia zresztą oddałaby mecz z Astorią walkowerem, gdyby nie decyzja samych zawodników, o wyłożeniu z własnych kieszeni pieniędzy na organizację meczu. Już dziś sporo się mówi o poważnych wzmocnieniach składu. Wiele wskazuje na to, że w nowym sezonie w barwach Legii oprócz utalentowanej młodzieży zobaczymy paru bardziej doświadczonych zawodników. Nazwiska zapewne poznamy dopiero koło lipca. Nowy sezon rozpocznie się we wrześniu.

Słaba frekwencja na Bemowie
Oby był on lepszy dla nas nie tylko od strony sportowej, ale i kibicowskiej. Minionych rozgrywek fani Legii nie zaliczą do najbardziej udanych. Co prawda doping dla Legii prowadzony był na wszystkich meczach, ale często prowadziła go skromna grupa osób. Nie udały się także wyjazdy nawet na najbliższe tereny - zarówno na Bielanach (Politechnika), jak i w Piasecznie Legię wspierało od kilku do kilkunastu osób. Jedyną ekipą, która zawitała w minionym sezonie na Obrońców Tobruku była Astoria (kilka osób). Warto dodać, że po sezonie nowy sponsor klubu przygotował dla kibiców grilla oraz nagrody w postaci 10 abonamentów na mecze w kolejnym sezonie. Podobnego podejścia do fanów nie doświadczyliśmy przez ostatnich 10 lat.

Legia w sezonie 2008/09:
Zajączkowski Łukasz (28 lat) - 23 mecze, 825 min., 435 pkt, eval 441
Kijanowski Artur (21 lat) - 23 mecze, 624 min., 283 pkt, eval 194
Rudko Tomasz (19 lat) - 26 meczów, 504 min, 105 pkt, eval 168
Piotrowski Bartłomiej (19 lat) - 24 mecze, 471 min., 231 pkt, eval 146
Wojtyński Michał (20 lat) - 26 meczów, 454 min, 168 pkt, eval 79
Holnicki-Szulc Rafał (19 lat) - 24 mecze, 430 min, 77 pkt, eval 82
Grzejszczyk Artur (19 lat) - 21 meczów, 340 min, 76 pkt, eval 78
Chojecki Marcin (19 lat) - 15 meczów, 339 min, 69 pkt, eval 73
Stasiak Paweł (30 lat) - 12 meczów, 281 min., 115 pkt, eval 134
Opalski Konrad (28 lat) - 21 meczów, 198 min, 17 pkt, eval 15
Świech Krystian (28 lat) - 6 meczów, 195 min, 112 pkt, eval 112
Nowakowski Piotr (21 lat) - 8 meczów, 181 min, 66 pkt, eval 86
Sieczek Łukasz (20 lat) - 8 meczów, 102 min, 39 pkt, eval 35
Piętka Dominik (19 lat) - 5 meczów, 88 min, 20 pkt, eval 25
Łapiński Mariusz (27 lat) - 4 mecze, 88 min, 59 pkt, eval 75
Złomańczuk Szymon (20 lat) - 7 meczów, 47 min, 6 pkt, eval 4
Kwasiborski Piotr (19 lat) - 6 meczów, 33 min, 9 pkt, eval 3

Kolejno: Nazwisko i imię, wiek, liczba meczów, liczba minut, liczba punktów, eval



Łukasz Zajączkowski w meczu z Księżakiem Łowicz rzucił 45 punktów, ustanawiając rekord II ligi - fot. Adam Litwiniuk


Frekwencja w hali na Bemowie pozostawiała wiele do życzenia - fot. Woytek


Tomasz Rudko - zawodnik, który poczynił największe postępy - fot. turi


Koszykarska Legia niestety nie utrzymała się w II lidze - fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.