Grzelak: Nic mnie nie boli
W minionym sezonie Bartłomiej Grzelak rozegrał tylko 9 meczów ligowych w barwach Legii - wszystkie w rundzie jesiennej. Na wiosnę, z powodu urazu Grzelak nie zagrał ani razu. Zawodnik nie dziwi się, że fani o nim zapomnięli. "Trudno mnie pamiętać, skoro cały czas miałem kontuzję. Wszyscy zapomnieli, że istnieje ktoś taki jak Grzelak" - mówi napastnik, który w sobotę zawarł związek małżeński.
W czwartek Grzelak wraz z resztą drużyny rozpoczął przygotowania do nowego sezonu, a w tym tygodniu ma już ćwiczyć na pełnych obrotach.
"Nie będę się oszczędzał. Nic mnie nie boli, a ścięgno dobrze pracuje" - zapewnia "Grzelu".
Jan Urban chciałby mieć w nowym sezonie do dyspozycji napastnika, który mógłby rywalizować o miejsce w składzie z Chinyamą. "Wiele razy już słyszeliśmy, że wszystko będzie w porządku, a później okazywało się, że Bartek wypada ze składu. Mam nadzieję, że tym razem limit pecha został wyczerpany" - mówi Urban.
Jak informuje Polska, Grzelak miesięcznie zarabia 50 tysięcy złotych. Choć większość zawodników ma w kontraktach zapis mówiący o możliwości rozwiązania umowy, gdy piłkarz jest kontuzjowany ponad pół roku, to Grzelak może spać spokojnie. W jego, a także Sebastiana Szałachowskiego umowie, takiego zapisu na razie nie ma.
przeczytaj więcej o: Bartłomiej Grzelak