W czwartkowych zajęciach brał udział Marcin Smoliński - fot. turi
REKLAMA

Wykończeni? Dobrze, tak ma być!

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Jutro legioniści jadą na sparing do Andrychowa, dziś po raz ostatni w tym tygodniu trenowali w podwarszawskim Mirkowie. Letnie przygotowania trwają tak krótko, że w ekspresowym tempie trzeba "wyrobić" w piłkarzach odpowiednią siłę i moc. Nic więc dziwnego, że nasi piłkarze ciężko trenują pod okiem Ryszarda Szula. Dziś zostali podzieleni na trzy grupy.

Fotoreportaż z treningu - 52 zdjęcia turi



Podczas gdy dwie wylewały hektolitry potu w seriach biegowych, trzecia ćwiczyła taktykę i akcje ofensywne. "'Szałach', nie tak, no co, nie umiesz?" - strofował podopiecznego trener Jan Urban. "Teraz jesteś napastnikiem" - dodał po chwili.

Po kilku minutach piłka chodziła jednak jak po sznurku i Sebastian Szałachowski mógł odetchnąć z ulgą. Legioniści ćwiczyli także wykończenia akcji po rzutach rożnych. W narożnikach ustawili się Tomasz Kiełbowicz z Maciejem Iwańskim i na zmianę wrzucali futbolówkę w pole karne. "Brawo 'Paluch'" - chwalił napastnika trener Kibu.

Biegacze mieli gorzej, bo Ryszard Szul był w minorowym nastroju. "Szybciej, szybciej" - popędzał piłkarzy, którzy z trudem znosili sprinty w upale. W końcu męczarnie się skończyły i można było sięgnąć po wodę. "Wykończeni? Tak ma być. Pamiętajcie, że mamy niewiele czasu" - mobilizował piłkarzy Szul. Podczas przerw w biegach można było jednak i pożartować. "Ofiarą" kolegów padł tego dnia Marcin Smoliński, który - zdaniem niektórych - wrócił z wypożyczenia do ŁKS dziwnie odmieniony. "Smole" jasno zasugerowano, że łódzkie powietrze mu nie służy ;)

Po biegach na środku boiska usiadł Pance Kumbev, którym zajęli się masażyści. Niestety, Macedończyk nie wrócił już do zajęć. Przez resztę treningu mógł tylko obserwować poczynania kolegów. "Boli mnie achilles, już od trzech dni" - zdradził nam obrońca.

W tym czasie na boisku trochę się działo. Piłkarzami zajął się pan Lucjan Brychczy, który zarządził żonglerkę. Kostia Machnowski trenował natomiast skoki i pady pod okiem Krzysztofa Dowhania.

Na koniec legioniści mogli się trochę rozstrzelać. Po ich strzałach piłka często przelatywała wysoko nad poprzeczką. Zatroskany Jacek Magiera cofnął więc o kilka metrów gromadkę dzieciaków czekających na autografy. "Bo zaraz w was trafią" - ostrzegał. Później ze skutecznością było już trochę lepiej - piękne bramki zdobywali nawet Dickson Choto i Inaki Astiz. Ten pierwszy po udanych akcjach cieszył się - co ma w zwyczaju - jak dziecko.

Fotoreportaż z treningu - 52 zdjęcia turi






fot. turi

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.