REKLAMA

Kątem oka - 44 tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

To było to! Wygrana z Wisłą na wyjeździe nie przydarzyła nam się od 12 lat. Nie wiem czemu, ale akurat doskonale pamiętam tamten mecz i wygraną 3-1 po bramkach Czykiera, „Kucharza” i Bednarza (kolejność była chyba inna, ale mniejsza). Po polskich boiskach biegały wówczas m.in. takie wynalazki jak Udebuluzor czy choćby Grzegorz Wódkiewicz, znany obecnie bardziej jako Grzegorz W. Wisła dołowała, a Legia walczyła o mistrza. Świat był piękny do 18 czerwca 1997 r. … Liczy się jednak tu i teraz.
Piłkarze sprawili nam miłą niespodziankę wygrywając na wyjeździe po raz pierwszy od 3 miesięcy i to w najważniejszym meczu tej rundy! Wprawdzie spotkanie stało na niskim poziomie, ale liczy się wynik i fakt, że nasi wreszcie walczyli do końca, nie dając sobie dmuchać w kaszę. Miło było patrzeć, jak z pozoru delikatny środek pomocy (Giza, Smoliński, Iwański) dzielnie stawiał czoła swym vis a vis wiślackim bulterierom w osobach Cantoro i Diaza. Właśnie walką nasi zdobyli 3 punkty, których wagi nie trzeba nikomu tłumaczyć. A tak swoją drogą, na moje to Legia może zawsze grać taką rolniczą piłkę, byleby tylko grała równie ambitnie i efektywnie. W tzw. międzyczasie też nie zabrakło ciekawych wydarzeń. Zapraszam do lektury podsumowania tygodnia.

Poniedziałek przyniósł przede wszystkim echa sobotnich wydarzeń ze „Staruchem” i ochroną w roli głównej. Wypowiadały się największe „autorytety”, grzmieli głównie dziennikarze spod znaku Agory, choć nie tylko oni, prześcigając się w słowach krytyki nad chamskim wybrykiem Piotrka. Właściwie nikt się nawet nie zająknął o brutalności i nieadekwatności działań ochrony. Jeden spośród ochroniarzy przyznał nawet, że dyrektor Błędowski przed meczem z Ruchem dał taką przemowę na odprawie, jakby był to mecz podwyższonego ryzyka, a na „Krytej” miało zasiąść 1000 widzewiaków. Pan Bogusław miał również zasugerować „zgarnięcie” jak największej liczby widzów, by można było skierować przeciwko nim wnioski o orzeczenie zakazu stadionowego. Ponadto, wg relacji naszego informatora, Błędowski dał do zrozumienia, że w czasie spotkania coś się wydarzy i może dojść do interwencji na trybunie, ostrzegając rzekomo szefów poszczególnych agencji ochrony, że w wypadku niezdecydowania w działaniach ich ludzi będzie oznaczało koniec współpracy. A do tego pan Boguś podobno bardzo lubi się rządzić i rozkazywać, niczym pan na włościach. Nic dziwnego, że ochroniarze ochrzcili go wiele mówiącą ksywką „Ura – bura król podwóra”.
Ponadto, popołudniu Stowarzyszenie Kibiców Legii wydało wreszcie rozsądne oświadczenie, z którym można się niemal w 100% zgodzić. Jedyną wątpliwość budzi fakt, że „gniazdowy” nie jest tylko jednym z kibiców. To gość, który w dużej mierze kształtuje obraz i odbiór społeczny fanów, a podnoszonymi okrzykami wpływa na reakcje widowni.

Pod hasłem „Dość chamstwa i bandytyzmu!” zdemontowano we wtorek bocianie gniazdo z trybuny. To tak na wszelki wypadek. Dla bezpieczeństwa też rozwiązano umowę z Pogotowiem Ratunkowym. Według „Króla podwóra” ratownicy medyczni do pracy przyjeżdżają w stanie nietrzeźwym, więc postanowił jednego z nich przebadać alkomatem. Niestety medyk nie wyraził zainteresowania badaniem, więc próbowano go przekonać używając ulubionych argumentów legijnych „bezpieczników”, czyli siłowych. W efekcie ratownik został poturbowany, a badanie policji wykazało, że był trzeźwy. Zamiast przeprosin mieliśmy jednak wypowiedzenie umowy. Wszak „Król podwóra” nie może się mylić, ura bura!

W środę rozpoczęło się tworzenie tzw. przedmeczowej atmosfery. Tym razem obeszło się bez szczególnego prężenia muskuł. Najpierw kurtuazyjnie wypowiedział się Paweł Brożek, potem już nieco bardziej wojowniczo Mirosław Trzeciak, ale najbardziej zdziwił Mariusz Jop. Stoper krakowian orzekł bowiem, że jego zespół jest lepszy w każdej formacji. Może i tak, ale na litość boską czy ktoś przy zdrowych zmysłach może uważać, że Mariusz Pawełek przewyższa umiejętnościami Jana Muchę? Błagam, bez jaj.

Czwartek minął pod znakiem konferencji prasowej. Widać było na niej, że trener Urban przeżywa już mecz z Wisłą, choć tradycyjnie starał się nadrabiać miną. Szkoleniowiec poza przedmeczowymi dywagacjami potwierdził przede wszystkim, że świadomy jest swojej sytuacji w klubie. Znać było jednak, że widmo dymisji nie przesłania mu oczu i całą swą energię poświęca przygotowaniu do spotkania z mistrzem Polski. Pełen profesjonalizm? Chyba tak, warto więc przy tej okazji pochwalić klasę trenera. Tego samego dnia swoje 26. urodziny obchodził Inaki Astiz, który popisową partią przeciwko Brożkowi i spółce sprawił sobie wykwintny prezent. NajLLepszego Inaki!

O piątkowym meczu pisałem już we wstępie. Mimo narzekań na styl te 3 punkty dają ogromną satysfakcję i ponownie rozbudzają nadzieje na pasjonującą walkę o mistrzostwo. Oby tylko ten pozytywny nastrój nie prysł po najbliższym spotkaniu, a znając naszych pupili to wszystko jest możliwe. W piątek też mogliśmy przeczytać publikację pary pismaczków z „Gazety Wyborczej”. Okazało się, że owi wirtuozi pióra postanowili w swym tekście wyróżnić LegiaLive!, określając naszą stronę mianem „kibolskiej”. Przy okazji okazało się, że pracowici „dziennikarze” uważnie śledzą komentarze pojawiające się na naszym portalu, a także wnikliwie analizują teksty. Jest nam zatem niezmiernie miło, choć akurat osobiście wolałbym, by moje teksty czytały osoby nie mające problemów z percepcją. Drogi Czytelniku! Chcesz czy nie chcesz, zostałeś wrzucony do kibolskiego wora i nie ma zmiłuj, skoro tak twierdzi dziennikarz „najbardziej opiniotwórczego” dziennika w Polsce. Choć akurat poziom intelektu rzeczonego pismaka jest odwrotnie proporcjonalny do jego wagi…

Skoro było już tutaj o koszykówce, to będzie też o siatkówce. W sobotę odbyło się spotkanie Ósemki Siedlce z Legią. Jako, że Siedlce to miasto na wskroś przesiąknięte Legią, to rośnie nam już trzecie, albo i czwarte pokolenie siedleckich legionistów. Duże brawa za wysiłek włożony w przygotowanie oprawy na mecz siatkarzy. Wprawdzie jeszcze trochę chłopakom brakuje do pewnego poziomu dopingowania, ale przecież od czegoś trzeba zacząć.

Niedziela. Nie będzie tym razem o Błażeju Augustynie, który zagrał od 41. minuty przeciwko Napoli i zarobił żółtą kartkę. W ogóle nie będzie niczego, o! ;-)

Cytat tygodnia:
„Wyjazd to wyjazd, ale pewnie niektórzy i tak będą nam wypominali, że wygraliśmy tylko w Sosnowcu” - Marcin Smoliński o wygranej z Wisłą. Ja tam się czepiał nie będę, zwłaszcza, że ostatnio w Sosnowcu przegraliście 1-2 z beznadziejnym wówczas Zagłębiem.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.