REKLAMA

Kątem oka - 2. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Przeglądając doniesienia z ubiegłego tygodnia doszedłem do wniosku, że w Polsce wystarczy być Muchą, by nie schodzić z pierwszych stron. Najpierw Anna Mucha gościła niemalże wszędzie, atakując swą urodą i wdziękiem. Teraz pismaki dostały biegunki z powodu domniemanego transferu Jana Muchy. I tak dzień w dzień ciągnie się ta legijna „Moda na sukces”, choć na szczęście już blisko jej końca (chyba). Przy okazji niejako zaczęły się przymiarki do potencjalnego kandydata, który mógłby zastąpić Słowaka.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że opera mydlana „Muszkina” urozmaica nam przerwę w rozgrywkach. Jano, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, jest zdecydowany i nie ma problemów z podjęciem decyzji. Legię oczywiście kocha, Warszawę również, jest tutaj szczęśliwy, ale jeszcze bardziej szczęśliwy będzie, jak będzie mógł tu tylko zaglądać od czasu do czasu podczas urlopu.

Poniedziałek. Kowalewski wróci do Legii? No pewnie, kapitalny pomysł! W tak wybitnego bramkarza warto zainwestować. Młody, perspektywiczny i z niewygórowanymi żądaniami finansowymi. Podobno do wzięcia są jeszcze Adam Majewski, Maciej Janiak i Sebastian Nowak. Z władzami nie dogadał się niestety Radek Wróblewski, który stanowiłby niewątpliwie silną konkurencję dla Maćka Rybusa, zwłaszcza wagową. Natomiast Czarek Kucharski wciąż się waha, w końcu byłby to jego 14 powrót do Legii. Mocna ekipa z przełomu wieków wciąż w cenie. Dla jasności, nie wierzę w powrót „Gibona” na Łazienkowską. Nawet szefowie Legii nie są tak bezmyślni, by go tu sprowadzać.

Wtorek. Ponownie wróciły wspomnienia, bo głos dali byli lewonożni gwiazdorzy „wojskowych” – Roger i Marcin Burkhardt. Pierwszy uznał, że odszedł z Warszawy we właściwym momencie, gdyż męczył się już grą dla nas. Szkoda, że do takiego wniosku nie doszedł znacznie wcześniej, bo nas męczył swymi występami już od dawna. Niestety, „Perejro” wciąż się męczy. Na ławce. „Bury” natomiast każdą swą wypowiedzią tylko się pogrąża. Tym razem stwierdził, że dopiero w Szwecji nauczył się profesjonalizmu. W wieku 26 – ciu lat. W sumie lepiej późno niż wcale, prawda? „Burek” to kolejny symbol polskiej piłki. Wzorcowy przykład jak przez własną głupotę, sodówkę i lenistwo zniszczyć sobie karierę. Dobrze przynajmniej, że zarobi troszkę pieniążków w tym Charkowie czy gdzie on tam grzeje ławę.

Środa. Ni z tego, ni z owego doszły nas słuchy, że Pance Kumbev przebywa na testach w Anży Machaczkała, beniaminku ligi rosyjskiej. Miejmy nadzieję, że uda mu się zmienić klimat, bo w nie wygląda na to, by miał sobie w Warszawie pograć. Przerażeni faktem, że wkrótce możemy nie mieć zmienników na pozycję środkowego obrońcy, powinni zapoznać się z oświadczeniem Stowarzyszenia Kibiców Wojtka Szali, w którym autorzy rozpoczynają akcję uświadamiającą kibiców Legii, pod hasłem: Spokojnie, jest przecież Wojtek!

Czwartek. - Legia może dogonić Wisłę i bez Muchy – twierdził Jan Urban. Jasne, ale lepiej byłoby ich jednak nie tylko dogonić, ale i przegonić. Ponadto Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa (SKLW, nie mylić z SKWS), powołując się na tradycję i historię, zaapelowało o pozostawienie nad stadionem patronatu Józefa Piłsudskiego i odejście od pomysłu skomercjalizowania nazwy obiektu. Tak jest! Koncepcja ze wszech miar słuszna! Ja bym w ogóle nie budował stadionu, a stare trybuny zamieniłbym w skansen wartości patriotycznych. Zbieralibyśmy się wówczas co niedzielę po mszy i śpiewali „Sen o Warszawie”. Obserwowalibyśmy jak pięknie rośnie nasza tradycyjna trawa i słuchali wyjazdowych historii z lat 80 – tych, w klimacie kombatancko - martyrologicznym. A na zakończenie jeszcze „Bogurodzica” wymiennie z „Rotą”. Barwy w górę i do domu. Precz z komuną i cenzurą!

Piątek. Legia po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wzięła udział w turnieju halowym. Przy gorącej atmosferze w poznańskiej Arenie nasi najlepsi zajęli niezłe 6. miejsce. No dobra, nie bójmy się prawdy! Przerżnęliśmy wszystkie mecze, a Grosicki znów nam puknął dwa gole! Ale i tak jesteśmy najlepsi!

Weekend. „Orły” Franciszka Smudy pofrunęły na wakacje do Tajlandii i zwyczajowo zaliczyły bęcki od Duńczyków. Wśród kadrowiczów podobno dobre wrażenie na trenerze wywarli Maćkowie – Iwański i Rybus. Podobno, bo o jakimkolwiek dobrym wrażeniu nie da się mówić. Podobnie jest w przypadku Błażeja Augustyna. Nasz rodzynek zagrał w środę cały mecz w Pucharze Włoch, jak zwykle dostał żółtą kartkę, a jego Catania wyeliminowała Genoę. W niedzielę Sycylijczycy znów grali w Genui, tym razem z Sampdorią, ale już w najsilniejszym składzie – bez Polaka.
Tymczasem do Hiszpanii dotarli nasi milusińscy. Okres dwutygodniowych wakacji … yyy … wyczerpujących przygotowań do sezonu spędzą w dobrze znanym im Mijas na Costa del Sol. Na pewno czeka ich morderczy wysiłek, potężne obciążenia i niedobór snu…

Zdjęcie tygodnia:

Legia kuleje.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.