REKLAMA

Kątem oka - 9. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Presja przygniotła naszych piłkarzy i niestety nie udało się powtórzyć wyniku z pierwszego meczu przeciwko Cracovii. Na szczęście zachowana została ciągłość stylu gry, bo w obu spotkaniach Legia zagrała równie wybitnie. Tym razem jednak zabrakło szczęścia, Odra zagrała mecz życia, murawa była nierówna, piłka za ciężka, kibice nieprzychylni, a do tego ta presja. Perspektywa objęcia prowadzenia w Ekstraklasie po 19. kolejce (WOW!!!) tak zestresowała warszawskich milusińskich, że podczas spotkania z ostatnią drużyną w tabeli nie wychodziło im kompletnie nic.
To oczywiście tylko wypadek przy pracy, bo przecież choćby tydzień wcześniej zagrali cudowne zawody w Krakowie.

Dobra, dość łechtania „słitaśnych” miłośników smakołyków. Nie mam czasu i ochoty odgrywać teatrzyku. Po naszych „niesiatkarzach” i „niekoszykarzach” przeczołgali się wszyscy, jak – za przeproszeniem – jeden mąż. Jeżeli i ja tego nie zrobię, to „życzliwi” pomyślą sobie, że frustracje zawodowe zacząłem wyładowywać na żonie, a ona z pewnością chciałaby tego uniknąć, dla ratowania naszego nieszczęśliwego, pełnego nędzy małżeństwa.

Nie ma sensu opisywać całego tygodnia, bo cóż z tego, że Mirosław Trzeciak wizualizował wspaniałe wzmocnienia latem, skoro byle głupek wie, że tych klasowych piłkarzy potrzebujemy nie na jutro, a na przedwczoraj. To jak to jest? Teraz pieniędzy nie ma, a już za 3 miesiące będą? Od lata 2010 zaczniemy budować drużynę na dawno zapowiadanego mistrza 2012? To po co było tracić czas przez ostatnie 4 lata? ITI jest w klubie już 6 rok, a na koncie ma jedno mistrzostwo i jeden puchar. W zamian, doczekaliśmy się całej masy sportowych kompromitacji. Pamiętacie, byśmy w Warszawie kiedykolwiek przegrali z ostatnią drużyną w tabeli? Może pan Lucjan Brychczy coś kojarzy, bo on w tym bałaganie tkwi najdłużej i aż smutno się robi na myśl, że doczekał się takich czasów. Tymczasem czytam, że zbawicielem „wojskowych” ma zostać Dariusz Dudka i nerwowo (wszak nerwy z pracy przenoszę na życie prywatne) zaczynam rozglądać się za rozumem, utraconym przez szefów Legii. Ciekawe czy trener Urban też (o ile doczeka) będzie mówił do niego „Hello, middlefielder!”?

Dzisiejsza Legia jest jak ten słynny profil Rybusa na fotce.pl czy innym badziewiu. Metroseksualna, bezpłciowa i słodka do wyrzygania. Wszyscy ładni, pachnący i wylansowani. Ą, ę, iż, że, aczkolwiek i bynajmniej. Nikogo nie obchodzą ani kibice, ani klub. Kibic jest zły, bo nie dopinguje, a to przecież jego obowiązek. Nie tylko ma płacić, nie odzywać się, ale też być na każde gwizdnięcie pana trenera i panów piłkarzy. Gdy sobie zażyczą ma zdzierać gardło, by przekuć ich nieporadność w umiejętności, nieskuteczność w lawinę goli i ich prowincjonalność w światowość. A klub? Klub ma płacić, a skoro już to robi, reszta jest nieważna. Żadne tam przywiązanie do barw, żadne przywiązanie do miasta. Tylko hajs i galerie handlowe. Wskażcie palcem choć jednego legionistę w tym zespole. Jednego naprawdę walczącego, gryzącego trawę, który potrafiłby wstrząsnąć otaczającą go bandą pociesznych cudaków w obcisłych bluzeczkach, sweterkach i z torebkami na ramieniu.

Zamiast tego, drużynę zaatakował syndrom Gizy. Mamy piłkarzy, którzy pękają przed 3 tysięczną publicznością, a mecze z największymi ogórkami ligi pętają im nogi. Rzeczony Giza wprawdzie nie zapisze się niczym w historii Legii i wkrótce będzie mógł spokojnie wrócić do swojego ukochanego Krakowa, ale właśnie on stał się symbolem bylejakości „wojskowych” pod trenerskim okiem Jana Urbana. 30 – letni piłkarz bojący się własnego cienia na boisku, został stłamszony przez kibiców i media. To takie przykre, takie ciężkie do zniesienia. I szkoda tylko, że trochę za późno na zmianę zawodu. Na szczęście ci młodsi mogą jeszcze to zrobić. Tylko w jakim innym zawodzie, w jakim innym klubie płaci się tyle pieniędzy nieudacznikom?

No i został nam jeszcze trener, czyli facet, pod wodzą którego Legia rozegrała może z 5 naprawdę dobrych meczów, choć nie wiem czy i w tym przypadku nie przesadzam. Oprócz Kuby Rzeźniczaka żaden z piłkarzy z pola nie rozwinął się pod opieką Urbana. Wręcz przeciwnie, prowadzeni przez niego zawodnicy się „zwijają”. Nie wiem z czego to wynika, ale z pewnością przeraża, bo co będzie gdy faktycznie latem przyjdzie 9 nowych, klasowych piłkarzy? Za każdym razem też jesteśmy świadkami cyrku z przygotowaniami. Zawsze są jakieś nowinki szkoleniowe, dwoi się i troi „Richard” Szul i oczywiście nigdy nie wiadomo, w jakiej formie po zimie będą legioniści. Co ciekawe, jeszcze nie zdarzyło się, by byli w dobrej, więc pozostaje wątpliwość: będzie źle czy jeszcze gorzej?

Do ilu razy sztuka, panie trenerze? Czy nie jest tak, że po prostu nie zna się pan na swojej robocie i działa po omacku? Kiedyś już o to pytałem, ale ponownie nadarza się okazja: ile jeszcze razy Legia musi się skompromitować, by trener Urban podał się do dymisji? Jasne, możemy mówić, że nie wszystko stracone, że strata jest minimalna, a wszystko jest winą kibiców. Tylko po co się oszukiwać i jak długo można to robić?

Ale z drugiej strony, całe to zamieszanie można przecież spuentować jednym zdaniem – Odra nam nie leży. Taki tytuł powinien nosić ostatni odcinek kręconego przy Łazienkowskiej serialu „Świat według Kiepskich”.

P.S. Bodziach, opublikuj zwolnienie za zeszły tydzień. Prezes się dopytywał, czemu nie śpiewałeś.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.