Paweł Podobas - fot. Piotr Galas
REKLAMA

Podobas: Liczy się dobro drużyny i awans. Doping i oprawa? Doskonałe!

Bodziach i Gacek - Wiadomość archiwalna

Paweł Podobas: Wygraliśmy dużą różnicą punktów, a mogliśmy wygrać jeszcze wyżej. Przede wszystkim straciliśmy za dużo punktów - chyba jeszcze nie jesteśmy najlepiej zgrani. Pracujemy nad tym, żeby lepiej wychodziły nam ataki pozycyjne. W drużynie Legionu grał głównie rozgrywający - bardzo szybki i zwrotny, dobrze wyszkolony i trzeba było za nim trochę więcej pobiegać. Jak się jednak odcięło go od gry, od razu rywale gubili się.

Przed Wami chyba trudniejszy mecz z Mon-Polem na wyjeździe?
- To się okaże w Płocku. Na pewno na wyjeździe będzie się nam grało ciężej niż w Warszawie - bez wsparcia naszych kibiców. Może jednak ktoś się tam pojawi? Mamy taką nadzieję. U nas zawsze grało się nam świetnie, a drużynom przyjezdnym ciężko. Na razie nie wiemy za bardzo kto gra w Mon-Polu. Z tego co wiem, to większość zawodników z poprzedniego sezonu, odeszło z drużyny. Prawda jest taka, że w lidze warszawskiej powinniśmy wygrać wszystkie mecze, jak największą ilością punktów, żeby jak najlepiej przygotować się do kolejnej fazy rozgrywek. Szkoda, że gramy tylko w III lidze a nie wyżej i musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej awansować.

Co jest największą siłą Legii?
- Mamy bardzo szeroką ławkę. Każdy może wejśc i rzucić kilka punktów. Jak komuś nie idzie, nie siedzi mu rzut, wchodzi drugi - jest możliwość ciągłej rotacji. Wydaje mi się, że naprawdę jesteśmy zespołem, a nie zbieraniną ludzi. Staramy się grać razem, to widać też na treningach.

Jak wygląda atmosfera w szatni?
- Bardzo dobrze. Zresztą zawsze tak było w Legii, no może prawie zawsze. W szatni dobrze się dogadujemy, na treningach jest nad dużo. Pracujemy nad tym, żeby było jeszcze lepiej.

Jak podobała Ci się oprawa dzisiejszego meczu?
- Bardzo mi się podobała. W tej hali nie widziałem jeszcze takiej oprawy. Tak samo doping w trakcie meczu był jak zawsze bardzo dobry. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej, jak na meczu pojawi się więcej osób. Doping kibiców jest praktycznie tak doskonały jak na stadionie przy Łazienkowskiej, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje.

Zawsze lubiłem tu grać. Nawet jak coś kogoś boli, czy ma uraz, to zaciska zęby, bo przy takim dopingu po prostu chce się grać.

Dziś dłużej grałem na "jedynce" [jako rozgrywający - przyp. LL!]. To głównie efekt braku Złomańczuka i kontuzji Kowalika.
- Przed meczem wiedziałem, że nie będzie dziś Szymona Złomańczuka, więc już wiedziałem że będę grał na pozycji nr 1, do czego przygotowywałem się w zeszłym tygodniu. Dziś wyszło tak, że Michał szybko doznał kontuzji i musiałem szybko wejść na boisko. Będę grał na każdej pozycji, jeśli taka będzie potrzeba. Liczy się dobro drużyny i awans. Nieważne kto zdobywa punkty, najważniejsze żebyśmy wygrywali i rozwijali się jako drużyna i osiągnęli cel.

Chyba gdyby nie "złapane" cztery faule pograłbyś dziś jeszcze dłużej?
- Możliwe, a może trener miał taką koncepcję, bo mieliśmy sporą przewagę punktową. Trudno mi powiedzieć. Mogę tylko powiedzieć, że gra przy takich kibicach to coś wspaniałego i każda minuta spędzona na parkiecie jest niezapomniana.

Nowi zawodnicy chyba wydają się zdziwieni, że w III lidze możecie liczyć na takie wsparcie fanów?
- Większość z nich kibicuje Legii i wie na co stać fanów z Łazienkowskiej. Ale muszę przyznać, że niektórzy na pewno nie spodziewali się aż tak gorącej atmosfery, ale było to pozytywne zdziwienie. Na pewno nie mogą się już doczekać kolejnego meczu. Myślę, że z czasem będą grali jeszcze lepiej, jak przywykną do tej atmosfery.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.