fot. Gacek / Legionisci.com
REKLAMA

Słaby występ Legii i Ochota napędziła stracha

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Koszykarze Legii po raz drugi w tym sezonie znaleźli się w poważnych tarapatach. Co prawda mecz z MKS-em Ochota nie miał znaczenia na miejsce naszej drużyny na koniec sezonu zasadniczego, ale i tak Legia walczyła o zwycięstwo. Dla MKS-u był to mecz o być albo nie być - wygrana zapewniała im praktycznie awans do rozgrywek ogólnopolskich o II ligę, porażka przekreślała szanse. Gospodarze wyszli więc podwójnie zmotywowani.
Szkoda, że podobnego podejścia nie było widać wśród legionistów, którzy - szczególnie w pierwszej połowie - grali fatalnie.

Legia po wyjściu na prowadzenie 2-0, oddała pole rywalowi, który szybko wyszedł na prowadzenie 12-4. Legioniści raz za razem mylili się pod koszem przeciwnika. Za komentarz tej części gry niech świadczy fakt aż 16 strat w pierwszej połowie! Tyle strat nie powinno przydarzyć się Legii w całym meczu... Na dodatek skuteczność pod koszem przeciwnika była fatalna. W pierwszych dwóch kwartach nasi zawodnicy ani razu nie trafili za 3 punkty.

Dopiero w 17 minucie spotkania legioniści ponownie wyszli na prowadzenie. I pewnie udałoby się je dowieźć do końca pierwszej części gry, gdyby nie głupia strata Piesia na własnej połowie. Inna sprawa, że w tej sytuacji sędziowie powinni odgwizdać przewinienie MKS-u, ale sędziowanie pozostawiało wiele do życzenia. Żeby nie było - arbitrzy, a szczególnie pani z gwizdkiem, mylili się w dwie strony.

W drugiej połowie Legia grała trochę lepiej. Na tyle, że w pewnym momencie wydawało się, że rozwinie skrzydła i pokona rywala jak należy - różnicą przynajmniej 20 punktów. Zamiast tego była bardzo nerwowa końcówka. Wcześniej w końcu z dystansu zaczął trafiać Łukasz Zajączkowski. Nastąpiło to w bardzo ważnym momencie - kiedy koledzy z drużyny nie radzili sobie z dystansu, "Zając", który w poprzednich spotkaniach unikał rzutów z dalszej odległości, tym razem w końcówce trafił 3 z 4 rzutów za 3 pkt.!

Słabsza w pewnym momencie dyspozycja Legii sprawiła, że kilku punktowa przewaga stopniała i na 6 minut przed końcem spotkania na tablicy widniał wynik 52-55 na korzyść Legii. Po chwili goście doszli Legię na jeden punkt. W odpowiedzi Tomek Jaremkiewicz spudłował, podobnie zresztą jak w kolejnej akcji Ochota. W następnej akcji Podobas trafił na 54-57, ale po chwili MKS celną trójką Muszyńskiego doprowadził do stanu 57-57. Do końca meczu pozostało jeszcze 4:30.

Nie minęło wiele czasu i przy stanie 59-59 (najpierw dla Legii trafił Błaszczyk, potem dla gospodarzy Hentka), dwa rzuty wolne wykonywał Bartek Błaszczyk. Trafił tylko pierwszy z rzutów osobistych, natomiast goście wyprowadzili dobrą akcję za 3 punkty, zakończoną rzutem kapitana MKS-u, Kopczyńskiego. Gospodarze prowadzili w tym momencie 62-60. Do końca pozostało około półtorej minuty... Naprawdę robiło się niebezpiecznie. Tomek Jaremkiewicz wymusił faul rywali pod samym koszem, ale z linii rzutów osobistych trafił tylko raz. Przy drugim, co prawda piłkę zebrał Błaszczyk, ale z najbliższej odległości przestrzelił.

W rewanżu Ochota straciła piłkę pod koszem Legii, co sprawiło, że Legia miała jeszcze szanse rozstrzygnąć losy tego meczu na swoją stronę. W tym momencie bardzo ważny rzut za 3 punkty oddał Paweł Podobas. "Pepe" na Ochocie nie rozegrał najlepszych zawodów, ale ten celny rzut za trzy punkty de facto zapewnił punkty Legii. Możemy się więc cieszyć, że doszło do tego w decydującym momencie. Inna sprawa, że MKS miał szanse, by wygrać. Na przeprowadzenie ostatniej akcji gospodarze mieli dokładnie 22,1 sekundy. Oddali rzut, na szczęście piłka odbita od obręczy wypadła w pole, legionistom jakoś niemrawo wychodziło wyprowadzenie jej do przodu i w końcu Piotrek Nawrot musiał rzucać z połowy boiska. Na szczęście nie miało to już wpływu na końcowy wynik - Legia wygrała dwoma punktami.

Nerwowa końcówka z Ochotą - bez żadnego znieważania rywala - nie jest najlepszym świadectwem dla Legii. Bez dwóch zdań był to rywal, nawet grający na maksa, do spokojnego ogrania. Miejmy nadzieję, że legioniści wyciągną wnioski na przyszłość. Już za tydzień czeka nas mecz w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie nerwowa końcówka może się powtórzyć. Warto, by przed decydującymi o awansie spotkaniami nasz zespół zagrał skoncentrowany od początku do końca.

Wkrótce film z akcjami z końcowej partii meczu


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.