REKLAMA

Kątem oka - 44. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Okres Wszystkich Świętych to zawsze spokojniejsze dni, co nie oznacza jednak, że nie działo się nic godnego uwagi "KO". Najważniejszym wydarzeniem było oczywiście zwycięstwo w Gdańsku, a tym samym udany rewanż za majową porażkę, która niemal ostatecznie pogrzebała szanse Legii na mistrzostwo.
Fajnie, że zawodnicy o tym pamiętali, mocno się nakręcali i potrafili wyciągnąć wnioski z frajersko przegranego wyścigu o tytuł. Niestety, takich wniosków nie umie wyciągnąć klub, który podobno 1,5 miesiąca temu znów przestał płacić drużynie.

Poniedziałek. Po bezbramkowym remisie w tzw. wielkich derbach Śląska oczywistym stało się, że liderem strzelców Dupoklasy pozostanie Danijel Ljuboja. Serb w trzech ostatnich spotkaniach aż pięciokrotnie trafiał do siatki. Trzeba przyznać, że mamy sporo szczęścia. Gdy popsuł się Marek Saganowski, zapanowała trwoga i lament, a już największy w prasie (ach te pismole z GieWu) – nie ma komu strzelać. Jan Urban nie załamywał rąk, tylko ponownie z przodu postawił "Ljubo" i przywrócił Miro Radovicia na pozycję ofensywnego pomocnika. Wrócił więc do klasycznego ustawienia ery skorżyzmu im. Benedykta. Ba, nawet wystawia ostatnio dwóch defensywnych pomocników. Widoczna różnica polega przede wszystkim na tym, że urbanowa Legia jest na "tak", a nie na "chciałabym, ale się boję". I tak trzymać!

Wtorek. Podobno Anży Machaczkała obserwuje grę Artura Jędrzejczyka i chce go pozyskać zimą. Trudno powiedzieć czy do Dagestanu, ale już dziś można się zakładać o duże pieniądze, że "Jędza" rzeczywiście odejdzie po rundzie jesiennej. Byłoby to nawet pewne, gdyby nie różne okoliczności losowe, bo przecież nagle może złapać kontuzję. W każdym razie, Artur jest gotowy na transfer, a władze klubu pewnie mocno przebierają nogami, by go sprzedać, bo pieniędzy ponoć nie ma nawet na bieżące funkcjonowanie. Ale tak to jest, gdy nie umie się racjonalnie zaplanować budżetu.

Środa. 34. urodziny obchodził Marek Saganowski, któremu jeszcze raz życzymy naprawdę dużo zdrowia. Mniej więcej teraz przechodzi rozstrzygające badania, których wyniki powinniśmy poznać w czwartek. Swoją drogą to ciekawe czy prawdopodobny brak badań kardiologicznych piłkarzy latem to też efekt polityki zaciskania pasa?

Czwartek. Leszek Pisz (mam nadzieję, że nie dożyliśmy jeszcze czasów, w których trzeba go przedstawiać młodszym czytelnikom) zauważył dobrą atmosferę w drużynie Legii. Chyba trzeba się zgodzić z "Piszczykiem". Z tego co wiemy, to w szatni jest pozytywny klimat, a nasi milusińscy mają świadomość własnej siły i wierzą w skuteczność metod Jana Urbana. Ale też musimy pamiętać, że w tym sezonie ten zespół nie miał jeszcze kryzysu i nie wiemy, jak zareaguje, gdy pojawią się problemy. Kibic Legii, pomny doświadczeń z wielu sezonów, musi być wyjątkowo ostrożny w swych prognozach. U nas niemożliwe nie istnieje.

Piątek. Kuba Kosecki udzielił miażdżącego wywiadu. Rozwalił system doszczętnie. Najbardziej wzruszający był ten fragment: "Gdy byłem dzieckiem, potrafiłem podczas meczu stanąć nagle i gapić się w niebo na przelatujący samolot". Dobrze, że teraz zamykają dachy na stadionach, bo "Kosa" mógłby mieć spory problem z wyjaśnieniem trenerowi powodów swych przystanków. A zupełnie z innej beczki: "Bobo" Kaczmarek jest mistrzem. Mistrzem asekuracji. No naprawdę, brak słów by wyrazić podziw. Najpierw przed meczem z Legią zapowiedział, że to nasz zespół jest najsilniejszy (w domyśle – Lechia właściwie nie ma prawa wygrać), a potem na pomeczowej konferencji wyznał, iż to nie wstyd przegrać z murowanym kandydatem do mistrzostwa (w domyśle – Lechia właściwie nie miała prawa wygrać). I on, biedny miś, nie mógł oczywiście nic na to poradzić, a zatem władze klubu nie powinny mieć żadnych pretensji.

Weekend. Część redakcji LL! grasowała po Trójmieście już w sobotę. W jednej z gdyńskich kawiarni na pierwszej stronie menu zobaczyliśmy borsuka, co niezwłocznie uznaliśmy za przepowiednię bramki "Ljubo". Słowo ciałem się stało już w niedzielę, a Danijel, mimo że przestrzelił rzut karny, został bohaterem stolicy. Po spotkaniu błyskotliwą ripostą popisał się rezerwowy tego dnia "Wawrzyn", do którego ktoś w mix zonie rzucił "Brawo, świetny występ". A Kuba z uśmiechem odparł "No! Nareszcie zero błędów!". Można? Można!

Zdjęcie tygodnia
fot. Mishka / Legionisci.com

Trener zabronił mi spuszczać wzrok z piłki! - fot. Mishka / Legionisci.com

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.