fot. Legionisci.com
REKLAMA

Hadaj: Trzeba dawać przykład, pociągać za sobą tłumy

Bodziach, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Wojciech Hadaj rozpoczął pracę w Legii przed 18. laty. Dziś jest najbardziej rozpoznawalnym spikerem w Polsce. Po meczu ze Steauą, działacze Legii doszli do wniosku, że by nie narażać się na dodatkowe kary z UEFA, Hadaj nie będzie spikerem podczas meczów Ligi Europy. "Jeśli odsunięcie mnie może pomóc Legii, by nie płaciła kar lub płaciła mniejsze, to ja się pod taką decyzją podpisuję obiema rękami" - mówi legijny spiker w rozmowie z Weszło.

"Przyszedłem do klubu we wrześniu 95’ roku. Dosłownie kilka dni przed pierwszym meczem Legii w Lidze Mistrzów – z Rosenborgiem, ale na tym meczu spikerem jeszcze nie byłem. Miałem też kilka przerw w pracy na Łazienkowskiej. Rok i kawałek po konflikcie z Markiem Jóźwiakiem, kiedy to sam zrezygnowałem, gdyż uznałem, że ówczesne władze klubu nie zareagowały właściwie, czyli nie wyciągnęły wobec niego żadnych konsekwencji. A zachował się skandalicznie" - mówi o swoich początkach w Legii Wojciech Hadaj.

Hadaj mówi Weszło także o kolejnych prezesach, którzy zarządzali klubem. Wyjątkowo nie po drodze było mu z Leszkiem Miklasem. "(...) Byłem wkurzony na władze Legii, że wtedy tak zbagatelizowały tę sprawę. To zresztą nie było moje pierwsze odejście z klubu za kadencji Miklasa, który jak można się domyślić, nie był moim ulubionym prezesem. Kilka lat wcześniej, od spikerki odsunął mnie też Marek Pietruszka, uznając, że mam coś z głową" - wspomina.

Spiker naszego klubu, który ma dużo innych obowiązków, jak choćby oprowadzanie wycieczek po stadionie, za najlepszego prezesa Legii uważa Bogusława Leśnodorskiego. "Po tym co za chwilę powiem, pewnie pokaże się mnóstwo komentarzy w stylu: Hadaj ty dupolizie, ty łubudubu, przestraszony gamoniu, ale dla mnie – to najlepszy prezes, jaki tylko mógł się Legii trafić. Prezes i kibic w jednym. Kiedy trzeba, to podejmuje biznesowe decyzje, ale przede wszystkim potrafi rozmawiać z kibicami i nie upiera się, ze wie wszystko najlepiej. To najlepszy prezes, jakiego miałem w czasie swojej pracy w Legii. Poważnie" - przekonuje.

Jedynym momentem, kiedy chciał skończyć ze spikerką był czas konfliktu kibiców z ITI. "Najtrudniej było wtedy, gdy kibice Legii, w pewnym stopniu zmanipulowani, uznali mnie za zdrajcę, co było kompletną bzdurą. To mnie mocno zabolało, bo o kibicach naszego klubu zawsze miałem jak najlepsze zdanie. Zawsze stałem po ich stronie, choć może niektórzy z nich myśleli, że jest inaczej. Zawsze ich broniłem i rozumiałem, nawet jak komuś się wyrwało kilka przekleństw na trybunach. Przecież to nie teatr, ani kościół, więc sól i pieprz muszą być w czasie dopingu. Natomiast to, że uznali, że ja ich zdradziłem, bo pracowałem – podobnie jak wszyscy pracownicy klubu – pod szyldem ITI, było nieprzyjemne, przykre i spowodowało, że przez moment miałem kiepski humor. Ale dzisiaj już nie zaprzątam sobie tym głowy" - mówi.

"Mam taki charakter, że jestem emocjonalnie rozchwiany. I niech czytelnicy to ocenią, czy jest to wada czy zaleta. (...) Ja po prostu w odniesieniu do Legii, nie potrafię zachowywać się spokojnie. Ale spójrzmy na to inaczej – czy spiker, na wzór zapowiadacza pociągów na dworcu, to jest dobry kierunek czy nieporozumienie? I na odwrót – czy roztańczony spiker, będący kibicem swojego zespołu, to błazenada? Zdania pewnie będą podzielone. A ten przywołany cytat, dotyczy każdej dziedziny życia, nie tylko spikerki. Chodzi o to, że trzeba dawać przykład, pociągać za sobą tłumy. I jedni to mają, a drudzy nie" - mówi Hadaj w rozmowie z weszlo.com.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.