Damian Zapert - fot. Bodziach
REKLAMA

Porażka na własne życzenie

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Muszkieterowie Nowa Sól to zespół, który wykupił dziką kartę na grę w II lidze w obecnym sezonie, po tym jak został oficjalnie bezpośrednim zapleczem Stelmetu Zielona Góra. Zawodnicy SKM-u na co dzień trenują w oddalonej o 25 kilometrów Zielonej Górze i na spotkanie z Legią musieli dojechać autokarem.
Legia w drodze była od 7 rano. Długa, 480 kilometrowa podróż na pewno mogła mieć wpływ na dyspozycję warszawiaków. Bez dwóch zdań jednak, wygrana z Muszkieterami była w naszym zasięgu.

Przed spotkaniem w hali pojawiła się orkiestra, która w przerwach przygrywała zza ławki Legii. Były także cheerleaderki, które zaprezentowały kilka układów tanecznych. Miejscowa publiczność, dla której był to pierwszy mecz na tym poziomie rozgrywek, przyjaźnie przyjęła Legię, nagradzając brawami nasz zespół podczas prezentacji. Później w hali było cichutko. Zorganizowanego dopingu brak, jedynie pojedyncze okrzyki, głównie pod adresem sędziów.

Od samego początku spotkanie było bardzo wyrównane. Żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na więcej niż 4-6 punktów. Wiele do życzenia pozostawiała skuteczność, szczególnie w sytuacjach podkoszowych. Sędziowie mylili się dość często i to w obie strony. Kolejna błędna decyzja arbitrów sprawiła, reakcję trenera Bakuna - dość spokojną, ale i tak sędziowie odgwizdali przewinienie techniczne naszego trenera. Gospodarze wykorzystali dwa przysługujące im rzuty wolne i jeszcze mieli piłkę z boku. Legia została znacznie osłabiona jeszcze w pierwszej połowie, po tym jak jeden z rywali nieprzepisowo atakował "Świdra", po czym nasz zawodnik po oddaniu rzutu spadł na nogę rywala, wykrzywiając ją. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że Świderski na boisko już nie wrócił. Szkoda, wydawało się, że właśnie "odpalił" i wniesie dużo do gry naszego zespołu.

Kiedy wydawało się, że na przerwę zejdziemy prowadząc, niepotrzebny faul Pawła Podobasa na Kucharku, sprawiła, że SKM wyszedł na prowadzenie 33-32. Legia próbowała jeszcze odpowiedzieć trójką Holnickiego z połowy boiska... piłka zatańczyła na obręczy, ale do kosza nie wpadła. W drugiej połowie dalej trwała walka punkt za punkt, choć częściej prowadzenie było po stronie gospodarzy. Kilka razy dobrze prezentował się Mikołaj Motel, który trafiał z dystansu, ale też wchodził na kosz przeciwnika, gdzie był często faulowany. Przed ostatnią partią meczu prowadziła Legia różnicą jednego punktu. Szkoda kilku niecelnych rzutów z bliska w ostatnich kilku minutach meczu, a także niecelnej "trójki" "Czarnego" na 3 minuty przed końcem. Na szczęście chwilę później za 3 trafił Motel. Na minutę przed końcem, po wejściu pod kosz Holnickiego nasz zespół przegrywał tylko jednym punktem. Rajewicz popełnił błąd kroków, a Zapert dobił swój niecelny rzut i na 27 sekund przed końcem pojedynku było 59-58 dla Legii. Niestety po przerwie na żądanie Tadeusza Aleksandrowicza Kucharek dość łatwo trafił nad rękoma Cechniaka i wyrowadził swój zespół na prowadzenie. Legia miała dokładnie 24 sekundy na zdobycie punktów. Wydawało się, że nasi gracze będą rozgrywali akcję do samego końca, oddając rzut równo z syreną. Niespodziewanie na 10 sekund przed końcem Tomek Jaremkiewicz uddał rzut z niezbyt przygotowanej pozycji - piłka nie wpadła do kosza, a po chwili "Jarem" faulował przeciwnika. Było to dopiero trzecie przewinienie Legii w tej kwarcie, więc należało jeszcze dwukrotnie szybko faulować rywali, by mieć szansę na odpowiedź za 3 punkty. Najpierw Holnicki zgodnie z planem faulował Sirijatowicza, ale chwilę później, nie wiedzieć czemu, Paszkiewicz zamiast faulu, próbował odebrać piłkę rywalowi, co skończyło się tym, że SKM utrzymał piłkę do końcowej syreny i zwyciężył 60-59.

Pierwsze spotkanie sezonu 2013/14 na pewno nie wyglądało dobrze w wykonaniu Legii. Nasz zespół powinien pewnie pokonać rywali, nawet mimo kłopotów kadrowych (kontuzje). Miejmy nadzieję, że zespół szybko się pozbiera i już za tydzień zrehabilituje się za słaby występ w Nowej Soli. Na pewno nie będzie to zadanie proste, bowiem MKS Kalisz wygrał z Korsarzem Gdańsk różnicą aż 45 punktów. W meczu na Bemowie mamy nadzieję zobaczyć zespół, który walczy o wiele bardziej niż w sobotnim meczu.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.