Stanisław Czerczesow - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Czerczesow: U mnie Vadis nie grał, a wygraliśmy wszystko

źródło: sport.pl - Wiadomość archiwalna

Interesujący wywiad Sebastiana Staszewskiego z byłym trenerem Legii opublikował portal sport.pl. Stanisław Czerczesow sporo mówi o warszawskim klubie, bo śledzi bieżącą sytuację na Łazienkowskiej. - Nowy właściciel ma swoją wizję i prawo, aby ją realizować. Najbardziej zaboli go strata Dominika Ebebenge, bo to nie tylko świetny chłopak, ale też dobry i perspektywiczny menadżer. Razem z Michałem Żewłakowem tworzyli świetną drużynę, dobrze mi się z nimi pracowało - mówi Rosjanin.



- U mnie Vadis nie grał, a wygraliśmy wszystko. Istnieje życie bez Odjidji, naprawdę. Tak samo bez Pazdana. Pamiętasz Igora Lewczuka? Kto z was spodziewał się, że może być na poziomie reprezentacyjnym? A ja od razu wiedziałem, że może. Pamiętam naszą rozmowę. Powiedziałem mu: "Po co oglądasz się na innych? Sam możesz być liderem w Legii, możesz grać w reprezentacji". A on popatrzył na mnie, wyprostował się jak żołnierz i mówi: "Trenerze, wchodzę w to!". I wszedł. Bo z piłkarzami trzeba rozmawiać o tym, co potrafią, a nie o tym czego nie potrafią - mówi Czerczesow.


Jak wspomina Pan Dariusza Mioduskiego? Bogusław Leśnodorski w programie Stan Futbolu opowiadała o Pana zatrudnieniu: "Musieliśmy kiwnąć Darka. To on musiał zgodzić się na Czerczesowa. Po pierwszym spotkaniu Darek jednak się na niego nie zgodził. Musieliśmy zrobić szopkę". Pamięta Pan tamto spotkanie?

- Kto to opowiedział?

Leśnodorski.

- Nie chcę komentować jego słów. Nie interesują mnie.

A jak wspomina Pan Mioduskiego?

- Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że razem pracowało nam się dobrze. Nam to znaczy mi, Leśnodorskiemu, Mioduskiemu i Maciejowi Wandzlowi. Osiągnęliśmy sukces, wygraliśmy to, co planowaliśmy. Nie znam szczegółów ich konfliktu. I nie chcę. Wszystkich wspominam dobrze, z sentymentem. Nikomu nie oddałbym nawet sekundy z naszej współpracy. O panu Mioduskim mogę powiedzieć, że to bardzo poważny człowiek, dobry zarządca, który wprowadzi swoje reguły. Mam tylko nadzieję, że Legia dalej będzie podążać w mistrzowskim kierunku.

To Mioduski zaprosił Pana do Warszawy na mecz ze Sportingiem Lizbona?

- Nie. Już wcześniej planowałem przylecieć i obejrzeć Legię w Lidze Mistrzów. Ale faktycznie, przed meczem do mnie zadzwonił. Spotkaliśmy się, zjedliśmy wspólny obiad. Ale w klubie widziałem też Leśnodorskiego, Dominika, Konrada Paśniewskiego. A Michał Żewłakow zaprosił mnie nawet na kolację do siebie do domu.

Całą rozmowę z byłym trenerem Legii możecie przeczytać tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.