Żyleta na meczu z Górnikiem - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Drita się śmiała

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Długie trzy tygodnie przyszło nam czekać na kolejne spotkanie Legii przy Łazienkowskiej. Trzeba przyznać, że wielu z nas z pewnością stęskniło się za wspieraniem ukochanego klubu z pozycji trybun. Po wyjeździe pod stadion w Płocku, gdzie meczu nie udało się nam zobaczyć, tym razem mieliśmy okazję podziwiać z trybun widowisko piłkarskie, od patrzenia na które zęby bolały przeokrutnie. Z trybun z kolei, od stanu 0-3, niosły się okrzyki niezadowolenia kibiców. Bohaterem jednej z pieśni został prowadzący spotkanie Paweł Gil.

I trochę tego było, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że piłkarze swoim 'występem' w pełni zasłużyli na słowa 'uznania' pod ich adresem. Przed rozpoczęciem meczu nikt z nas nie wątpił, że legioniści rozprawią się z zabrzanami, którzy nie wygrali na naszym stadionie od 22 lat. Nastawienie było bardzo pozytywne. Przy wejściu na stadion prowadzona była zbiórka pieniędzy na kolejne oprawy.

Niestety spotkanie rozgrywano bez udziału kibiców gości. Chociaż od tygodnia kluby mają możliwość wpuszczania przyjezdnych do "klatki", jest to obecnie obwarowane dodatkowymi pozwoleniami. I chociaż nasz klub robił wszystko, by zabrzanie na stadion mogli wejść, weto postawiła policja, która robiła wszystko, by odpowiednie dokumenty nie zostały załatwione na czas. Z tego powodu fani KSG do Warszawy nie przyjechali, nie licząc Klubu Kibiców Niepełnosprawnych (20 osób), którzy zajęli miejsca w dolnej części sektora gości, wywieszając tam dwie flagi (KKN-u Górnika i GieKSy) oraz transparent "Ś.P. Michał".

Na Żylecie w trakcie spotkania wywieszone zostały następujące transparenty "Ś.P. Mariusz 1972-2020 CC1916", "Arek, Kowal PDW", "Tytus trzymaj się", "Biały, Rosół PDW", "Ś.P. Gacek RR" oraz "Nadeszła pora pożegnać kombinatora". W 19 minucie i 16 sekundzie spotkania, miała miejsce minuta ciszy ku pamięci jednego ze zmarłych kibiców. Ogółem na trybunach zebrało się 11,5 tysiąca kibiców, którzy nie żałowali gardeł przez całe spotkanie.



Ruszyliśmy z głośnym dopingiem i... na otwarcie dostaliśmy pierwszy gong. Rywale już w czwartej minucie wyszli na prowadzenie, ale z trybun poniosło się "Hej Legio jazda z k...!" i nadal staraliśmy się na maksa wspierać piłkarzy. I sławić najwspanialszy klub na świecie. Kiedy jednak w 17. minucie przyjezdni strzelili kolejną bramkę bezradnej jak dzieci we mgle obronie Legii, coś pękło. Z Żylety poniosło się za chwilę "Legia grać, k... mać!", a niedługo później "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie". Do końca pierwszej połowy cały czas przeważał jednak, poza pojedynczych wstawek "Legia grać..." doping wspierający piłkarzy. "Nasza Legio, będziemy zawsze z Tobą, zawsze z Tobą do końca naszych dni..." - śpiewała Żyleta, a wraz z nią pozostałe trybuny. Kiedy gracze kierowali się do szatni, żegnały ich przeciągłe gwizdy, ale chyba na nic innego, po takiej pierwszej połowie, liczyć nie mogli.

Gdy wydawało się, że po zmianie stron zobaczymy Legię walczącą, która odrabia straty i strzela zwycięską bramkę w ostatniej minucie... Przebudziliśmy się i zeszliśmy na ziemię już 60 sekund po wznowieniu gry po przerwie. Bramka na 0-3 przelała czarę goryczy. "Legia grać, k... mać!" - skandowały trybuny po raz kolejny, dodając za chwilę "Legia to my, Legia to my, ejaeja Legia to my!". W pewnym momencie sędzia odgwizdał rzut karny dla Legii, ale Antolić nie miał okazji egzekwować jedenastki, bowiem ślepcy z wozu VAR zauważyli faul przed polem karnym. Zaczęła się jazda z sędzią głównym, który do monitora nie pofatygował się i cofnął swoją decyzję na podstawie tego, co powiedziano mu do słuchawki. "J... sędziego i całą rodzinę jego", a także szereg pieśni nt. sędziów usłyszał Gil. Doczekał się także okolicznościowej przyśpiewki na melodię "Jesteśmy zawsze tam", a mianowicie - "Je...ć Pawła Gila, k... i debila, aejao, hej Legia gol". W drugiej wersji końcowa fraza zmieniona została na "Gil ty k...". I tak przez dobrych kilka minut niosła się pieśń nad murawą, naprawdę z konkretnym impetem.



Trudno powiedzieć, czy to właśnie wkur...nie postawą piłkarzy sprawiło, ale w sobotni wieczór naprawdę dopingowaliśmy bardzo dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę ograniczoną (przez pandemię) liczbę widzów na trybunach. I chociaż piłkarze strzelili honorową bramkę i dążyli do strzelenia kolejnych (już nieskutecznie), to oprócz tradycyjnego repertuaru (m.in. głośno niosło się "Nie poddawaj się, ukochana ma"), nie brakowało skandowania "Legia grać, k... mać!". Było również charakterystyczne "Oleee", po kolejnych podaniach piłkarzy, co najlepiej świadczy o tym, kiedy mamy dość. "Czyja to wina, że gra ch...wo drużyna?!" - skandowali legioniści. Kolejnym okazjonalnym okrzykiem był ten nawiązujący do zbliżającego się, czwartkowego meczu III rundy eliminacyjnej Ligi Europy z zawsze mocną ekipą Drity Gnjilane z Kosowa - "Drita się śmiała, jak dzisiaj mecz oglądała".

W takich też niewesołych okolicznościach, i porażce 1-3, zakończyło się spotkanie z zabrzanami przy Łazienkowskiej w wyjątkowo ciepły wrześniowy wieczór. Piłkarzy schodzących do szatni ponownie żegnały gwizdy. Warto jednak pamiętać, pod kątem kolejnych meczów, że wyniki nie mogą mieć wpływu na naszą frekwencję. Legia to my i bez względu na postawę graczy, musimy pokazać się z jak najlepszej strony. Za tydzień na Łazienkowską przyjeżdża Śląsk, a wraz z nim grupa kibiców gości, którzy już zorganizowali pociąg specjalny do stolicy. Osoby, które zakupią koszulki meczowe Legii, otrzymają wejściówki na to spotkanie bezpłatnie. Z kolei czwartkowy mecz z Dritą odbędzie się, zgodnie z decyzją UEFA, bez udziału publiczności - podobnie będzie na wszystkich spotkaniach tej fazy rozgrywek.

Frekwencja: 11 510
Kibiców gości: 0 (zakaz)

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.