Arkadiusz Kobus - fot. Andrzej Romański, plk.pl
REKLAMA

Kosz 3x3

Kobus: Zaowocowało nasze doświadczenie z gry w 3x3

Bodziach, źródło: Legionisci.com / Legiakosz.com - Wiadomość archiwalna

Za nami pierwszy sezon w wykonaniu Legii Lotto 3x3, w którym legioniści byli o włos od medalu mistrzostw Polski oraz zdobyli złote medale za wygraną w pierwszej edycji Lotto 3x3 Ligi. Czołowym graczem naszego zespołu, a jednocześnie jego menedżerem jest Arkadiusz Kobus, który reprezentował barwy koszykarskiej Legii w koszykówce 5-osobowej przed kilku laty.

Na dużym parkiecie, "Kobi" wywalczył z Legią awans do I ligi w sezonie 2013/14, a na zapleczu ekstraklasy spędził rok, rozgrywając łącznie w naszych barwach 51 meczów ligowych. 36-letni Kobus ma na swoim koncie niemałe sukcesy w koszykówce 3-osobowej. W roku 2017 zajął z reprezentacją Polski 10. miejsce na Mistrzostwach Świata. Rok później został mistrzem Polski w halowych mistrzostwach kraju 3x3, w roku 2019 zdobył brązowy medal mistrzostw Polski 3x3. W latach 2020-22 był trenerem głównym reprezentacji Polski do lat 17, a w latach 2019-22 pełnił również rolę asystenta trenera głównego seniorskiej kadry Polski 3x3. Zapraszamy na rozmowę z osobą, która odpowiada za sportowy aspekt powstałej sekcji Legia LOTTO 3x3 Warszawa.

Wygrana w Lotto 3x3 Lidze, szczególnie w takich okolicznościach, musi smakować wyśmienicie.
Arkadiusz Kobus: Myślę, że nawet, gdyby wygrana miała miejsce w innych okolicznościach, to i tak smakowałaby cudownie (śmiech). Wymyśliliśmy ten projekt z prezesem Jankowskim i nie oszukujmy się - naszym głównym celem było wygranie tej ligi. W momencie, kiedy doszły nazwiska, które są znaczące w koszykówce 3x3, wzrósł poziom i zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej.

W meczu finałowym to rywale mieli szansę by zdobyć zwycięskie punkty. Zaczęło się od tego, że wyrwaliście im piłkę, po czym trafiłeś drugi z rzędu rzut z dystansu.
- Na pewno fajnie zaczęliśmy to spotkanie i prowadziliśmy w nim. Później urazy, które pojawiły się w naszym zespole w trakcie meczu, jak i fakt, że zespół z Gliwic miał trochę więcej sił od nas, sprawiło, że to oni przejęli inicjatywę. Końcówka była gorąca. W niej zaowocowało doświadczenie z gry w 3x3 - zarówno Marcina, jak i moje. Udało się nam wyrwać piłkę i wiedzieliśmy, że takie dwa rzuty mogą zdecydować o zwycięstwie. Gliwiczanom zabrakło tego doświadczenia i to wykorzystaliśmy.

W końcówce finałowego meczu straciliście Maćka Adamkiewicza, który doznał kontuzji. Gdybyście, tak jak niektóre drużyny, przystąpili do gry w 3-osobowym składzie, byłoby "po zawodach".
- Większość drużyn, która występowała w 3-osobowych składach, można powiedzieć, że podchodziła lekceważąco do tego turnieju, albo też nie doczytali regulaminu. Byłoby dużo ciężej wygrać to w trzech, choć nie niemożliwe. Bycie w czterech daje możliwość większej intensywności, dlatego szczęście w nieszczęściu, że Maćka straciliśmy na 1-2 minuty przed końcem, a nie w pierwszym meczu. Grając cały turniej we trzech, byłoby właściwie niemożliwe, by go wygrać.

Nie byliście faworytem. W studio Polsatu mówiono cały czas, o Arce jako murowanym faworycie do triumfu, a co najmniej finału. O Was mało kto wspominał.
- Tak było dlatego, że ludzie patrzą przez pryzmat koszykówki 5x5. Wielu było zawodników, którzy grają większe minuty, wychodzą w pierwszych piątkach drużyn EBL. Dodatkowo do kilku ekip dołączyli olimpijczycy oraz obecni reprezentanci kraju. Nam dużo dało to, że mieliśmy doświadczenie z gry w koszykówce 3-osobowej. To, że wygraliśmy pierwszy turniej, dało nam lepszą drogę do finału. Dzięki temu dwa pierwsze mecze mieliśmy teoretycznie łatwiejsze. GTK na pewno miał dużo trudniejszą drogę do finału. Trzeba jednak pamiętać, że sami sobie to zapewniliśmy, wygrywając pierwszy turniej w Lublinie. I później to wykorzystaliśmy.

Większość ekip dokonała roszad w składzie przed turniejem finałowym. Wy zostaliście w składzie, który zna się doskonale i świetnie rozumie. To była Wasza przewaga?
- Graliśmy takim zespołem już w wakacje dość dużo i to był swego rodzaju handicap dla nas. Zwycięskiego składu się nie zmienia - tak się mówi, i w naszym przypadku to zadziałało. Trzeba było zaufać osobom, które są wyspecjalizowane w 3x3, my to zrobiliśmy i przyniosło to efekt.

Całą rozmowę przeczytać można TUTAJ.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.