fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Legia - Den Haag!

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mecze takie jak te ze Stalą Mielec, Miedzią, czy inną Odrą Wodzisław zawsze były tymi, na których można było spotkać prawdziwych fanatyków. Chociaż wejściówki nie rozchodzą się w mgnieniu oka, ludzie nie zabijają się o bilety, jak to ma miejsce przy okazji meczów decydujących o mistrzostwie Polski, finale Pucharu Polski, czy spotkaniach z największymi wrogami... to właśnie one są kwintesencją prawdziwej miłości do naszego klubu.



Bo najważniejsza jest miłość do Legii Warszawa, bez względu na rywala, ligę, pogodę i dzień tygodnia. Każdy dzień meczowy jest dla nas dniem świętym. W niedzielne popołudnie do naszej świątyni przybyło ponad 16 tysięcy fanatyków. W tym liczna, 100-osobowa delegacja FC Den Haag. Holendrzy dawno nie przybyli tak licznie do stolicy, a dobre trzy godziny przed rozpoczęciem meczu bawili się wspólnie z legionistami w doskonałej, przyjacielskiej atmosferze przy Łazienkowskiej. Dla części z nich był to n-ty mecz Legii, dla niektórych pierwsza wizyta na naszym stadionie. Dla wszystkich zaś były to niezapomniane przeżycia i możemy być pewni, że jeszcze nie raz gościć będą przy okazji meczów Legii.

Zdecydowanie najlepsza frekwencja tego dnia miała miejsce na Żylecie, na której pojawiło się blisko 5,6 tys. kibiców. Łącznie na całym stadionie obecnych było 16,2 tys. fanów - o ponad trzy tysiące mniej, niż uprawnionych do wejścia. Warto przypomnieć wszystkim, którzy z jakiegoś powodu opuszczają spotkania mając wykupione karnety - miejsca można przekazać do 2h przed rozpoczęciem spotkania.



Kibice Stali do Warszawy przyjechali autokarami. Młodzież do 18. roku życia miała mocno dofinansowany wyjazd przez mielecką emigrację - za przejazd w obie strony wraz z biletem na mecz płacili jedynie 70 złotych (zamiast 120 zł jak pozostali). Pomimo długiej mobilizacji, przy okazji której ich klub zapewnił wszystkim osobom, które pojadą na wyjazd do Warszawy, bezpłatne bilety na domowe spotkanie z Jagiellonią, liczba ekipy z Podkarpacia była słaba- zaledwie 200 osób. Stal przybyła na stadion na czas - weszli na swój sektor tuż przed rozpoczęciem spotkania. W sektorze gości wywiesili 5 flag - "FKS Stal Mielec", "Stal Mielec Emigracja", "Brygada Smoczka na wyprawie", "FKS SM 1939" i "Brigade Veteranos". Jeśli chodzi o doping z ich strony, to trudno cokolwiek powiedzieć - z naszej perspektywy wyglądało, jakby dopingowali sporadycznie, a zapowiedzi o "stuprocentowym zaangażowaniu w doping" chyba spełzły na niczym. Nawet na sektorach niedaleko klatki Stal była zupełnie niesłyszalna.



Przed meczem ze Stalą z głośników poleciał hymn "FC Den Haag" (ich flaga zawisła tego dnia na gnieździe), a kilka minut przed pierwszym gwizdkiem, tak jak przed meczem z Koroną, odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie" bez podkładu muzycznego - z okazji 19. rocznicy pierwszego wykonania tego utworu Czesława Niemena przy Łazienkowskiej. Debiut miał bowiem miejsce 12 marca 2004 roku przy okazji spotkania z Odrą Wodzisław. Pomysłodawcą był Ś.P. Wiesław Giler.

Rozpoczęliśmy od pieśni "Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz", w której to gola na 1-0 strzela Artur Jędrzejczyk - zawodnik z obecnego składu mający na swoim koncie zdecydowanie najwięcej występów z eLką na piersi. Niedługo później "Żyleta" pozdrawiała również obecnego na stadionie "Vako" Gwilię, byłego zawodnika Legii. Przez pierwszy kwadrans śpiewaliśmy "Hit z Wiednia". W myśl zasady prowadzącego doping Michała - daną pieśń śpiewać będziemy dopóty, dopóki osiągniemy satysfakcjonujący poziom.

Jeśli ktoś z zebranych spodziewał się spacerku i wysokiej wygranej, musiał czuć się nieco zawiedziony po pierwszej połowie. Stal grała bardzo odważnie, mając w pamięci dwie wygrane przy Ł3 w ostatnich sezonach. Schodzących do szatni piłkarzy żegnały okrzyki "Legia walcząca, Legia walcząca do końca", którymi również zagrzewaliśmy do boju zawodników jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. To hasło zresztą w tym sezonie jest nam szczególnie bliskie. Pełne zaangażowanie - piłkarzy na boisku, a nas na trybunach - to obowiązek legionistów. Na szczęście już początek drugiej połowy uradował zebraną publiczność. Po trafieniu Pekharta można było odetchnąć z ulgą i ruszyć z jeszcze większą mocą.




W drugiej połowie świetnie wychodziła nam pieśń "Niepokonane miasto, niepokonany klub". Wszak Legia jest jednym z niewielu zespołów, które w tym roku jeszcze nie przegrały (a nawet od połowy października zeszłego roku). Po bramce na 2-0 oczywiście nie mogło zabraknąć dialogu, w którym padło pytanie o strzelca bramki, liczbę bramek Legii oraz "k...". Przez ostatnich pięć minut z trybun niosło się głośne "Gdybym jeszcze raz miał urodzić się...".

Na koniec zaśpiewaliśmy "Hej sialala, Legia dziś trzy punkty ma...". Później zaś wraz z piłkarzami świętowaliśmy wygraną, śpiewając (raz my, raz oni) - "Kto wygrał mecz?!". W bardzo dobrych humorach opuszczaliśmy stadion, a część osób jeszcze długo bawiła się wspólnie z fanami FC Den Haag. W przyszły weekend czeka nas wyjazd do Radomia na mecz przyjaźni. Liczba biletów na to spotkanie okazała się grubo za mała dla fanów obu ekip i wszystko wskazuje na to, że setki warszawskich kibiców udadzą się w piątek do Radomia, by wspólnie świętować zgodę na linii Legia - Radomiak, bez oglądania meczu z poziomu trybun.

P.S. Na Żylecie wywieszony został transparent "Łapy precz od Jana Pawła II", odnoszący się do mieszania z błotem przez część mediów Ś.P. Ojca Świętego. Dzień przed meczem ze Stalą, dwustu fanów Legii wspierało Olimpię Elbląg podczas wyjazdowego meczu ze Stomilem.

Frekwencja: 16 164
Kibiców gości: 200
Flagi gości: 5

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 83 zdjęcia Mishki
Fotoreportaż z meczu - 49 zdjęć Kamila Marciniaka
Fotoreportaż z trybun - 49 zdjęć Michała Wyszyńskiego / SKLW

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.