REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z ŁKS-em Łódź

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W inauguracyjnym meczu sezonu 2023/24 Legia Warszawa wygrała z ŁKS-em Łódź 3-0. W tym spotkaniu szczególnie wyróżnił się jeden zawodnik - strzelec wszystkich bramek, Tomas Pekhart. Naszym zdaniem, nikt nie zasłużył na minusa. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy legionistom, a także do wystawiania własnych ocen poniżej.

Tomas Pekhart — Ależ to był koncert w jego wykonaniu! Jeżeli konkurencja ma działać na Czecha w taki sposób, możemy być spokojni o resztę sezonu. Strzelił gola prawą nogą, lewą nogą i głową. Wydaje się, że tego wieczora nikt nie mógł mu przeszkodzić. Szczególnej urody było trzecie trafienie, gdyż Czech popisał się bardzo mocnym strzałem pod poprzeczkę bramki. Przy ogromnych owacjach opuścił boisko w 82. minucie. Jeżeli podtrzyma taką formę, to Blaz Kramer będzie miał problem, aby się przebić.



Bartosz Slisz — Ciężko pracował, podłączał się do ofensywy, ale przede wszystkim grał z podniesioną głową i myślał przed podjęciem decyzji. Jego główną domeną były odbiory, których zanotował sporo. W środku pola był świetny, właśnie to rozgrywanie, które w wielu meczach zeszłego sezonu było jego piętą achillesową, w piątek wychodziło mu prawie idealnie. Prawie, bo i "babol" się zdarzył. W 51. minucie stracił futbolówkę tuż przed polem karnym rywala, po czym ŁKS ruszył z piekielnie groźnym kontratakiem. Był jego jedyny poważny błąd w całym spotkaniu, a trzeba dodać, że wielokrotnie łatał dziury. W 68. minucie zanotował asystę, ale to mało powiedziane. Slisz stworzył fantastyczną okazję bramkową Pekhartowi, który się nie pomylił. Zszedł z murawy w 82. minucie.

Rafał Augustyniak - Mecz rozpoczął od dobrej i pewnej interwencji po lewej stronie boiska. W 11. minucie został zmuszony do zagrania piłki głową do Tobiasza. Zrobił to nieco za lekko, ale golkiper skutecznie zaasekurował tyły. To była tylko "chwila słabości" w wykonaniu obrońcy, bo później wrócił na swoje wysokie obroty. Nie pozwalał rywalom na zbyt wiele, był blisko nich, nigdy nie odpuszczał. Tę jego pewność i zdecydowanie świetnie się ogląda. Wielkie gratulacje dla Augustyniaka, bo niesamowita jest jego przemiana na stoperze. Pomyśleć, że jeszcze niespełna rok temu 29-latek sceptycznie podchodził do gry w defensywie. Można przypuszczać, że Augustyniak śnił się w piątkową noc nowemu napastnikowi ŁKS-u, Tejanowi.

Paweł Wszołek - W 19. minucie za jego sprawą legioniści zagrozili bramce gości - skrzydłowy dobrze znalazł Pekharta, którego strzał głową został zablokowany. Sześć minut później ponownie zagrał do Czecha, który się nie pomylił. Kilka razy dobrze się pokazywał, miał plan, ale podejmował błędne decyzje, które spowalniały ataki warszawiaków. Nie wynikało to z dobrej dyspozycji Głowackiego, a z niezdecydowania Wszołka, który w 54. minucie powinien wpisać się na listę strzelców. Po chwili naprawił swój błąd, gdyż świetnie głową dograł futbolówkę do snajpera, który zdobył dublet. Później jeszcze mógł zanotować trzecią asystę, ale nieskuteczny był Gual.

Patryk Kun — Spotkanie rozpoczął od nieudanego, bo szybko przerwanego rajdu lewą stroną. W 24. minucie był ostatnim obrońcą Legii, a na plecach "siedział" mu Pirulo. Kun jednak nie uległ presji i poradził sobie z Hiszpanem. Wykazywał się dynamiką, dobrym panowaniem nad piłką, lecz nie zawsze udanymi dryblingami. W 54. minucie do końca powalczył o piłkę, odebrał ją, a następnie świetnie dograł do Wszołka. Szkoda, że skrzydłowy Legii nie umieścił piłki w siatce. Minęły może trzy minuty, a ponownie wrzutką odnalazł Wszołka, który zanotował asystę przy golu Pekharta. W drugą część spotkania Kun wszedł z przytupem. Zagrał zdecydowanie lepiej niż w spotkaniu o Superpuchar Polski, bo w piątek nie było mowy o żadnej asekuracji.

Elitim — Widoczna była jego praca w środku pola, choć często niepierwszoplanowa i bardziej w defensywie. Dużo biegał, napierał na przeciwników. Kolumbijczyk z powodzeniem wywierał presję na ełkaesiakach, a tym samym nieźle uprzykrzał im rozgrywanie futbolówki. W 32. minucie świetnie się podłączył do ofensywy, a następnie dośrodkowaniem nabił rękę przeciwnika. Wszędzie go było pełno i był bardzo widoczny. W 48. minucie oddał płaski, mocny strzał, ale dobrą interwencją popisał się Bobek. Opuścił plac gry w 61. minucie, ale pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Radovan Pankov — Grał dokładnie, dobrze łapał odległość od rywali i skutecznie pilnował defensywy. W 37. minucie skutecznie wyszedł, przejął futbolówkę i pokazał, że podłączanie się do ofensywy również nie jest mu obce. Co ciekawe, piłka szukała go przy stałych fragmentach gry, jednak ani razu nie zdołał stworzyć groźnej okazji. Jak na debiut, Serb zagrał dobry mecz. Było widać, że nie chciał ryzykować, często szukał tych najprostszych rozwiązań, ale nie piszemy tego w pejoratywnym znaczeniu.

Yuri Ribeiro — W 9. minucie w prosty sposób piłkę zabrał mu Pirulo, ponieważ Portugalczyk nie wymierzył odległości do przeciwnika. Na szczęście sam naprawił swój błąd. Kilka minut później ponownie nie zachował się jak należy, bo oddał piłkę Tejanowi. Potrzebował czasu, aby wejść w spotkanie, ale się udało. Ribeiro dobrze radził sobie pod presją czasu i przeciwników. Nie odstawał od Augustyniaka i Pankova, a prezentował równy im poziom.

Kacper Tobiasz — Nie miał nic do roboty, bo nawet jego fenomenalną interwencję w 53. minucie zniwelowała pozycja spalona Szeligi. Dobrze grał nogami, asekurował tyły, dodatkowo był to jego kolejny mecz z czystym kontem, więc życzymy, aby ta seria trwała jak najdłużej.

Ernest Muci — Był ruchliwy i dynamiczny, ale czasami brakowało mu boiska. Miał dobre pomysły, ale ich wykonanie najczęściej było złe. W 18. minucie oddał niezły strzał, który niestety został zablokowany. W 59. minucie świetnie ruszył z piłką, wypatrzył Pekharta, do którego posłał mocne podanie po ziemi, jednak Czech nie wykorzystał tej okazji. Stać go na więcej, bo poza robieniem wiatru po lewej stronie i niekiedy zagraniu dobrej piłki, za wiele nie pokazał, choć źle nie było. Opuścił plac gry w 73. minucie.

Josue — Aż dziwnie to zabrzmi, ale Portugalczyk był najgorszym piłkarzem Legii, biorąc pod uwagę tych, którzy spotkanie rozpoczęli od pierwszego gwizdka sędziego. Szczególnie pierwsza połowa była słaba w jego wykonaniu. Nie chodzi o samo niewykorzystanie rzutu karnego, co oczywiście również wpływa na jego ocenę, ale był niepewny, często przegrywał rywalizację z przeciwnikami, a niekiedy nie potrafił im uciec. Trzeba jednak odnotować, że przy pierwszym trafieniu zanotował ważną asystę drugiego stopnia. Po zmianie stron wyglądał lepiej. Wyróżnić należy akcję, kiedy dobrym podaniem obsłużył Wszołka, który zmarnował potencjał akcji. Grał dokładniej i pewniej. Opuścił murawę w 73. minucie.

Zmiennicy

Marc Gual — Na murawie pojawił się w 61. minucie. Wszedł w to spotkanie niedokładnym zagraniem. Po chwili pokazał jednak swoją zwinność i energiczność pod bramką rywali. Lepsze pomysły i zagrania przeplatał niezrozumiałymi rozwiązaniami. W 80. minucie powinien zdobyć swoje debiutanckie trafienie. To nie było złe uderzenie, ale na wysokości zadania stanął Bobek.

Maciej Rosołek — Na placu gry pojawił się w 73. minucie. Walczył i biegał, ale przy tym wyniku za wiele w grze legionistów nie zmienił.

Jurgen Celhaka — Wszedł na boisko w 73. minucie. Nie pokazał niczego nadzwyczajnego. Występ bez historii.

Filip Rejczyk, Blaz Kramer - Grali za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.