REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Ordabasami

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com

W czwartkowy wieczór Legia rozpoczęła walkę o fazę grupową europejskich pucharów. W Kazachstanie, w trudnych warunkach piłkarskich i pogodowych, "Wojskowi" zremisowali 2-2 z liderem tamtejszej ligi, Ordabasami Szymkent. Mimo że wynik nie jest taki, jakiego większość kibiców się spodziewała, można go ocenić pozytywnie, ponieważ warszawiacy przegrywali w trakcie meczu 0-2. Dużą rolę w wywalczeniu remisu odegrali zmiennicy. Zapraszamy do ocen, jakie wystawiliśmy graczom Legii za ten mecz.

Paweł Wszołek - Był zdecydowanie najjaśniejszym punktem warszawiaków od początku do końca spotkania. Miał w nim dużo więcej zadań ofensywnych niż defensywnych i świetnie się z nich wywiązywał. Jego rajdy prawym skrzydłem oraz podania na skraj pola karnego robiły różnicę i stwarzały legionistom wiele dobrych okazji. Był bliski zdobycia bramki w 69. minucie, lecz minimalnie spudłował i ostatecznie mecz skończył jedynie z asystą przy trafieniu Kramera. Liczymy na powtórkę tej przebojowości w rewanżu.



Tomas Pekhart - Czech na boisku w Szymkencie był wszędzie. Non stop walczył o piłkę, pressował i przeszkadzał rywalom w rozegraniu. Toczył ciężkie pojedynki z Serhijem Małym, ale dzięki nieustępliwości często wychodził z nich górą i stwarzał sobie szanse na zdobycie bramki. Ostatecznie udało mu się to osiągnąć w 63. minucie, gdy świetnie wyprzedził defensora i z zimną krwią wykończył podanie Guala, dając Legii nadzieję na lepszy rezultat. Po raz kolejny pokazał swoją ogromną przydatność i wkład w grę zespołu. Opuścił murawę w 82. minucie.

Rafał Augustyniak - Pierwsza połowa była nieco elektryczna w wykonaniu Polaka. W defensywie był w miarę pewny, ale jego wyprowadzanie piłki pozostawiało dużo do życzenia. W drugiej połowie wrócił stary, dobry Augustyniak. Do dobrej obrony doszły liczne rajdy ofensywne i zdecydowana poprawa prostopadłych zagrań. Udowodnił to przy drugim golu legionistów, gdy fenomenalną piłką między obrońcami uruchomił Wszołka i tak naprawdę samodzielnie stworzył tę akcję. Kamyczkiem do ogródka defensora może być jego zachowanie z końcówki spotkania, gdy bardzo nierozważnie faulował rywala na granicy pola karnego i gdyby nie brak reakcji sędziego, mógł sprokurować niepotrzebną szansę na zwycięstwo dla rywali.

Bartosz Slisz - To był poprawny występ pomocnika. Generalnie bardzo dobrze czytał grę rywali, zanotował kilka ważnych odbiorów, ale pojawiły się też sytuacje, zarówno w odbiorze, jak i rozegraniu, w których Slisz nie był taki pewny i mógł zachować się lepiej. Mniej było go w ofensywie, częściej zostawał z tyłu, by pomagać defensorom w groźnych atakach rywali, co niejednokrotnie było przydatne. W 48. minucie, chcąc przeciąć podanie rywali, zanotował niebezpieczny wślizg, który mógł zakończyć się bramką samobójczą. Warto docenić jego ciężką pracę.

Jurgen Celhaka - Wybór Albańczyka do podstawowej jedenastki był zaskakujący chyba dla wszystkich. Jak pokazał przebieg spotkania, obawy nie były bezpodstawne. Pomocnik był całkowicie poza grą, rzadko zabierał się za rozegranie piłki bądź zagrywał ją do tyłu. Zadaniem 22-latka było jednak kasowanie akcji Kazachów i dobra gra w defensywie, więc mniejszą chęć do ofensywniejszej gry można jeszcze uzasadnić. Jednak gdy popatrzy się na to, jak wykonywał swoją misję, można złapać się za głowę. Albańczyk miał więcej strat niż skutecznych odbiorów, był nerwowy i pogubiony. Zamiast pomocnym, był po prostu hamulcowym gry Legii. Mógł również być lepiej ustawiony przy drugiej straconej bramce Legii, ponieważ to on zgubił krycie strzelca gola. Poza jednym pozytywnym podaniem prostopadłym, z jego gry nie wynikało nic. Zszedł z boiska w 62. minucie.

Radovan Pankov - Można powiedzieć, że po dwóch meczach Serba w barwach Legii, spadł on z nieba do piekła. Spotkanie z ŁKS-em było spokojne i pewne w jego wykonaniu. W czwartek natomiast od początku grał nerwowo, nogi mu się plątały i brakowało mu pewności. Pierwszy poważny błąd popełnił już w 13. minucie, gdy najpierw złamał linię spalonego, a później odpuścił krycie Sadowskiego, co skończyło się stratą bramki. W późniejszej fazie jego gra wcale znacząco się nie poprawiła i dalej z łatwością był ogrywany przez atakujących. Domeną defensora są również jego rozegranie i dalekie podania za linię obrony, ale to również kulało w meczu z Kazachami. Oby Pankov nie nawiązał więcej do tego występu.

Marc Gual - Przez dłuższe momenty gra Hiszpana była niezwykle irytująca. Sporo kiepskich podań, wstrzymywanie się z dryblingami i grą 1 na 1. Kilka razy zmusił bramkarza do interwencji, ale moc i kierunek jego strzałów, delikatnie mówiąc, nie powalała. Częściej zbiegał do środka, niż grał na nominalnej pozycji, co nie przynosiło efektów. Gdy w drugiej części przeniósł swoją grę bliżej linii bocznej, wyglądało to nieco lepiej, próbował rozkręcać akcje, ale wciąż mało dokładnie. Przy pierwszej bramce zachował się bardzo przytomnie i zagrał dobrą piłkę wprost do nogi Pekharta. Mimo lepszej drugiej części, po Gualu spodziewamy się zdecydowanie innej gry. Opuścił boisko w 73. minucie.

Josue - Nowa pozycja ewidentnie nie leży naszemu kapitanowi, nie umie się tam na razie odnaleźć. Schodził do środka, próbował dyrygować grą, ale rywale nie dawali mu miejsca, nie odstępowali go na krok. Portugalczyk z bezsilności próbował podawać wysoko, ale jego skuteczność w tym meczu w większości przypadków szwankowała. Początek sezonu dla Josue jak na razie jest bardzo trudny, kto wie, czy przy dużej rywalizacji na tej pozycji, utrzyma swoje miejsce w składzie. Zszedł z murawy w 82. minucie.

Kacper Tobiasz - Co tu dużo pisać, "Tobi" popełnił spory błąd przy pierwszej straconej bramce. Napastnik oddał strzał rozpaczy, piłka leciała bardzo długo, więc niezrozumiałe było ustawienie golkipera i to, jak dał się przelobować. Dodatkowo jeszcze źle oszacował tor lotu piłki i zbyt wcześnie rzucił się do jej obrony. Nie była to jedyna sytuacja, kiedy był zbytnio oddalony od linii bramkowej, ponieważ w 54. minucie jeden z napastników również był bliski przelobowania golkipera. Ten element gry wymaga zdecydowanej poprawy. Przy drugim trafieniu był już bez szans, a poza tym nie miał więcej okazji do pokazania swoich umiejętności bramkarskich.

Artur Jędrzejczyk - Ruchliwi i szybcy napastnicy Ordabasów sprawiali mu masę kłopotów nie tylko w defensywie, ale również rozegraniu. Był przez nich często ogrywany, nie wykazywał się taką pewnością, jak zawsze. Ich pressing był dla niego kłopotliwy i skutkował wieloma niedokładnymi podaniami ze strony "Jędzy". Był aktywny przy stałych fragmentach gry Legii, ale kiedy dwukrotnie piłka dotarła do niego, gdy był niepilnowany, pogubił się i nie oddał nawet strzału. Starał się również wspomagać lewą stronę w ofensywie, ale poza kilkoma niecelnymi centrami i zaskakującym strzałem z 38. minuty, nic z tego nie wynikło.

Patryk Kun - Początkowo był aktywny, często podłączał się do ofensywy, było go dużo. Z czasem jednak jego wkład w grę zdecydowanie zmalał, a legioniści częściej rozgrywali akcje prawą stroną. Oddał kilka celnych strzałów, ale tylko z jednym bramkarz miał jakiekolwiek trudności, reszta była niedokładna i leciutka. W defensywie również często odpuszczał krycie i dawał się ogrywać. Zszedł z boiska w 62. minucie.

Zmiennicy

Juergen Elitim - Pojawił się na boisku w 62. minucie. Od razu rozkręcił i ożywił środek pola "Wojskowych". Zdecydowanie lepiej radził sobie w rozgrywaniu i grze pod pressingiem. Non stop pokazywał się do podań, był niezwykle aktywny. Wykazywał się odwagą oraz walecznością. Kazachscy środkowi pomocnicy mieli z nim wiele problemów i często musieli nieprzepisowo go powstrzymywać. Możemy tylko żałować, że Kolumbijczyk nie wystąpił w tym spotkaniu od samego początku.

Blaz Kramer - Słoweński napastnik wszedł na murawę dopiero w 82. minucie. W niecały kwadrans gry zrobił jednak bardzo dużo. Przede wszystkim dobrze się ustawiał w ofensywie, również skutecznie pressował. Cztery minuty po zmianie wpisał się na listę strzelców, gwarantując Legii remis, a w ostatniej akcji meczu powinien przechylić nawet szalę zwycięstwa na korzyść przujezdnych, jednak niepotrzebnie chciał przełożyć obrońcę i spóźniony strzał obronił golkiper.

Makana Baku - Wszedł na boisko w 62. minucie. Początek jego gry był wyśmienity. Od razu rozkręcił dobrą akcję lewym skrzydłem, po której padła bramka. Grał dynamicznie, nie bał się wchodzić w dryblingi. Popisał się również niezłym dośrodkowaniem w doliczonym czasie gry do Muciego. W defensywie wyglądało to niestety nieco gorzej. Przytrafiło mu się kilka strat oraz błędów w rozegraniu piłki. W końcówce spotkania wrzucił na minę Augustyniaka, ale na szczęście bez konsekwencji. Pierwsze minuty jego gry były zadowalające.

Ernest Muci - Zagościł na boisku w 73. minucie. Rozruszał ataki ofensywne "Wojskowych", wykazał się niezłym dryblingiem i przeglądem pola. Był bardziej skuteczny i celniejszy niż Gual. W doliczonym czasie gry dobrze znalazł się w polu karnym i mógł zdobyć zwycięskie trafienie, ale wolejem trafił prosto w bramkarza.

Maciej Rosołek - Pojawił się na murawie w 82. minucie. Nie pokazał nic specjalnego, poza strzałem sprzed pola karnego w doliczonym czasie gry, który minimalnie śmignął ponad bramką.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.