Bartosz Slisz i Radovan Pankov - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Ordabasami Szymkent

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Obawa a rzeczywistość; babol; pod napięciem; szanse Çelhaki i Guala; umniejszanie - to najważniejsze punkty po czwartkowym meczu II rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy z kazachskimi Ordabasami Szymkent.



1. Obawa a rzeczywistość
Przed meczem trener Kosta Runjaić powiedział: „Jest bardzo gorąco, to prawda, ale jest gorąco dla obu drużyn. Mieliśmy pełną świadomość, jakie warunki tu zastaniemy”. Większość z nas martwiła się o panujące w Kazachstanie warunki atmosferyczne i jak Legia zaprezentuje się w wysokiej temperaturze. To, co było jedną z największych obaw, okazało się bezpodstawne, bo legioniści zagrali naprawdę świetnie pod względem kondycyjnym i wyglądali nawet trochę lepiej od gospodarzy. Warto docenić dobrą pracę całego sztabu, który starał się maksymalnie ograniczyć ekspozycję zawodników na upał. Przedmeczowy trening został opracowany z uwzględnieniem pogody, nie było spacerów po mieście, a bezpośrednia przedmeczowa aktywacja odbyła w dobrze klimatyzowanym hotelu. Dzięki temu do ostatnich minut „Wojskowi” stosowali pressing na rywalach i walczyli o każdą piłkę. Widać, że pod tym względem sztab szkoleniowy świetnie przygotował zespół do tego spotkania. Niestety, niektóre elementy wyglądały o wiele gorzej.



2. Babol
Pierwsza bramka dla Ordabasów to babol w wykonaniu Radovana Pankova i Kacpra Tobiasza. Ten pierwszy nie utrzymał linii spalonego i nie potrafił wybić piłki rywalowi, natomiast u młodego bramkarza był szereg mniejszych błędów, który doprowadził do utraty bramki. Miałem wrażenie, że gdy piłka szła w okolice pola karnego, „Tobi” chciał najpierw do niej wyjść, ale w pewnym momencie zorientował się, że nie zdąży i się zatrzymał. W tym momencie Wsiewołod Sadowskij oddał strzał bardzo wysokim lobem, a Tobiasz zbyt wcześnie wyskoczył w powietrze, by wybić tę piłkę. Tor lotu futbolówki był taki, że miał jeszcze czas, by zrobić dwa kroki w tył - wtedy znacznie zwiększyłby szanse na wypiąstkowanie jej nad bramką. Niestety, to nie nastąpiło i Ordabasy objęły prowadzenie. Błędy w piłce to norma, najważniejsze by o nich zapomnieć i iść dalej.

Pankov złamał linię spalonego - źródło: TVP Sport
Pankov złamał linię spalonego - źródło: TVP Sport

3. Pod napięciem
W pierwszych dwóch meczach Legii w nowym sezonie na pochwały zasługiwała gra obronna. Tego nie można napisać jednak po czwartkowym spotkaniu. Większość obrońców grała tak, jakby byli podłączeni do prądu. Podejmowali złe decyzje, często zagrywali piłkę wprost pod nogi przeciwników. Gra 1 na 1 też zostawiała wiele do życzenia, bo bardzo często Pankov czy Jędrzejczyk przegrywali takie pojedynki. Swoje zrobiło oczywiście boisko, po którym piłka latała tak, że nie wiadomo było, gdzie dokładnie powędruje podanie. Najlepiej z trzyosobowego bloku defensywnego zagrał Rafał Augustyniak. Szczególnie należy go pochwalić za interwencję wślizgiem w pierwszej połowie, kiedy powstrzymał sam na sam zawodnika gospodarzy.

4. Szanse Çelhaki i Guala
Trener Kosta Runjaić trochę namieszał w podstawowym składzie. Swoje szanse od pierwszych minut otrzymali Jurgen Çelhaka i Marc Gual. Ten pierwszy pojawił się dlatego, że trener spodziewał się wielu długich piłek w wykonaniu rywali i chciał, by jak najczęściej były one przejmowane przez środkowych pomocników Legii. Wystawienie dwóch defensywnie usposobionych zawodników miało także bardziej zabezpieczyć linię. Bartosz Slisz przy Celhace miał mieć więcej swobody w środkowej strefie. Niestety, to prezentowało się dobrze tylko na papierze, bo rzeczywistość okazała się inna. Albańczyk wyglądał na zagubionego. Widać było brak przejścia całego okresu przygotowawczego. Proste błędy, głównie w wyprowadzeniu piłki, często kończyły się stratami i kontrami przeciwników. Wiele razy podejmował bardzo proste decyzje, cofając piłkę do defensorów, przez co zawodnicy z Kazachstanu mogli mocniej stosować pressing na obrońcach Legii, którzy z kolei mieli z tym kłopot.
Trudno jednoznacznie ocenić występ Marca Guala. Hiszpan był aktywny, w pierwszej połowie dwukrotnie mógł pokonać bramkarza. W 17. minucie jego uderzenie zablokował Mamadou Mbodj, a kilkanaście minut później świetnie jego strzał sprzed pola karnego obronił Biekchan Szajzada. W drugiej połowie napastnik zaliczył ładną asystę przy bramce Pekharta. Nowy zawodnik Legii często jednak tracił piłkę, wchodząc w drybling z rywalami, zamiast odegrać do najbliższego kolegi. To jest rzecz, którą Hiszpan musi poprawić.

fot. TVP Sport
Spóźniony sędzia, spalony Kramera? - fot: TVP Sport, linie: LL!

5. Umniejszanie
Gdyby ktoś przed meczem spytał mnie o to, czy remis w Kazachstanie będzie dobrym wynikiem, bez chwili zastanowienie odpowiedziałbym, że tak. Po meczu jednak czuję duży niedosyt. Z jednej strony Legia stworzyła tak wiele sytuacji podbramkowych, że spokojnie mogła strzelić z pięć goli i nikt by nie miał pretensji, z drugiej natomiast miała szczęście z uznanym golem Kramera czy brakiem odgwizdania faulu Augustyniaka. Szczęście wyszło na zero, bo w pierwszej połowie powinien podyktowany być rzut karny za faul na Pekharcie. Nie rozumiem jednak, jak po meczu można napisać, że to Legia miała farta. Remis w takich okolicznościach, gdzie legioniści przegrywali już 0-2 i zdołali zdobyć dwie bramki, należy traktować z szacunkiem. Dwumecz się jeszcze nie skończył, a niektórzy zbyt szybko wydają wyroki odnośnie do przejścia do dalszych rund i tego, czy Legia jest gotowa, by powalczyć w Europie.

Kamil Dumała

WYNIKI SONDYLegia w eliminacjach Ligi Konferencji Europy:
SUMA GŁOSÓW: 28483
START: 11.06.2023 / KONIEC: 10.08.2023

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.