fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Austrią Wiedeń

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Na własne życzenie; taka taktyka; wyjdź do tej piłki!; samolubność; dramat przy rożnych; nadzieja - to najważniejsze punkty po pierwszym meczu Legii Warszawa z Austrią Wiedeń.

1. Na własne życzenie
Legia na własne życzenie przegrała to spotkanie, robiąc kilka „baboli” w defensywie i będąc bardzo, ale to bardzo nieskuteczną w ofensywie. Gdyby podopieczni trenera Kosty Runjaicia wykorzystali swoje sytuacje, to spokojnie mogli wygrać co najmniej dwiema bramkami. Znów zawiodła koncentracja, wykończenie, dostrzeżenie lepiej ustawionego kolegi z zespołu oraz rozegranie od własnej bramki. Zabrakło wielu rzeczy, a w tak ważnym spotkaniu zabraknąć ich nie powinno.

2. Taka taktyka
U trenera Kosty Runjaicia bramkarz wraz z obrońcami ma rozgrywać piłkę od własnej bramki, a nie wywalać ją na tzw. „pałę”. Wszelkie schematy z tym związane są udoskonalane podczas treningów. Zawodnicy starają się wykonywać założenia taktyczne sztabu szkoleniowego i w pewnym sensie ryzykować. Dlaczego ryzykować? Pokazała to sytuacja z 11. minuty:

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

Gdy spojrzymy na sposób, jaki Legia straciła bramkę, to rzuca się w oczy kilka elementów, a najważniejszym jest złe ustawienie bloku defensywnego. Na bokach bliżej bramki ustawieni byli Yuri Ribeiro oraz Rafał Augustyniak, brak natomiast Radovana Pankova, więc w pewnym sensie odpada jedna opcja do zagrania. Do rozegrania piłki cofał się Elitim, który jeszcze przed otrzymaniem podania sprawdzał, jak ustawiony jest przeciwnik za jego plecami. W tej sytuacji trzeba winić zarówno Tobiasza, jak i Elitima, ale według mnie więcej winy ponosi Kolumbijczyk. Bramkarz mógł zagrać do Yuriego Ribeiro bądź mógł zwyczajnie wywalić tę piłkę daleko przed siebie, ale nie tego wymaga Kosta Runjaić. Tobiasz powinien natomiast zagrać bardziej precyzyjnie, a Kolumbijczyk spokojnie mógł przyjąć futbolówkę, próbować ją rozegrać, szukać innych rozwiązań, dać się sfaulować, bądź po prostu mocniej i celniej podać do Augustyniaka. Podał jednak za lekko, przez co piłkę przejęli goście i zdobyli bramkę.

Praktycznie bliźniacza akcja miała miejsce w 40. minucie gry. Wtedy też Tobiasz otrzymał piłkę i jak widać na screenie poniżej, miał kilka opcji do zagrania.

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

Ponownie wybrał podanie do środkowej strefy, bliżej linii środkowej. Zagrał do Josué, który zamiast ruszyć do piłki, zbyt długo czekał i uprzedził go rywal. Jak widać, te schematy są powtarzalne i ćwiczone, tylko na ten moment wygląda to źle pod względem wykonania. Zrozumiałe jest, że dzięki wyjściu spod takiego pressingu przeciwnika dla Legii tworzą się dodatkowe przestrzenie na boisku i powstaje więcej ofensywnych rozwiązań. Sporej poprawy wymaga jednak wykonanie, bo w ważnych meczach z lepszym przeciwnikiem nie ma co szukać tzw. „kwadratowych jaj” i trudnych rozwiązań, tylko w bardzo prosty sposób wyekspediować piłkę przed siebie, oddalając zagrożenie spod własnej bramki.

3. Wyjdź do tej piłki!
Nie zliczę, ile razy w czwartek krzyknąłem do zawodników Legii, by nie czekali na piłkę, tylko wyszli do niej. To była rzecz, która bardzo irytowała podczas meczu z wiedeńczykami. Tak było we wspomnianej wcześniej sytuacji, gdy Tobiasz zagrał do Josué. Piłka sobie spokojnie szusowała po murawie, a Portugalczyk czekał, aż do niego dojdzie i się nie doczekał. Takich sytuacji było kilka. Zawodnicy z Austrii świetnie czytali takie zachowania legionistów i wiele razy przejmowali futbolówkę, tworząc przy tym przewagę w ofensywie. Niestety, w stratach brylował środek pola i Marc Gual, a zdecydowanie gorsze spotkanie rozegrał nawet będący ostatnio w bardzo dobrej formie Bartosz Slisz.

4. Samolubność
Legioniści w spotkaniu z Austrią stworzyli sobie mnóstwo okazji do zdobycia bramek. W wielu z nich zwyciężyła jednak samolubność ofensywnych zawodników, którzy nie dostrzegali lepiej ustawionych kolegów. Już w pierwszych minutach meczu Paweł Wszołek wbiegł w pole karne i miał dwie opcje do podania. Na screenie poniżej widać, że mógł zagrać do Patryka Kuna bądź Tomáša Pekharta, zdecydował się jednak uderzyć z bardzo ostrego kąta i wywalczył jedynie rzut rożny.

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

Kolejna taka sytuacja miała miejsce w 57. minucie meczu. Aż prosiło się, by Marc Gual zauważył wbiegającego w pole karne Pawła Wszołka i wystawił mu piłkę do „pustaka”. Nowy zawodnik Legii jednak uderzył będąc jeszcze dodatkowo popchniętym przez rywala i z jego strzałem poradził sobie Christian Früchtl.

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

Największą zagadką, taką trochę jak z „Archiwum X”, była sytuacja, która wydarzyła się kilka minut później. Wtedy to Tomáš Pekhart wpadł w pole karne i zamiast zagrać do Wszołka, zdecydował się na uderzenie, które w znacznej odległości minęło bramkę Austrii. Czemu w tej sytuacji Czech nie podawał?! Tego nie wie nikt, on chyba także.

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

5. Dramat przy rożnych
Legioniści w spotkaniu z Austrią egzekwowali 11 rzutów rożnych. Dziesięć z nich to były bezpośrednie wrzutki w pole karne, jeden został rozegrany przed pole karne przeciwników. Wszystkie te stałe fragmenty wykonał kapitan zespołu Josué. Kornery od bardzo dawna, a szczególnie w tym sezonie, nie przynoszą Legii żadnych korzyści w ofensywie. Odkąd odszedł z zespołu Aleksandar Rogić, który był odpowiedzialny za SFG, to te zamieniły się w dramat. Kapitan zespołu głównie dośrodkowuje na środek pola karnego, na piąty metr, gdzie najczęściej nie ma żadnego z jego kolegów (screen poniżej).

fot. TVP Sport
fot. TVP Sport

Jak można zauważyć, część piłkarzy Legii stoi w okolicach bliższego słupka, a druga część bliżej dalszego, natomiast w środkowej strefie nie ma nikogo, kto mógłby dojść do tej piłki. Najgroźniejszą sytuację po rożnych Legia stworzyła, gdy Marc Gual uderzał piętą zbyt lekko na bramkę rywala oraz kiedy strzał Augustyniaka obronił bramkarz Austrii. Efektów jedynego rożnego, który został rozegrany w zupełnie inny sposób, nie ma nawet co komentować.

6. Nadzieja
Porażka u siebie 1-2 zdecydowanie skomplikowała sytuację Legii przed rewanżem. W grze legionistów jest wiele rzeczy, które natychmiast wymagają poprawy. Czy jest nadzieja na awans? Oczywiście, że tak, ale po obejrzeniu dotychczasowych meczów w tym sezonie, ta nadzieja jest ograniczona. W każdym spotkaniu popełniany jest „wielbłąd” w obronie, który skutkuje setką dla przeciwników. Jeśli Austria dołoży swoją skuteczność, tak jak zrobiła to przy Łazienkowskiej, to „Wojskowi” będą w dużych tarapatach. Wierzę jednak, że trener Kosta Runjaić wraz z zawodnikami odrobią lekcję z pierwszego spotkania i wyeliminują kluczowe problemy, zwłaszcza te w defensywie. Jeśli Legia dołoży do tego skuteczność, to awans jest sprawą otwartą.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.