REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Puszczą

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W niedzielę Legia Warszawa straciła dwa punkty z Puszczą Niepołomice w Krakowie. "Wojskowi" zagrali słabo, co wykorzystał beniaminek. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy piłkarzom stołecznego zespołu.

Makana Baku - Najprościej byłoby wszystkim legionistom wystawić minusy, ale wtedy Baku zostałby skrzywdzony. Niemiec w Krakowie pokazał się ze świetnej strony. Pomimo że spotkanie rozpoczął na gorszej dla siebie, lewej stronie, od początku był aktywny i chętny do gry. Zanotował kilka udanych rajdów, które kończyły się dokładnym podaniem do któregoś z kolegów z zespołu. Jeden z nich oglądaliśmy w 14. minucie. Wtedy wahadłowy dobrze poradził sobie z Mrozińskim, następnie dograł futbolówkę do Muciego, który zmarnował dogodną okazję. Było widać, że Baku się chce, a nie było to takie oczywiste, patrząc na niektórych legionistów. Dodatkowo po zmianie stron nie zwolnił tempa, a nawet prezentował się lepiej, bo grał po prawej stronie boiska. Oby podtrzymał taką dyspozycję, bo w starciu z Puszczą pokazał, że potrafi być groźny.



Josue - Przede wszystkim brawa należą mu się za trafienie z rzutu wolnego, gdyż to za sprawą Portugalczyka Legia z Krakowa wywiozła jeden punkt. Miał nieco szczęścia, bo futbolówka nie została przez nikogo zablokowana, dodatkowo słabą interwencją popisał się Komar. Poza tym grał na przyzwoitym poziomie. Co jakiś czas popisywał się swoimi magicznymi dograniami, ale nie zabrakło również zbędnego trwania przy piłce. Z pewnością był wyróżniającą się postacią w Krakowie. W 81. minucie opuścił murawę.

Yuri Ribeiro - To było jego dobre spotkanie. W defensywie radził sobie prawie bezbłędnie, a dodatkowo miał pod kontrolą ataki Puszczy prawą stroną. Jak zawsze grał ofiarnie oraz pewnie. Kilkakrotnie blokował Mrozińskiego, a nawet skutecznie wspierał ofensywę "Wojskowych". W tej bardzo mizernej grze legionistów można wypatrzeć kilku zawodników, którzy pokazali się nieźle, do tego grona należy właśnie Portugalczyk.

Artur Jędrzejczyk - Z tego spotkania najbardziej zapamiętamy żółtą kartkę, którą otrzymał tuż przed przerwą. Trzeba pamiętać, że byłego kapitana na minę wrzucił Slisz, który zachował się fatalnie w środku pola. Jędrzejczyk pierwszą połowę zagrał niezłą. Nie popełniał błędów, grał pewnie, a przy straconym golu nie zawinił. Opuścił murawę po 45 minutach.

Dominik Hładun - Do bramki wskoczył za Tobiasza, który zanotował nieudane spotkanie z Austrią Wiedeń. Szkoda, że Hładun trafił akurat na taki mecz, gdyż nawet nie miał okazji się wykazać. Puszcza oddała jeden celny strzał, który zamieniła na gola. Teoretycznie ta statystyka źle świadczy o postawie golkipera, ale trzeba pamiętać, że nie miał on większych szans przy uderzeniu Sołowieja. Po takim spotkaniu trudno ocenić umiejętności bramkarza.

Ernest Muci - Od pierwszych minut dużo biegał, wykazywał się zwinnością oraz dynamiką. Łatwo mijał rywali, ale za wiele za tym nie szło. Brakowało konkretów, strzałów w światło bramki. Zaczął podobnie, jak po wejściu na boisku w starciu z Austrią, różnica była taka, że wtedy szukał uderzeń. Nawet jak w 10. minucie odebrał futbolówkę rywalowi, to całą akcję zakończył niegroźnym strzałem. Jego chęć do gry gasła z każdą minutą. Zszedł z murawy w 65. minucie.

Paweł Wszołek - Na boisku spędził tylko pierwszą część spotkania. Nie przypominał siebie z ostatnich meczów, bo w ofensywie było go znacznie mniej. Sporo, wręcz zbyt dużo czasu, spędzał w defensywie, a pomimo to zaspał przy trafieniu niepołomiczan. W jakimś stopniu usprawiedliwia go chaos, który zapanował w polu karnym Legii, ale też nie w pełni. Wszołek spojrzał, gdzie jest Sołowiej, ale po chwili zupełnie nie zorientował się, że piłkarz Puszczy ruszył w kierunku bramki.

Jurgen Celhaka - Pierwszą część spotkania przespał. Wyglądał nieco lepiej od Slisza, ale nie jest to spore osiągnięcie. Spotkanie rozpoczął od fatalnego podania do Baku. Chciał zagrać na wolne pole, dodajmy, że Albańczyk był nieatakowany, a posłał piłkę poza linię końcową. Wydawało się, że momentami nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Po zmianie stron prezentował się nieco lepiej. Zanotował kilka udanych zagrań, a nawet nieźle popracował w defensywie.

Maciej Rosołek - Pochwalić go można za sytuację z 18. minuty, gdy do końca pobiegł do Komara, który nabił go piłką. Wydaje się, że nawet gdyby futbolówka zatrzepotała w siatce, gol nie zostałby uznany, bo Rosołek zagrał ręką. Brawo jednak za determinację, ale szkoda, że podczas reszty spotkania jej brakowało. Snajper zniknął, jakby go nie było na murawie. Mało pokazywał się do gry, a koledzy nie szukali go podaniami. Opuścił murawę kwadrans przed końcem.

Rafał Augustyniak - Spotkanie rozpoczął od ważnej interwencji. Augustyniak wygrał pojedynek główkowy z Zapolnikiem, ale nie popisał się chwilę później, gdy ponownie musiał rywalizować z białostoczaninem. Najpierw legionista zagrał istną "świecę", zamiast wydelegować futbolówkę jak najdalej, po chwili zlekceważył swojego rywala w powietrzu. W polu karnym zaistniało ogromne zamieszanie, z którego padł gol dla Puszczy. Przez całe spotkanie był niepewny, wiele ryzykował, a momentami sam siebie wrzucał na minę. Jeszcze w końcówce spotkania nie był w stanie powstrzymać Mešanovicia. Zważając na klasę rywala, z jakim konkurowali warszawiacy, jesteśmy w szoku, że Augustyniak, który już bardzo dobrze radził sobie na pozycji stopera, tym razem nie podołał.

Bartosz Slisz - Od pierwszych minut grał fatalnie. Jakoś nie mógł się odnaleźć, wyglądał bardzo niepewnie, jakby był zestresowany, a przecież grał już w meczach wyższej rangi, przed liczniej zgromadzoną publicznością. Popełniał proste błędy, szczególnie w podaniach, a raz nawet wrzucił na minę Jędrzejczyka, który następnie sfaulował rywala. Również w defensywie wyglądał średnio, a przecież to jego mocna strona. W 25. minucie oddał strzał rozpaczy, piłka poszybowała daleko od bramki. Szczególnie w pierwszej połowie wyglądał bardzo słabo. Choć po przerwie było nieco lepiej, to przecież doskonale znamy jego potencjał. Miejmy nadzieję, że w gorszej formie będzie tylko chwilę, bo grał już w Legii na wysokim poziomie.

Zmiennicy

Patryk Kun - Na boisko wszedł po przerwie. Pokazał się z takiej strony, z jakiej go znamy. W defensywie grał przyzwoicie, ale w ofensywie było go za mało. W jego grze pojawiały się niedokładności, a w 53. minucie mógł wpisać się na listę strzelców, ale uderzenie zupełnie mu nie wyszło.

Igor Strzałek - Pojawił się na placu gry kwadrans przed końcem spotkania. Czasu na pokazanie się nie było za wiele. Strzałek walczył, chciał być przy piłce, ale nie zaprezentował nic nadzwyczajnego. Dodatkowo "popisał się" tragicznym strzałem.

Marc Gual - Wszedł na murawę w 65. minucie. Można go pochwalić za dochodzenie do sytuacji, ale już za ich marnowanie zdecydowanie zganić. Potrafił odnaleźć się w polu bramkowym rywala, ale co z tego, jeżeli nie wpisał się na listę strzelców. Dodatkowo przytrafiały mu się straty.

Tomas Pekhart - Na murawie pojawił się po pierwszej połowie. Decyzja o wpuszczeniu go na boisko wydawała się być w pełni uzasadniona, bo Legia potrzebowała silnego, rosłego snajpera. Czech jednak za wiele od siebie nie dał, poza walką. Z pewnością kibice, ale również trener Runjaić liczyli, że Pekhart pokaże coś więcej. Nie zagrał dużo lepiej od Rosołka.

Juergen Elitim - Grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.