REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Austrią

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

To, jaki horror zaprezentowali nam w czwartek piłkarze Legii Warszawa, to głowa mała! Czas na chłodno ocenić postawę warszawiaków. Zapraszamy do zapoznania się z notami, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Kosty Runjaicia.

Paweł Wszołek - Początek miał trudny. Jego podania często były niedokładne, ale szybko się to zmieniło. Skrzydłowy zaczął grać celnie, dzięki czemu zanotował asystę drugiego stopnia przy trafieniu Elitima. Jego dośrodkowanie byłe kluczowe dla całej akcji. Po chwili sam mógł, a nawet powinien wpisać się na listę strzelców, niestety przestrzelił. Później miał również wkład w kolejne dwa trafienia warszawiaków, choć nie był on tak znaczący. W 87. minucie świetnie obsłużył dograniem Rosołka, który z zimną krwią wykończył sytuację. Występ Wszołka był genialny, rzadko się zdarza, aby zawodnik kończył spotkanie z udziałem przy czterech trafieniach, a dołóżmy do tego wrzutkę na głowę Kuna, który był bliski wpisania się na listę strzelców. Dodatkowo trzeba docenić, że wytrzymał to spotkanie kondycyjnie, bo jednak nie miał łatwo. Dużo go było w ofensywie, ale również w defensywie, którą często wspierał.



Josue - Kapitan z prawdziwego zdarzenia. Grał sprytnie, walczył, nie poddawał się, a dodatkowo miał oczy dookoła głowy. Nie strzelił gola, nawet nie zanotował asysty, ale miał swój udział przy trafieniach, oczywiście mniejszy lub większy. Z piłką robił, co chciał i wszystko miał pod kontrolą. Podania, które dogrywał do kolegów, najczęściej były bezbłędne, Portugalczyk w rozegraniu radził sobie świetnie. Zagrał tak, jak należało, więc bardzo dojrzale. Zmieniony został tuż przed końcem spotkania.

Juergen Elitim - Bramką, która otworzyła wynik w Wiedniu, odkupił swoje winy z pierwszego spotkania. To była dobra decyzja i piękny strzał Kolumbijczyka. Przed tym trafieniem nie prezentował się nadzwyczajnie, ale gol zmienił wiele. Elitim grał ofensywnie, brał rozgrywanie na siebie, chciał mieć piłkę przy nodze, a nawet otworzył drogę do bramki Wszołkowi, który niestety tego nie wykorzystał. Był bardzo ważnym piłkarzem w tym spotkaniu. Pokazał wszystko to, czym jarali się kibice po ogłoszeniu jego transferu czy podczas meczów towarzyskich. Opuścił boisko w 74. minucie.

Patryk Kun - Rozkręcał się z minuty na minutę, a asysta, jaką zanotował przy trafieniu Elitima, tylko go napędziła. Kun nie bał się być aktywny i wspomagać ofensywną grę Legii. Sam mógł wpisać się na listę strzelców, o dziwo po strzale głową, ale bramkarz popisał się dobrą interwencją. Chwilę później celnie zagrał futbolówkę do Pekharta, który nie pokonał golkipera. Dodatkowo od niego rozpoczęła się piękna akcja warszawiaków, po której padła trzecia bramka. Z pewnością pod koniec meczu zabrakło mu sił, ale wcześniej zrobił kawał dobrej roboty. Był bardzo ważnym zawodnikiem w układance trenera Runjaicia. Zszedł z murawy podczas doliczonego czasu gry.

Marc Gual - Do 30. minuty grał słabo. Atakował, napierał na rywali, ale brakowało decyzyjności, takiej ostatecznej chęci pozyskania futbolówki. O takich rzeczach zapomina się, kiedy piłkarz trafia futbolówką do siatki. Tak było w przypadku Hiszpana, który zdobył drugą bramkę w tym starciu. Na większe gratulacje zasłużył w 58. minucie, bo swoim świetnym ruchem zmylił rywali i miał ogromny udział przy trafieniu Pekharta. Gual pokazał, że nie jest tylko strzelcem, a potrafi współpracować. Gol i asysta — brawo, ale nie zapominajmy o nie najlepszym początku, choć oczywiście teraz nie ma to większego znaczenia. Zszedł z boiska po nieco ponad godzinie gry.

Tomas Pekhart - Ściągał na siebie defensywę wiedeńczyków, która bardzo mocno skupiała się na Czechu. Pekhart robił miejsce swoim kolegom, co było widoczne przy trafieniu Guala, jak również niewykorzystanej okazji Kuna. Dodatkowo sam wpisał się na listę strzelców, wykańczając akcję tuż przed 60. minutą. Rywale nie pozwalali mu na zbyt wiele, ale on dobrze to wykorzystywał.

Bartosz Slisz - Nie zaczął tego spotkania tak, jak sobie wymarzył. W jego poczynaniach było trochę nerwowości, a nawet przytrafił mu się prosty błąd w środku pola. Slisz szybko się otrząsnął, dzięki czemu oglądaliśmy jego wysokie umiejętności. Pomocnik ciężko pracował w środku pola. Brawa należą się za świetne podanie do Guala, który podwyższył prowadzenie warszawiaków. Podanie palce lizać! Później wciąż pokazywał się z dobrej strony, choć trzeba przyznać, że czasami za wolno wracał do defensywy.

Yuri Ribeiro - Grał ostro i agresywnie, między innymi po jego przechwycie w 27. minucie legioniści ruszyli z atakiem. Portugalczyk często odnajdował się w środku pola, rozpoczynał akcje warszawiaków. Ma smykałkę do gry do przodu, co wiemy nie od dziś. W defensywie również wyglądał dobrze, nie tracił głupio futbolówki i nie popełniał błędów. To było kolejne dobre spotkanie w jego wykonaniu.

Artur Jędrzejczyk - Nie zaczął spotkania w Wiedniu idealnie, bo jego wiele prób zagrań prostopadłych piłek było nieudanych. Do walki, oddania na murawie oraz samej gry w defensywie nie można się za bardzo przyczepić. To był pewny występ w jego wykonaniu, a poważniejszych "baboli" nie popełnił.

Rafał Augustyniak - Bardzo nierówny mecz w jego wykonaniu. Po godzinie gry nasuwało się tylko jedno słowo: profesor. Augustyniak kasował wszelkie zagrania czy rajdy Austriaków. Tych udanych interwencji było co niemiara. Nagle nastała 69. minuta, a stoper stał za daleko od Grubera, który strzelił gola. Oczywiście, każdy inny obrońca również mógł ruszyć do rywala, ale to 29-latek był najbliżej. Nieco ponad dziesięć minut później kolejne trafienie wiedeńczyków zapoczątkowała jego strata. Szkoda tych błędów przy golach miejscowych, bo to już kolejne spotkanie w jego wykonaniu, gdzie się myli.

Kacper Tobiasz - Przez większość spotkania był zupełnie bezrobotny. Jak już coś działo się pod bramką Legii, to piłka nie zmierzała w jej światło. Niestety, później skapitulował aż trzykrotnie. Tobiasz ani razu nie zawinił, ale również nie popisał się żadną nadzwyczajną interwencją. Dodajmy do tego, że gra nogami golkipera w tym spotkaniu nie stała na najwyższym poziomie. Często nie chciał ryzykować podaniami do kolegów, piłkę raczej wybijał, ale niekiedy "na aferę".

Zmiennicy

Ernest Muci - Chciałoby się wykrzyczeć Ernest "człowiek bez układu nerwowego" Muci! Fantastycznie się zachował w samej końcówce meczu, gdy pokonał Fruchtla. Wydawało się, że odda strzał bez przyjęcia, a jednak on zdążył się zastanowić i spokojnie pokonać bramkarza. To nie była łatwa sztuka, a jednak ją wykonał. Z Wiednia wyjechał jako zasłużony bohater. Pokazał, że nawet wchodząc na boisko w 94. minucie, można zmienić bieg spotkania.

Maciej Rosołek - Pojawił się na boisku w 61. minucie. Od początku grał sprytnie i inteligentnie. Mądrością popisał się, gdy pokonał bramkarza Austrii. Rosołek wcale nie mocnym strzałem, a raczej precyzyjnym, po ziemi przywrócił nadzieje w zespole. Brawo!

Jurgen Celhaka - Na boisku pojawił się w 74. minucie. Niczym szczególnym się nie wykazał, a jego występ nie zapadnie kibicom w pamięci.

Lindsay Rose - Zdecydowanie najmniej trafiona zmiana. Stoper wszedł na murawę podczas doliczonego czasu gry, a niestety jest głównym winowajcą przy golu strzelonym przez Ranftla. Rose zgubił krycie, nie zdążył, a właśnie jego zadaniem było skuteczna gra w obronie w końcówce spotkania.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.