Tomas Pekhart - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Pekhart: Wróciliśmy tam, gdzie Legia powinna być

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com

- Czuję się zaje..ście. Kolejny raz dogrywka i karne, a ja nie mogłem już grać i musiałem oglądać to wszystko z ławki, a było bardzo nerwowo. Myślę jednak, że awansowaliśmy zasłużenie - powiedział po rewanżu z FC Midtjylland Tomas Pekhart.



- Wszyscy liczyliśmy, że to nie będzie tak "hokejowe" spotkanie, jak nasze poprzednie. W pierwszej połowie czułem, że to właśnie tak będzie wyglądało. Uważam zresztą, że pierwsza część była najlepszą w naszym wykonaniu w eliminacjach. Wszyscy realizowali swój plan, a rywal nie mógł stworzyć sobie sytuacji. Później strzeliliśmy ładną bramkę, a straciliśmy lekko przypadkową. Mieliśmy jeszcze kilka okazji w podstawowym czasie gry, ale nie wykorzystaliśmy ich. W dogrywce nie było już wielu sytuacji, a karne były loterią. Wygraliśmy je po raz trzeci z rzędu i jest dobrze.

- Mieliśmy dobre podejście do meczu. Trener przypominał nam, gdzie byliśmy dwa lata temu, w jakiej sytuacji był klub. Ostatni sezon był dobry, ale teraz wychodzimy jeszcze bardziej na plus. Jeden cel, który chcieliśmy osiągnąć w tym sezonie, udało nam się dziś zrealizować. Awans do Ligi Konferencji Europy może wydawać się łatwy, ale tak nie było. Od meczu z Ordabasami Szymkent widzieliśmy, że drużyny w Europie potrafią grać dobrze fizycznie i taktycznie. W piłce nożnej wszystko może się wydarzyć.

- Dobra gra w defensywie była dziś bardzo ważna. Zawsze potrafimy coś stworzyć z przodu, strzelać bramki. Dziś jednak dołożyliśmy do tego dobrą obronę. Szacunek dla Rafała Augustyniaka, który czuł ból już w pierwszej połowie, a wytrzymał 120 minut. Nasi rywale nie stworzyli dziś nic konkretnego. Grali głównie długimi podaniami, na walkę, ale tak się powinno grać.

- Mecz w pucharach i zmęczenie po nim jest zupełnie czymś innym niż spotkanie ligowe. W Ekstraklasie częściej utrzymujemy się przy piłce, ale mamy mało miejsca. Europejskie zespoły grają bardziej otwartą piłkę. Uważam, że nam gra się tak łatwiej.

- Dwa lata temu byliśmy w bardzo trudnej sytuacji. Udało nam się utrzymać, ostatecznie nawet w dobrym stylu. Drużyna nie była jednak zbudowana. Teraz jest zupełnie inna, mocna grupa zawodników. Wróciliśmy tam, gdzie Legia powinna być.

- Teraz presja trochę z nas zejdzie, bo zrealizowaliśmy już jeden z naszych celów. Będziemy walczyć o mistrzostwo, ale grając co trzy dni, nie będzie o nie łatwo. Jutro mamy regenerację, później już trening, w niedzielę mecz, a dziś zagraliśmy 120 minut i serię rzutów karnych. Jakieś zmęczenie może się w nas pojawić.

- Nie myślałem w ogóle nad tym, z kim chciałbym zagrać w fazie grupowej. To mnie teraz nie interesuje. Nie myślę również nad tym, jak daleko zajdziemy w tych rozgrywkach. Cieszymy się z awansu. Jak poznamy naszych rywali, to skupimy się na każdym kolejnym meczu i zobaczymy co wyjdzie.

- Po meczu rozmawiałem z żoną, która gratulowała nam awansu. Uświadomiłem ją szybko, że teraz to już w ogóle nie będzie mnie w domu (śmiech). Będzie musiała wytrzymać naszą grę co trzy dni.

- Uważam, że Paweł Wszołek zasługuje na powołanie do reprezentacji Polski. Nie ma nawet o czym rozmawiać. Gra dobrze już od dwóch sezonów, więc lepiej nie komentować braku jego na liście reprezentacyjnej. Może szkoleniowiec był dziś na trybunach i jeszcze cofnie swoją decyzję.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.