REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Stalą

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W niedzielę Legia Warszawa ponownie została upokorzona. Tym razem warszawiacy przegrali 1-3 ze Stalą Mielec, która wcześniej notowała porażki w czterech kolejnych spotkaniach. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie wystawiliśmy "Wojskowym".

Josue - Wyróżniał się, starał, zależało mu! Widać, że nie przechodzi obojętnie obok tego, co dzieje się z Legią. Na samym początku pierwszej połowy podczas meczu bił brawo, pokazywał dłonią na herb czy tworzył "eLkę" z palców w stronę Żylety. Niestety, ale jego niezłe i czasami niekonwencjonalne zagrania nie wystarczą, aby wygrać nawet ze Stalą. Oczywiście, on też ma swoje za uszami, bo zamiast bawić się w ciekawy strzał w 37. minucie, wystarczyło huknąć z całej siły w kierunku bramki. Czasami brakuje, aby Portugalczyk zagrał prosto, bo niekiedy takie pomysły również się sprawdzają. Nie zmienia to faktu, że gdyby koledzy byli skuteczniejsi, Josue zakończyłby mecz z co najmniej jedną asystą.



Gil Dias - Pomimo że Legia zagrała fatalnie, akurat Dias pokazał się z niezłej strony. Bez dwóch zdań, zagrał jak dotąd najlepsze spotkanie z "eLką" na piersi. Możliwe, że dobrze zrobiła mu zmiana strony na prawą, gdyż od pierwszych minut był bardzo aktywny. Szkoda, że jego starania nie przełożyły się na gole, a miał kilka okazji, aby wpisać się na listę strzelców. Chybił w 34. minucie zza pola karnego, a w 50. minucie nieźle uderzył głową, lecz fantastyczną interwencją popisał się Kochalski. Potrafił również zejść do środka, w dobrym momencie oddać futbolówkę, choć oczywiście czasami zawodziła jego technika.

Ernest Muci - Przez blisko 70 minut, które spędził na murawie, był bardzo aktywny, szczególnie podczas pierwszej połowy. Często wpadał w pole karne, szukał strzałów, szkoda, że te nie były groźne. Niekiedy popełniał techniczne błędy, ale widać, że chciał wziąć sprawy w swoje ręce. Momentami za dużo grał sam. Taką samolubność można tłumaczyć jeżeli zawodnik jest w gazie, ale Muci jest bez formy.

Bartosz Slisz - Z niezłej strony pokazał się w pierwszej połowie. Kilkakrotnie tworzył kolegom dogodne sytuacje, między innymi Muciemu w 15. minucie. Podobnie było w 52. minucie. Szkoda, że Albańczyk dwukrotnie nie zagroził bramce mielczan. Można być dalekim od zachwytów, jednak trzeba przyznać, że Slisz sporo dobrego wnosił w grze ofensywnej legionistów. Niestety, nie zdołał pomóc kolegom w defensywie, a wiemy, że potrafi to robić. Opuścił murawę w 74. minucie.

Juergen Elitim - To był dosyć niemrawy występ. Z jednej strony często był z piłką przed polem karnym, ale momentami wydaje się, że nie miał pomysłu co z nią zrobić. Kilkoma niezłymi podaniami odnalazł kolegów, ale wiele rzeczy robił za wolno. Brakowało jakiegoś przebłysku czy dynamicznego ruchu z futbolówką.

Steve Kapuadi - Francuz powinien się cieszyć, że opuścił boisko w przerwie meczu, bo nie zdążył zbyt wiele zepsuć. Zakładam, że jego zejście z murawy było związane z bezsensowną żółtą kartką, którą obejrzał jeszcze przed pierwszym kwadransem. Nie chcę wierzyć, że trener Runjaić postanowił wymienić centralnego stopera zespołu po pierwszych 45 minutach bez powodu.

Patryk Kun - Na murawie spędził tylko 45 minut, ale nic dziwnego, bo niedzielne spotkanie nie wychodziło mu najlepiej. Wiele jego zagrań było niedokładnych, a pomysłów i prób nieudanych. Zdecydowanie nie był tak dynamiczny i energiczny, jak powinien. Jego dryblingi niekiedy kończyły się już na pierwszym przeciwniku. Również u Kuna regres po przerwie reprezentacyjnej jest widoczny.

Artur Jędrzejczyk - Nie był największym winowajcą przy golach traconych przez legionistów, ale na jego przykładzie można pokazać, jak drużyna w defensywie zupełnie się nie rozumie. W 38. minucie Ribeiro stracił futbolówkę, Portugalczyk początkowo zaczął wracać pod własną bramkę, po czym się zatrzymał, starał się złapać rywala w pułapkę ofsajdową. "Jędza" miał zupełnie inny pomysł, gonił rywala. Nie wiem, jakie założenia mają stoperzy, ale niemożliwe, aby każdy miał inne, bo zachowanie tej pary zupełnie się wyklucza. Trudno wytłumaczyć pomysł byłego kapitana przy trzecim trafieniu gości. Jędrzejczyk ruszył do przodu, zupełnie zostawiając Szkurina, który następnie z łatwością pograł piłką z Hinokio i zanotował asystę. 35-latek nie był najgorszym piłkarzem Legii na placu gry, ale jego doświadczenie jest za duże, aby popełniał takie błędy jak przy ostatnim trafieniu Japończyka.

Tomas Pekhart - Na murawie spędził blisko 70 minut, a w tym czasie nie oddał ani jednego celnego uderzenia. Skończyła się jego forma, gdy jedno dokładne podanie zamieniał w trafienie, po czym przy owacjach mógł opuścić murawę. Czech również musi coś pokazać na placu, a tego nie robi.

Kacper Tobiasz - Ponownie potwierdziły się nasze słowa. Tobiasz nie wykazał się żadną szczególną interwencją. W zasadzie golkiper nie obronił ani jednego strzału, gdyż mielczanie trzykrotnie uderzali, piłka za każdym razem zmierzała w światło bramki, a ostatecznie znajdowała do niej drogę. 20-latek po prostu nie pomógł zespołowi.

Yuri Ribeiro - Pierwszy gol Stali praktycznie w całości ląduje na jego konto. Portugalczyk pokazał, z czym legioniści mają problem - z dokładnym wyprowadzeniem futbolówki. Ribeiro przypadkowo nabił rywala, przez co mielczanie z niczego mieli okazję bramkową. Można mieć do niego pretensje, że dynamiczniej nie ruszył do Wołkowicza, który złożył się do pięknego strzału czy zbyt wolno gonił Hinokio, lecz trzeba pamiętać, że Japończyk był świeży i wypoczęty. Jedno jest pewne, niedzielny dramat legionistów rozpoczął się od jego nieumiejętnego zachowania przed własnym polem bramkowym.

Zmiennicy

Blaz Kramer - Zmienił na boisku Pekharta, od którego prezentował się o wiele lepiej. Bardzo ciężko pracował, dużo biegał, szarpał. Nie był łatwym rywalem dla gości. Zdecydowanie w przeciągu niespełna pół godziny zrobił więcej od Czecha. Dodatkowo w 73. minucie dobrze złożył się do strzału, ale górą był Kochalski.

Paweł Wszołek - Na murawie zameldował się po zmianie stron. Prezentował się lepiej od Kuna, dawał więcej legionistom w ofensywie, a nawet popisał się kilkoma niezłymi podaniami. Sam raz oddał mocny strzał, ale został przyblokowany. Na tle niedzielnej Legii była to niezła zmiana.

Marc Gual - Na murawę wszedł w 66. minucie. To była zupełnie bezbarwna zmiana. Hiszpan nie wniósł niczego na murawę, żadnej świeżej krwi.

Igor Strzałek - Na boisko wszedł w 74. minucie, niestety nie zapamięta tej zmiany dobrze. To po jego fatalnej stracie w środku pola Stal strzeliła trzeciego gola.

Marco Burch - Na boisko wszedł po zmianie stron. Już po kilku minutach był zamieszany w gola. Burch bardzo nieporadnie chciał przerwać kontratak mielczan. Interwencja zupełnie mu nie wyszła. Zawodnik na takim poziomie powinien zachować się o wiele lepiej. Przy trzecim trafieniu złamał linię spalonego. Starał się jeszcze zatrzymać rozpędzonych piłkarzy Stali, ale w tej sytuacji był bez szans.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.