REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z AZ

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W czwartek Legia Warszawa rozstrzygnęła sprawę awansu do kolejnej fazy Ligi Konferencji Europy. Zwycięstwo 2-0 nad AZ spowodowało, że warszawiacy wyszli z grupy z 2. miejsca. Jak wypadli podopieczni trenera Runjaicia?

Josue - Dwa ciasteczka wystarczyły, aby wprowadzić Legię do dalszej fazy LKE. Długo można się rozpisywać nad geniuszem Josue, bo gdy ma piłkę przy nodze, może z nią zdziałać cuda. Pierwsze podanie do Ribeiro było bardzo inteligentne. Kapitan zagrał futbolówkę w taki sposób, aby bramkarz do końca nie wiedział, jak powinien się zachować. Za to zagranie dla Kramera to kopia dośrodkowań, które prezentował w przeszłości. Josue w taki sposób uderzył futbolówkę, aby ta obrała idealny tor lotu i spadła słoweńskiemu napastnikowi wprost na głowę. Tego dnia był wielki, ale nie tylko z powodu tych podań. Grał bardzo inteligentnie w odbiorze. Nie faulując, potrafił opóźnić akcję przyjezdnych, aby legioniści mieli więcej czasu na ustawienie w obronie. Zszedł w 87. minucie przy zasłużonych owacjach.

Bartosz Slisz - Show skradł Josue, ale nie można zapomnieć o świetnym spotkaniu w wykonaniu Slisza. Grał na ogromnym luzie, bez większych problemów mijał rywali, co pokazała jego akcja w 63. minucie. Slisz po prostu zabawił się z dwoma rywalami, dzięki czemu niezłą okazję miał Muci. Pomocnik był wszędzie. Bardzo skutecznie prezentował się w defensywie, to on często był tym graczem, który oddalał zagrożenie. Również w ofensywie dawał warszawiakom wiele jakości. Nie można mu nic zarzucić, zagrał po prostu bezbłędnie.

Rafał Augustyniak - Zagrał po profesorsku. Z pewnością śnił się w nocy po meczu Pavlidisowi, który miał ogromne problemy ze stoperem. Grek znalazł się w kieszeni piłkarza Legii. Gdy tylko futbolówka zmierzała w stronę dobrze zbudowanego snajpera, to w chwilę na jego plecach był Augustyniak, który zdecydowanie mu przeszkadzał. Nie popełniał błędów, głupio nie faulował, grał twardo, ale przede wszystkim inteligentnie. Był bardzo pewny swoich decyzji, w żaden sposób się przy nich nie wahał. Jeżeli chodzi o defensywę, to stoper nie może zagrać lepszego spotkania niż Augustyniak w czwartkowy wieczór.

Yuri Ribeiro - Dla wielu kibiców wystawienie Portugalczyka na lewym wahadle zamiast kogoś z pary Dias — Kun mogło być niemałym zaskoczeniem. Ribeiro to nieco inny typ zawodnika niż wymieniona dwójka, choć z pewnością daje więcej bezpieczeństwa w obronie. Tak było również w czwartek. Portugalczyk nie zapominał o grze defensywnej, skutecznie powstrzymywał ataki Holendrów. Dodatkowo to on "otworzył" wynik spotkania. To nie była trudna sytuacja, ale gratulacje dla obrońcy, że napierał na futbolówkę do ostatniej chwili. Później mógł nawet zanotować asystę, gdyby tylko Muci lepiej opanował piłkę tuż pod bramką rywala. Tym spotkaniem udowodnił, że nie jest jedynie stoperem, może grać nieco wyżej i dobrze mu to wychodzi.

Steve Kapuadi - Nie bał się dłużej utrzymać przy piłce i pomyśleć nad zagraniem. Nawet gdy Holendrzy napierali na Kapuadiego, to on miał plan, wiedział, co chce zrobić. Nie odnotował tak wiele skutecznych interwencji, co Augustyniak, ale przede wszystkim wprowadzanie piłki do gry stało u Francuza na niezłym poziomie. Z pewnością nie ustrzegł się kilku błędów, przez które legioniści musieli żwawiej wracać pod własne pole karne, jednak zazwyczaj się nie mylił. Dobre spotkanie w jego wykonaniu, co cieszy szczególnie dlatego, że ostatnio przydarzyło mu się kilka gorszych meczów.

Kacper Tobiasz - Był bezrobotny przez praktycznie całe spotkanie. W 21. minucie musiał interweniować przy mocnym strzale Jordy'ego Clasie. Tobiasz poradził sobie z uderzeniem przy bliższym słupku. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania obronną ręką wyszedł przy niezłym dośrodkowaniu Wolfe. Poza tym miał spokój między słupkami. Cieszy, że zmagania grupowe w LKE legioniści zakończyli meczem z czystym kontem.

Radovan Pankov - Najbardziej elektryczny z trójki stoperów. Szczególnie na początku spotkania przydarzały mu się nie najlepsze interwencje. Również w 51. minucie powinien lepiej wybić piłkę głową, tym samym zdecydowanie oddaliłby zagrożenie. Jednak tych lepszych, udanych decyzji podejmował więcej. Nieraz pokazał charakter i wolę walki. Zszedł z boiska w 75. minucie, co ciekawe, przy owacjach kibiców. Dawno nie było piłkarza, który na przestrzeni pół roku zyskałby taką sympatię wśród fanów, aby ci żegnali go, wykrzykując jego imię i nazwisko.

Marc Gual - Na listę strzelców się nie wpisał, ale jego gra mogła się podobać. Od pierwszych minut wykazywał wysoką mobilność oraz zdecydowanie. Imponować mogło, jak często i dynamicznie pressował defensywę rywala. Oczywiście, nie można zapominać, że zmarnował dobrą okazję, dodatkowo kilka razy zachował się egoistycznie, ale to właśnie od jego świetnego zagrania rozpoczęła się pierwsza bramkowa akcja warszawiaków. Opuścił boisko w 68. minucie, ale trzeba przyznać, że tego dnia harował za dwóch.

Paweł Wszołek - Zagrał przyzwoicie, ale bez fajerwerków. Mógł, a nawet powinien wpisać się na listę strzelców, ale w 34. minucie za długo zwlekał z oddaniem strzału. Nieco się zamotał, więc miejsca brakowało. Grunt, za co brawa, że nie pchał futbolówki na siłę w stronę bramki, a wycofał ją do Josue, który zanotował asystę przy trafieniu Ribeiro. Później skrzydłowy wykreował jeszcze dobrą szansę Gualowi, ale ten się pomylił. Nieco zabrakło od Wszołka konkretów, choć ciężkiej pracy, przede wszystkim w defensywie, nie można mu odmówić. Opuścił boisko w 68. minucie.

Juergen Elitim - Błysnął dopiero 77. minucie, gdy popisał się świetnym rajdem i podaniem do Muciego. Wcześniej prezentował się słabo. W defensywie nie radził sobie z rywalami. Piłkarze AZ go przepychali, a Kolumbijczyk nie miał pomysłu, jak zabrać im futbolówkę. Zanotował sporo błędnych decyzji czy strat. W ofensywie również nie popisywał się świetną grą. Zazwyczaj szukał najprostszego zagrania, nie chciał ryzykować czy nawet spróbować dalszego podania lub strzału.

Ernest Muci - Był najgorszym graczem Legii w tym starciu. Jego słaba postawa nie była tak widoczna w pierwszej połowie, bo gdzieś znikał, był niewidoczny. Również przed zmianą stron miał swoje przebłyski, ale w drugiej połowie zawiódł. Miał co najmniej dwie okazje, które powinny zakończyć się golem. Dodatkowo w 75. minucie znalazł się w świetnej sytuacji, aby do pustej bramki wystawić piłkę Kramerowi, jednak Albańczyk zagrał zbyt przewidywalnie. Nie wnosił nic pozytywnego do poczynań całego zespołu. Opuścił boisko w 87. minucie.

Zmiennicy

Blaz Kramer - Na murawę wbiegł w 68. minucie. Zrobił to, co do niego należało, więc wpisał się na listę strzelców. Znalazł się w prostej sytuacji, ale jednak musiał ją wykorzystać. Słoweniec "zamknął" to spotkanie, a rywalom nie pozostawił żadnych złudzeń, kto w grupie zajmie 2. miejsce.

Artur Jędrzejczyk - Na placu zameldował się w 74. minucie. Miał uspokoić szyki obronne, nie dopuścić do utraty gola, co się udało. Jędrzejczyk był bardzo pewny. Łatwo radził sobie z atakami piłkarzy AZ. Pokazał się z bardzo dobrej i bezbłędnej strony.

Gil Dias - Na murawie zameldował się w 68. minucie. Występ zaczął od tego, że nieco pogubił się z piłką przy nodze, ale chwilę później dobrze zachował się pod polem karnym legionistów. To nie była wielka zmiana, ale warto docenić jego ruch z piłką przy drugim trafieniu. Portugalczyk zrobił miejsce Elitimowi i Josue, a kapitan wykorzystał to bezbłędnie.

Maciej Rosołek i Bartosz Kapustka grali za krótko, aby ocenić ich występ.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.