REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Cracovią

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W niedzielę Legia Warszawa po raz ostatni w tym roku zagrała przy Łazienkowskiej. Warszawiacy pokonali Cracovię 2-0. Jak zaprezentowali się podopieczni trenera Kosty Runjaicia?

Bartosz Slisz - Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że w ostatnich tygodniach walka o transfer nieźle mu wychodzi. Slisz prezentuje bardzo wysoką dyspozycję. Z Cracovią zagrał z ogromnym luzem. Kreował sytuacje swoim boiskowym kolegom. To on kilka minut po przerwie fantastycznym podaniem uruchomił Pawła Wszołka, który powinien futbolówkę zagrać do Marca Guala. W 51. minucie świetnie przedarł się pod pole karne krakowian, a jego pomysłowe podanie do Ernesta Muciego było nieco niedokładne. Bez problemu radził sobie z rywalami "na plecach", dobrze się zastawiał i skutecznie bronił. Dodatkowo w końcówce zanotował kilka istotnych interwencji.



Radovan Pankov - W niedzielę Serb był szefem defensywy legionistów. Bardzo dobrze grał głową, nie popełniał błędów i z łatwością radził sobie z rywalami. Można powiedzieć, że dla krakowian był zawodnikiem nie do przejścia. Był zawsze w miejscu, gdzie potrzebował go zespół. W 42. minucie naprawił fatalny błąd Rafała Augustyniaka, a w 70. minucie uratował legionistów przed utratą gola, gdy zablokował niezłe podanie Oshimy. Dodajmy jeszcze, że wspierał ofensywną grę warszawiaków. To był bezbłędny występ Pankova, brawo!

Steve Kapuadi - Dobry i pewny występ Francuza. Od pierwszych minut bez żadnych problemów radził sobie z rywalami. Był czujny, cały czas "siedział na plecach" przeciwników i szybko niwelował zagrożenie. Twardo walczył z rywalami przy linii bocznej, nie odpuszczał. Jak to ma w zwyczaju, skutecznie wyprowadzał futbolówkę spod własnego pola karnego, a dodatkowo w defensywie się nie mylił.

Patryk Kun - Od pierwszych minut wykazywał ogromną aktywność, a wiele ataków Legii rodziło się właśnie po jego stronie boiska. Dużo biegał, choć niekiedy jego ostatnie podania czy decyzje nie należały do najlepszych. W 29. minucie wykazał się dobrym pressingiem, co zgubiło obrońcę krakowian. W tej sytuacji Kun oddał strzał, niestety poradził sobie z nim golkiper. Tuż po zmianie stron wpisał się na listę strzelców, tym samym zdobył swoją debiutancką bramkę z "eLką" na piersi. Przez całe spotkanie dużo walczył, chciał się pokazać i o dziwo w pojedynkach sporo grał głową, co do niego niepodobne.

Josue - Kilkakrotnie próbował zagrać piłkę podobną do tej z czwartkowego meczu do Blaza Kramera. Jego dośrodkowania były wysokiej jakości, jednak legioniści nie potrafili ich wykorzystać. W 62. minucie świetnym podaniem wypatrzył Guala, który powinien przynajmniej oddać strzał, jednak były król strzelców Ekstraklasy nie zachował się najlepiej w tej sytuacji. Na murawie Josue szczególnie się nie wyróżniał, choć pewnie narracja byłaby inna, gdyby legioniści prezentowali wyższą skuteczność. Opuścił murawę w 72. minucie.

Kacper Tobiasz - W całym spotkaniu Cracovia oddała tylko dwa celne strzały, które nie były żadnym zagrożeniem dla Tobiasza. Był po prostu bezrobotny. Błędów w grze nogami nie popełnił wiele, dodatkowo bił od niego spokój na przedpolu. Drugi z rzędu mecz Tobiasza z czystym kontem, co cieszy.

Paweł Wszołek - Ostatnio pierwsze połowy to nie jest jego konik. Tak było również w niedzielę. Źle zagrywał, trochę się motał, a dodatkowo nie dawał zespołowi wiele. Po zmianie stron jego gra nabrała nieco więcej kolorytu. Zanotował asystę przy trafieniu Patryka Kuna, a trzeba podkreślić, że jego dośrodkowanie do lewego wahadłowego Legii było pierwszej klasy, niestety później przygasł. Między innymi kilka minut po wyjściu Legii na prowadzenie powinien oddać futbolówkę Gualowi, jednak Wszołek sam chciał wykończyć akcję. Jego uderzenie wybronił golkiper. Piłkarz musi w tej sytuacji zachować się inaczej. Widać, że jest już zmęczony tą rundą, więc z pewnością przerwa zimowa dobrze mu zrobi. Opuścił boisko w 63. minucie.

Rafał Augustyniak - Jak na Augustyniaka, to sporo przytrafiło mu się mniejszych lub poważniejszych błędów. W 42. minucie jakby odcięło mu prąd. Skutecznie odebrał piłkę, a następnie po prostu podał ją do Rakoczego. W tym momencie akurat na wysokości zadania stanął Pankov. Wcześniej uciekł mu Kallman, kilka razy również niedokładnie zagrywał piłkę. Trzeba jednak zaznaczyć, że szczególnie w końcówce odnotował kilka bardzo ważnych i niełatwych do wykonania interwencji. Nie zaprezentował się źle, ale jak na Augustyniaka, za dużo było niepewnej gry.

Jurgen Celhaka - Zagrał bez fajerwerków. To nie był mecz Albańczyka. Podawał celnie, ale niekiedy wahał się, atakując rywali. Czasami brakowało, aby dołożył nogę, ale też nie można powiedzieć, aby popełniał jakieś "babole". Zaprezentował się przyzwoicie, lecz za dużo o jego występie napisać nie można. Opuścił murawę w samej końcówce spotkania.

Marc Gual - Przez większość czasu na murawie był niewidoczny. Niekiedy jak snajper nie zdobywa bramki, to warto docenić jego energiczną, mobilną postawę, lecz w niedzielę tego nie oglądaliśmy. To nie był Gual zwinny i ciężko pracujący, jak w ostatnim starciu z AZ. W 62. minucie miał wymarzoną okazję, aby wpisać się na listę strzelców. Było miejsce, ale zabrakło mu czasu, choć tego też miał sporo. Niczym specjalnym na boisku się nie wyróżniał. Opuścił plac gry po nieco ponad godzinie meczu.

Ernest Muci - Popełniał sporo błędów w przyjęciu lub prowadzeniu futbolówki. Podejmował złe decyzje, grał jakby od niechcenia. Wyglądał na bardzo rozkojarzonego. W doliczonym czasie gry do pierwszej połowy stanął przed szansą, aby zagrozić bramce krakowian strzałem głową, lecz chybił. Źle wyglądał na boisku. Jakby zapomniał techniki, ale również innych aspektów, które często są jego mocną stroną. Opuścił plac gry w 72. minucie.

Zmiennicy

Blaz Kramer - Wszedł na murawę w 63. minucie. Podobnie jak w czwartkowy wieczór, swoją misję wypełnił, gdyż wpisał się na listę strzelców, tym razem po strzale z jedenastu metrów. Nie można jednak zapomnieć, że na murawie poruszał się bardzo mozolnie i bez werwy. W 70. minucie powinien się zabrać z piłką, tym bardziej, że sytuacja była do tego sprzyjająca. Niestety, snajper zgubił futbolówkę. Gdyby nie gol, dostałby minusa.

Maciej Rosołek - Na murawę wszedł w 72. minucie. Raz źle przyjął piłkę, ale później nastrzelił Glika, co skutkowało rzutem karnym. Nie miał wiele czasu, aby się pokazać.

Bartosz Kapustka - Na boisku zameldował się w 72. minucie. Podobnie jak Rosołek, Kapustka nie miał wiele czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności. Cieszy, że wraca do gry i miejmy nadzieję, że na wiosnę będziemy go oglądać w dłuższym wymiarze czasowym.

Gil Dias - Na boisku pojawił się w 63. minucie. Sporo się miotał po prawej stronie. Nie wniósł na murawę świeżości. Był raczej tłem.

Patryk Sokołowski grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.