Jarosław Jankowski - fot. Bodziach
REKLAMA

Koszykówka

Jarosław Jankowski: Puchar Polski jest już przeszłością

Bodziach, źródło: Legionisci.com

W ostatnią niedzielę koszykarze Legii zdobyli drugi Puchar Polski w 95-letniej historii klubu. O miłej niespodziance sprawionej warszawskim kibicom przez koszykarzy, rozmawiamy z Jarosławem Jankowskim. Przewodniczący Rady Nadzorczej i współwłaściciel koszykarskiej Legii Warszawa podkreśla jednak, że pomimo wielkiej radości, jaka zapanowała w niedzielny wieczór, turniej finałowy jest już przeszłością i wszyscy w klubie koncentrują się na kolejnych celach. "Powiedziałem trenerowi Popiołkowi, że zapominamy już o zdobyciu Pucharu Polski, bo tak jest w Legii, że po jednej-dwóch porażkach, nikt już nie będzie pamiętał o zdobytym Pucharze. Puchar Polski jest przeszłością, a teraz skupiamy się na walce o jak najlepsze miejsce przed play-offami" - mówi Jankowski. W rozmowie z Legiakosz.com, Przewodniczący Rady Nadzorczej koszykarskiej Legii mówi także o zmianie pierwszego szkoleniowca, szykowanym wzmocnieniu drużyny przed decydującą fazą rozgrywek, a także zapytaniach innych klubów nt. możliwości wykupienia kontraktu Christiana Vitala. Zapraszamy do lektury!

Sam wynik osiągnięty przez Legię w Sosnowcu był jednak sporą niespodzianką, a dla nas miłym zaskoczeniem. Po tegorocznych wynikach ligowych, jak również naszej ostatniej pucharowej historii, nikt nie typował Legii nawet do gry w finale, nie mówiąc o zdobyciu trofeum.
- Absolutnie nie byliśmy faworytem tego turnieju i to z kilku powodów. Historycznie, od kilku lat, odpadaliśmy w pierwszej rundzie tego turnieju, albo raz - w sezonie, w którym zdobyliśmy wicemistrzostwo, nawet się do niego nie zakwalifikowaliśmy. Ponadto przyjechaliśmy do Sosnowca po porażce poniesionej w Gdyni, która nie powinna się nam przydarzyć. No i przyjechaliśmy na turniej po zwolnieniu trenera, który był z nami przez cztery lata i wiadomo, że jest to wstrząs dla organizacji, klubu i drużyny. Choćby z tych powodów nie byliśmy upatrywani w roli faworyta, aczkolwiek chłopcy wierzyli w siebie, cały klub wierzył w nich, widząc jak ciężko pracują i mimo wpadki w Gdyni, drużyna lepiej funkcjonuje. No i forma wystrzeliła w turnieju finałowym, bo styl w jakim graliśmy, był bardzo ważny. W każdym spotkaniu wygrywaliśmy przekonująco, zdobywaliśmy średnio ponad 100 punktów na mecz.

Zmiana trenera nastąpiła na początku lutego. Czarę goryczy przelała domowa porażka ze Stalą. Wiele osób mówiło później, że bardziej spodziewało się tego ruchu po bardzo słabym wyjazdowym meczu z Dzikami kilka tygodni wcześniej.
- Kiedy ktoś z zewnątrz obserwuje klub - czy to koszykarski, czy piłkarski, to łatwiej o różne sądy, bo nie ma pełnej wiedzy, którą mają osoby w klubie. Po meczu z Dzikami podjęliśmy próbę ratowania tego co jest. Doszło do zmiany - za PJ-a Pipesa przyszedł Loren Jackson. Przeprowadziliśmy wiele rozmów, również z trenerem Kamińskim i całym sztabem, jak wyjść z tego. Nie udało się, co trzeba jasno powiedzieć, bo inaczej trener Kamiński nie byłby zwolniony. To była bardzo trudna decyzja, po czterech latach bardzo bliskiej współpracy, to nigdy nie są łatwe decyzje. Nie uważam, by była ona podjęta ani za wcześnie, ani za późno. Zapadła wtedy, kiedy do niej dojrzałem.

Jesteś jedną z nielicznych osób, która po wygranej w Sosnowcu wyraźnie przypominała wszem i wobec, że ten sukces nie byłby możliwy bez trenera Kamińskiego, który zakwalifikował Legię do turnieju finałowego, i zbudował ten zespół.
- Dokładnie tak - Wojtek był trenerem, który zbudował ten skład i zakwalifikował się do Pucharu Polski. Nie można zapominać o jego wkładzie w ten sukces. Mówiłem to nie tylko publicznie, ale również osobiście przekazałem trenerowi Kamińskiemu, że to także jego sukces i powinien się cieszyć z tego osiągnięcia. Wierzę, że tak jest, bo na pewno przyłożył ogromną cegiełkę do tego sukcesu.

Jaki cel został postawiony przez Markiem Popiołkiem? Czy jest jakieś ustalenie, że konkretny wynik zapewni prolongatę umowy na kolejny sezon?
- Nie. Rozmawialiśmy bardzo zdroworozsądkowo. Umówiliśmy się na razie na pracę do końca sezonu. W czerwcu usiądziemy do rozmów, na temat tego co dalej. Myślę, że znamy się już z trenerem Popiołkiem na tyle, że nie musimy zakładać sobie żadnych warunków. Początkowo Marek miał poprowadzić zespół w dwóch meczach, a został przynajmniej do końca sezonu. Życzę mu, żeby zdobył mistrzostwo Polski i to jest teraz najważniejsze.

Oczywiście na pewno kibiców bardziej interesuje, czy będą jeszcze transfery. Będą?
- Pracujemy nad transferami. Chcemy na pewno wzmocnić drużynę przed najważniejszą częścią sezonu. Chcemy, by nastąpiło to przed pierwszym meczem z Bilbao.

W pewnym momencie sezonu mieliście możliwość sprzedaży Christiana Vital - była konkretna oferta, choć zawodnik nie ma w kontrakcie wpisanego buy-outu.
- Były zapytania z kilku klubów, czy byśmy go nie sprzedali, ale nie podejmowaliśmy rozmów. Christian był i jest dla nas bardzo ważny. On o tym wie, bo wielokrotnie mieliśmy okazję rozmawiać. Sam deklaruje, że chce dograć sezon w Polsce do końca, zdobyć mistrzostwo Polski. Trzymam go za słowo.

Całą rozmowę przeczytać można TUTAJ.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.