Marc Gual - fot. Maciek Gronau
REKLAMA

Pod lupą LL! - Marc Gual

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Kiedy z zespołem Legii pożegnał się Ernest Muçi, zwiększyły się szanse na grę Marca Guala. Oczekiwania wobec zawodnika nie musiały rosnąć, bo od początku są bardzo duże, ale niestety Hiszpan póki co ich nie spełnia. W czwartek postanowiliśmy sprawdzić, jak ten gracz spisał się przeciwko Molde FK.



Jeździec bez głowy
To, o co można mieć najwięcej pretensji do Marca Guala, to brak dostrzegania lepiej ustawionych kolegów. W meczu z Norwegami często irytował swoimi zagraniami. W 8. minucie otrzymał dobre podanie w polu karnym od Japończyka, ale wszedł w niepotrzebny drybling i zaraz stracił piłkę. Chwilę później ponownie otrzymał piłkę od Morishity, próbował zbiec pod pole karne przeciwników, ale ponownie stracił futbolówkę. W 35. minucie otrzymał podanie od Josue, próbował uruchomić na skrzydle Japończyka, ale zrobił to tak, że piłkę bez problemów przejęli goście. Kilkanaście minut po przerwie ruszył na czterech graczy Molde FK i tak na nich biegł, że zatrzymał się od razu na pierwszej przeszkodzie.

Pan strata
Niesamowity mecz pod względem strat zagrał Hiszpan. Praktycznie każda piłka w jego wykonaniu kończyła się stratą na rzecz rywala. W 1. minucie źle zagrał do Morishity i spokojnie piłkę przejęli Norwegowie. Pięć minut później cofnął się pod własne pole karne, odebrał piłkę i nie minęła chwila, a ją stracił. W 17. minucie chciał zagrać ze środka boiska, ale pomylił koszulki i piłka trafiła do Molde. Prawdziwy majstersztyk nastąpił w 20. minucie przy stracie bramki. Nie był mocno pressowany przez rywala, ale i tak podał tak lekko do Josue, że kontrę rozpoczęło Molde, a zakończył ją bramką Eirik Hestad.
Po wznowieniu gry w II połowie, zamiast zagrać do lepiej ustawionego kolegi z zespołu, podał prosto pod nogi przeciwnika. Tuż przed zejściem z boiska stracił piłkę pod własnym polem karnym, przewrócił się, ale na szczęście obok bramki uderzył Markus André Kaasa.

Prostokąt
Od zawodnika tego formatu wymagamy, by regularnie zdobywał bramki bądź chociaż próbował. W spotkaniu z Molde FK miał kilka okazji. Pierwsza miejsce miała w 22. minucie, ale tak uderzył, że podał pod nogi Morishity, a po strzale wahadłowego Legia wywalczyła rzut rożny. W doliczonym czasie pierwszej połowy dostał piłkę w polu karnym od Pawła Wszołka, oddał strzał z bliskiej odległości, który świetnie obronił Oliver Petersen. Po przerwie próbował zrehabilitować się za uderzenie w I połowie, ale po dośrodkowaniu Morishity zamiast przyjąć piłkę i uderzyć nogą, zrobił to głową i trafił w słupek. W 59. minucie zdobył bramkę po minięciu bramkarza, ale znajdował się na spalonym.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.