Wyszli z impasu
Po serii remisów Legia wreszcie zeszła z boiska zwycięska. W niedzielę gracze Goncalo Feio pokonali na wyjeździe Stal Mielec 3-1 po trafieniach Josue i Macieja Rosołka z rzutów karnych oraz Bartosza Kapustki. Po tej wygranej legioniści plasują się na piątym miejscu w ligowej tabeli.
Pierwsza część pierwszej połowy upłynęła pod znakiem przewagi Legii. Dominik Hładun nie miał zbyt wiele pracy, a obrona stołecznego klubu nie dopuszczała przeciwników zbyt blisko własnej szesnastki. Na pierwsze celne uderzenie musieliśmy poczekać kwadrans. Wtedy to z dystansu mocno strzelił Bartosz Kapustka, jednak dobrze ustawiony Mateusz Kochalski spokojnie interweniował. To był jednak jasny sygnał, że legioniści powoli zaczynają się rozpędzać. Niebawem mieliśmy spore zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Artur Jędrzejczyk zgrał futbolówkę po dośrodkowaniu z lewej strony, a za moment po wślizgu Berta Esselinka padł Paweł Wszołek. Po analizie VAR arbiter zdecydował się przyznać "Wojskowym" rzut karny, a obrońcę Stali ukarać żółtą kartką. Do wykonania jedenastki podszedł Josue i mocnym strzałem pokonał Kochalskiego.
W 30. minucie mogło być 2-0. Po podaniu ze skrzydła przed bramką mielczan znalazł się Marc Gual, ale zdecydowanie zbyt słabo uderzył w piłkę, przez co dobrze zachował się golkiper Stali. Kilka minut potem stuprocentową okazję zmarnował Wszołek. Grający tego dnia na pozycji napastnika piłkarz po podaniu od Guala stanął oko w oko z bramkarzem Stali i... nie trafił choćby w światło bramki. Ta sytuacja może boleć tym bardziej, że Wszołek nie był kompletnie przez nikogo nieatakowany i miał dużo czasu, aby podwyższyć prowadzenie. Ta niewykorzystana okazja zemściła się na legionistach w 39. minucie. Wówczas po dośrodkowaniu od jednego z kolegów najlepiej w szesnastce odnalazł się Ilja Szkurin. Jeden z najlepszych strzelców w Ekstraklasie wyskoczył wyżej od defensorów i pokonał Hładuna. W doliczonym czasie gry rozpędzona Stal ponownie zagroziła Legii. Po ładnym kontrataku futbolówka trafiła pod nogi nadbiegającego Kokiego Hinokio, którego uderzenie niemal otarło się o słupek.
fot. Mishka / Legionisci.com
Po zmianie stron to Stal wydawała się grać odważniej i pewniej. Legioniści czekali głównie na kontrataki. W 51. minucie na odważną próbę z dystansu zdecydował się Rafał Augustyniak, lecz zrobił to bardzo niedokładnie. Po godzinie gry znakomitą szansę na wyprowadzenie swojej drużyny na prowadzenie miał Marc Gual. Hiszpan atakowany był przez dwóch obrońców, jednak zdołał kopnąć piłkę, która przeleciała w małej odległości obok słupka. Potem na boisku oglądaliśmy walkę pomiędzy dwoma zespołami, która nie przekładała się na jakiekolwiek sytuacje bramkowe.
Dopiero w 71. minucie ponownie do wysiłku zmuszony został Kochalski. Golkiper Stali złapał mocny, ale lecący wprost w niego strzał oddany przez Josue. Pięć minut potem szał radości w obozie stołecznego klubu! Ładna akcja prawą stroną i podanie do biegnącego Augustyniaka. Ten skiksował na tyle szczęśliwie, że piętą podał do Kapustki. Pomocnik nie myślał długo, huknął co sił lewą nogą i strzelił tym samym drugiego gola dla Legii! Kochalski nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. Ostatnie kilkanaście minut to pewna gra "Wojskowych". Już w doliczonym czasie gry w rolach głównych zaprezentowali się wprowadzeni w drugiej połowie Wojciech Urbański i Maciej Rosołek. Ten pierwszy został sfaulowany w polu karnym, a drugi wykorzystał rzut karny, którego wykonanie oddał mu Josue.