Coraz bliżej!
Legia Warszawa skromnie 1-0 ograła Koronę Kielce w przedostatniej ligowej kolejce. Jedynego gola dla mistrzów Polski zdobył Dominik Nagy, który wpisał się na listę strzelców w pierwszej połowie spotkania. Niedzielny mecz nie należał do łatwych. Gospodarze postawili "Wojskowym" wysoko poprzeczkę, którą udało się pokonać. Wszystko rozstrzygnie się za tydzień na Łazienkowskiej!
Pierwszą groźną akcję zobaczyliśmy w 7. minucie gry. Wtedy błąd przy wyjściu do dośrodkowania popełnił Arkadiusz Malarz, ale Miguel Palanca nie zdołał tego wykorzystać, fatalnie pudłując w półwoleja. Chwilę potem Hiszpan był jeszcze bliższy wyprowadzenia swojego klubu na prowadzenie. Napastnik zbiegł ze skrzydła ku osi boiska i w ostatnim momencie jego próbę zdołali zablokować obrońcy. Następnie po rzucie rożnym kielczanie pokonali golkipera rywali. Sędzia dopatrzył się jednak wcześniej faulu i nadal utrzymywał się wynik bezbramkowy. W 20. minucie pierwsza dobra akcja podopiecznych Jacka Magiery. Vadis Odjidja-Ofoe dograł do nadbiegającego Thibaulta Moulina, a ten wprost w ręce Milana Borjana. Chwilę później Francuz powinien wbić gola na 1-0... Miroslav Radović wystawił mu futbolówkę jak na tacy, a pomocnik mając przed sobą niemal pustą bramkę trafił w rozpaczliwie interweniującego bramkarza Korony.
Kilkadziesiąt sekund potem Odjidja-Ofoe fantastycznie uruchomił Dominika Nagy'a, ale Węgier z ostrego kąta uderzył wprost w Borjana. W 28. minucie... bliżej już być chyba nie mogło! Guilherme z lewej nogi po długim rogu i zaledwie zewnętrzna strona słupka. Niebawem wreszcie mistrzowie Polski objęli prowadzenie. Dominik Nagy dostał znakomite podanie od Odjiji-Ofoe i będąc nieatakowanym w polu karnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Od tej chwili przyjezdni zaczęli nieco pewniej radzić sobie na boisku i objęli kontrolę nad tym, co na nim się działo. Do końca pierwszej połowy nie byliśmy świadkami już żadnej klarownej sytuacji pod którąkolwiek z bramek.
Zaraz po zmianie stron Legia mogła wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Vadis Odjidja-Ofoe poprowadził akcję lewą stroną, dograł do Miroslava Radovicia, a ten będąc sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok słupka. Gospodarze chcieli szybko powiedzieć na ataki rywali i starali się przeprowadzać akcje głównie środkiem pola, gdzie często mieli zdecydowanie za dużo miejsca. Po godzinie gry ofensywnym rajdem popisał się Łukasz Broź, który wpadł w szesnastkę Korony, lecz przegrał pojedynek z Milanem Borjanem. Legioniści starali się atakować i zdobyć drugą bramkę, ale defensywa Korony była dobrze dysponowana.
W 72. minucie niewidoczny Radović pokazał się wreszcie z dobrej strony. Jego strzał nieznacznie minął słupek. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry było bardzo blisko wyrównania. Z półwoleja huknął jeden z gospodarzy i fenomenalną obroną popisał się Arkadiusz Malarz! Za moment groźnie i nieco niedokładnie główkował po rzucie rożnym Bartosz Rymaniak. W 83. minucie indywidualna akcja Odjidji-Ofoe, mocna próba Belga i zabrakło bardzo niewiele. Za chwilę Hamalainen na wślizgu po wrzutce od Vadisa i górą Borjan.
Autor: Wiśnia