REKLAMA

Bąk: Legia jak porzucona kochanka

źródło: Przegląd Sportowy/Gazeta Wyborcza Stołeczna - Wiadomość archiwalna

Nie kończą się prasowe przepychanki między Jackiem Bąkiem, a Legią. W dniu dzisiejszym "Przegląd Sportowy" poświęcił tej - co by nie napisać, nieaktualnej sprawie - aż dwie strony. W rozmowie z gazetą Jacek Bąk powiedział: "Po kilkunastu latach gry i szacunku na Zachodzie, ludzie z mojego kraju i mojego ulubionego klubu próbują traktować mnie jak śmiecia. Na to nie pozwolę. Chciałem zarabiać tyle ile Brazylijczycy. Taki kontrakt mnie satysfakcjonował, ale okazało się, że takich pieniędzy Legia nigdy nie chciała mi zapłacić bo oferowali mi 250 tysięcy brutto, ale o tym że brutto dowiedziałem się tuż przed wylotem do Azerbejdżanu i Armenii. Wcześniej rozmawiałem z Trzeciakiem o kwocie netto, ale potem nagle to się zmieniło".
Bąk zdradza wszystkie kulisy rozmów z Legia i zaprezentował także treść proponowanego przez Legię kontraktu, na którym widnieje suma 250 tys. Euro. "Kiedy w ostatni poniedziałek przechodziłem badania przed podpisaniem kontraktu z Austrią Wiedeń, Trzeciek zadzwonił i zaproponował ostateczną kwotę 300 tys brutto, co przy 40 procentowym podatku daje 180 tysięcy netto. To nie były moje warunki" - dodaje Bąk.

"Legia nie była chyba szczególnie zdeterminowana by mnie pozyskać. Gdyby chciała, po prostu zatrudniłaby mnie. (...) Może ci, którzy kierują klubem nie mają przygotowanych takich transferów, na jakie ten klub zasługuje. I teraz, zamiast obwieścić transferowe hity, chcieli skierować uwagę kibiców na sprawę Bąka wypuszczając fałszywe informacje. (...) Legia to dla mnie najlepszy klub w Polsce. Ale nie ze względy na działaczy, tylko na historię i kibiców.

Nie boję się reakcji kibiców podczas meczów reprezentacji. Upubliczniam kontrakt dlatego, że chcę, aby kibice wiedzieli, że ktoś ze mnie chciał zrobić głupka na oczach całej Polski. tak się nie traktuje reprezentanta ani człowieka. Działacze Legii grają cały czas na uczuciach kibiców do tego klubu, boją się ich niezadowolenia. Oni nie zdają sobie sprawy, że dla wielu ludzi Legia to sposób na życie, to coś, bez czego nie potrafią żyć. Żałuję, że się nie dogadaliśmy, ale nie z mojej winy." - mówi Jacek Bąk.

"Myślę, że działacze z Łazienkowskiej postanowili z premedytacją wykorzystać fakt, że chciałem występować w tym klubie. Liczyli, że będą trzymać mnie w szachu do końca. Przecież Legia mogła podpisać umowę ze mną już trzy miesiące temu. Ale zwlekała... Ale o czym my mówimy. Skoro pan Klicki mógł przyjechać specjalnie z Kielc do Warszawy, żeby ze mną porozmawiać, a właściciele Legii mieli za daleko z Augustówki. A i pan Walter pytał jeszcze Trzeciaka, czy Legia naprawdę potrzebuje Bąka. (...) Teraz słyszę, że pan Miklas, którego nawet nie znam, mówi, że ja się nie zgodziłem na kosmiczną propozycję Legii. Wolne żarty." - zakończył Bąk.

Przegląd Sportowy o komentarz poprosił także Mirosława Trzeciaka: "Ten temat jest dla mnie skończony. Nie mam zamiaru tego komentować. Zajmuję się teraz innymi rzeczami"

Wywiad z piłkarzem przeprowadziła również Gazeta Wyborcza. Czytaj wywiad.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.