REKLAMA

Kiełbowicz: Wolałbym grać na Legii

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Dzisiaj o godz. 18 gramy w Łodzi towarzyski mecz z Węgrami. Jeszcze niedawno narzekaliśmy na brak legionistów w kadrze, tymczasem najpierw trafił do niej Jakub Wawrzyniak, a teraz Tomek Kiełbowicz. "Mam nadzieję, że wkrótce będzie nas jeszcze więcej. Zresztą legijna kolonia w reprezentacji już teraz jest spora. Przecież w kadrze Beenhakkera są jeszcze Artur Boruc, Łukasz Fabiański i Grzesiek Bronowicki." - mówi "Kiełbik" w wywiadzie dla Życia Warszawy.
Pobyt na zgrupowaniu reprezentacji to dla Pana okazja do sentymentalnej podróży. Kadra Beenhakkera trenowała w poniedziałek na stadionie Polonii, czyli klubu, z którym zdobył Pan mistrzostwo Polski.
- Żałowałem, że nie było treningu na stadionie Legii. Wracając do obiektu przy Konwiktorskiej – jest zupełnie inny niż w czasach, gdy ja tam grałem. Prawie wszystko się zmieniło. Są jupitery, odgrzewana murawa i zadaszone trybuny. Trudno poznać...

W środę zagramy z Węgrami na kolejnym ze znanych Panu stadionów. W Widzewie zaliczył Pan jeden z najbardziej udanych epizodów w karierze – jesienią 1999 roku.
- Znowu powtórzę, że wolałbym grać na Legii. Do tej pory osiem razy wystąpiłem w reprezentacji, ale tylko raz na Łazienkowskiej. Wspaniale byłoby pokazać się przed tą publicznością w stroju reprezentacji. Z drugiej strony nie wypada wybrzydzać. Kadra to kadra, wszędzie mogę dla niej grać. A stadion Widzewa rzeczywiście mi służył.

W czasie meczu z Kazachstanem siedział Pan na trybunach. Co Pan pomyślał, gdy na stadionie Legii zgasło światło?
- Nie wpadałem w panikę. Wiedziałem, że odpowiednie służby poradzą sobie z problemem. Swoją drogą, pierwszy raz byłem na meczu, w trakcie którego zawiodły jupitery. Cóż, złośliwość rzeczy martwych.

Pana kariera to wzloty i upadki. Rozgrywa Pan po kilka meczów w reprezentacji, po czym znika z kadry na kilka lat. Teraz wraca Pan do niej w wieku mocno dojrzałym...
- Nie ma obaw, 31-latkowie trzymają się w kadrze bardzo dobrze (w tym wieku są m.in. Krzynówek, Żewłakow, Sobolewski i Żurawski – przyp. red.). A poważniej mówiąc, czas ucieka, więc tym bardziej się cieszę, że selekcjoner mnie dostrzegł. To z kolei efekt wywalczenia przeze mnie miejsca w Legii. W poprzednim sezonie rzadko grałem w pierwszym składzie. Na szczęście trener Urban mi zaufał. Oczywiście wcale nie czuję się u niego pewniakiem. Takich w Legii w ogóle nie ma.

Nie przeżywał Pan chwil zwątpienia w ostatnich latach? Nie miał Pan wrażenia, że reprezentacja to już zamknięty rozdział?
- Myślałem trochę innymi kategoriami – skupiałem się przede wszystkim na grze w klubie. Wiedziałem, że jeśli tutaj nie wywalczę miejsca, to nie mam czego szukać w kadrze.

Mecz z Węgrami jest tylko towarzyski, ale nie wypada przegrać. Futbol naszych bratanków przeżywa od lat głęboki kryzys.
- W piłce nie ma słabeuszy. To nie są puste słowa, wystarczy przypomnieć sobie pierwszą połowę naszego meczu z Kazachstanem.

Czy euforia w reprezentacji już opadła? Nie ma rozprężenia po sobotnim zwycięstwie?
- Wszyscy jesteśmy profesjonalistami. Mecz z Kazachami to już przeszłość.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.