Ostro pod górę mieli piłkarze Legii podczas poniedziałkowych zajęć - fot. turi
REKLAMA

Zdobyli w deszczu wielką górę

Qbas - Wiadomość archiwalna

Trzeci dzień zgrupowania przywitał legionistów fatalną, jak na Hiszpanię, pogodą. Od rana było pochmurno, siąpił deszcz i wiał wiatr. Piłkarze zjawili się o godzinie 9 na śniadaniu, a już kilkanaście minut przed 10 pierwsi złaknieni ćwiczeń pojawili się na boisku. Ponownie zabrakło Kuby Wawrzyniaka. "Wawrzyn chciał dziś trenować, ale jeszcze nie pozwala mu zdrowie. Wciąż lekko gorączkuje, poczekamy jeszcze do jutra. Nie ma sensu ryzykować" – powiedział doktor Machowski.

Fotoreportaż z treningu - 76 zdjęć turi

Zajęcia rozpoczęły się tradycyjnie od biegania. Całą ekipą dyrygował trener Ryszard Szul. W tym czasie pozostali członkowie sztabu szkoleniowego rozkładali sztangi. Zawodnicy podzieleni zostali na trzy grupy według wagi. Najcięższe sztangi ważyły 15 kg, a najlżejsze 6 kg. Trenerzy bacznie przyglądali się, by ćwiczenia były wykonywane bardzo precyzyjnie. Humorem tryskali nasi szkoleniowcy. "Dlaczego Rado jest w najsilniejszej grupie?" – spytał Jan Urban. "Po to, by się już więcej nie wywracał!" – odparł Szul. Piłkarzom ciężary nie psuły nastrojów. "Dajesz Roger! Leo czeka! Walcz o opaskę kapitańską" – pokrzykiwał Piotr Rocki, mobilizując naszego reprezentanta do większego wysiłku. W tym czasie bramkarze trenowali z Krzysztofem Dowhaniem i pod bacznym okiem Lucjana Brychczego. Jano Mucha, Wojtek Skaba i Kostia Machnowskij wyłapywali dośrodkowania pośród manekinów.

Po dźwiganiu przyszedł czas na przebieżki interwałowe. Piłkarze musieli w podskokach wbiec pod górkę. "Aż poczujecie galaretę w nogach!" – instruował „Richard” Szul. Na środku boiska natomiast z trenerem Jackiem Magierą ćwiczył Bartek Grzelak. "Wiadomo jaki organizm ma Bartek, nie chcemy go zbytnio przeciążać, stąd indywidualne podejście" – rzekł doktor Machowski.
Potem piłkarze znów trenowali ze sztangami, jednakże obciążenia były rozłożone na inne partie mięśni. Po zakończeniu tej części odbył się szybki stretching i legioniści dotrwali do upragnionych zajęć z piłką. Trener Urban zarządził podobne ćwiczenia jak wczoraj, czyli środkowi pomocnicy zagrywali do skrzydłowych, a ci z obu stron wrzucali w pole karne. Szkoleniowiec dokładnie instruował podopiecznych. "'Maja', przyjęcie to podstawa! Skoncentruj się. Są dwie fazy – przyjęcie i zagranie. Koncentracja" – powtarzał. Tym razem na miano „lisa szesnastki” zasłużył Adrian Paluchowski, który fatalnie pudłował. Świetnie w bramce spisywał się Jano Mucha, który po kolejnej rewelacyjnej obronie zaczął prowokować nieskutecznych kolegów z pola. "Weź strzel mi tę bramkę!" – śmiał się Słowak. Wreszcie bramkarza pokonał Takesure Chinyama i otrzymał burzę oklasków.

Na koniec brazylijską techniką błysnął „Richard” Szul, który popisał się znakomitą żonglerką. "Obserwuję was, to się uczę" – skromnie przyznał trener.

Wreszcie po ponad 1,5 godzinie trening dobiegł końca. Legioniści dopadli do napojów przygotowanych przez doktora Machowskiego i... zaczęli się krzywić, a potem pognali w kierunku robiących tutaj furorę meleksów i z fasonem ruszyli z powrotem do hotelu. Kolejny trening o 16.30.

Fotoreportaż z treningu - 76 zdjęć turi









fot. turi

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.