REKLAMA

Kątem oka - 33. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Naprawdę trudno powiedzieć ile jeszcze razy Jan Urban musi się skompromitować, by wreszcie podać się do dymisji? Bo o tym, że zwolnią go władze klubu nie mamy nawet co marzyć. Wszakże idziemy dobrą drogą i już za niecałe 10 lat przejdziemy II rundę eliminacji do Ligi Europy, a za lat 20 zagramy w fazie grupowej! Grunt by powstał nowy stadion, most północny, druga linia metra, a Centralny przestał śmierdzieć. Wówczas nasi wspaniali dobroczyńcy spod znaku ITI wezmą się do budowania klubu z prawdziwego zdarzenia, bo ten kabaret, który funkcjonuje obecnie, ciężko nazwać profesjonalnym.

Co rusz przegrywamy z jakimiś Cecotami, Grzybami, Wosiami, Kurantymi czy innymi Zganiaczami, a zdarza się, że miewamy problemy z drużynami kombajnistów, piekarzy czy drwali. Zawsze twierdziłem, że Urban to fajny gość. Teraz do tego dorzucę jeszcze: fajny gość, ale bez wyników. Taki trener, choćby z najpiękniejszymi wizjami i z najbardziej czarującym sposobem bycia, w normalnych czasach już by z Legii wyleciał na zbity pysk. Tyle że od dawna przy Łazienkowskiej normalnie nie jest i nie mam tu nawet na myśli stosunków klub – kibice.

Złe złego początki miały miejsce już w poniedziałek. W jednym z dzienników pojawił się bowiem wywiad z prezesem Leszkiem "Mikim" Miklasem. Nasz umiłowany właściwie w każdym zdaniu udowadniał, że do swojej funkcji ciągle nie dorósł. Bredził coś o nieustannym dialogu z rozsądnymi kibicami, więc chyba miał na myśli swego ulubionego i legalnego kibica Damiana Niedziałka, pełnomocnika do zjawisk niewytłumaczalnych i bliżej nie zgłębionych. Z pewnością bowiem rzeczone rozmowy nie są prowadzone z przedstawicielami Stowarzyszenia Kibiców Legii. Ale co tam, taki drobiazg. W swej niepomiernej łasce prezes wspomniał coś o trybunie ultras na nowym stadionie, na którą pewnie nie będzie można wnosić bębna, robić opraw i używać nieparlamentarnego języka. Potem pan Miklas prawił coś o robieniu kroków w tył w stosunku do kibiców, których rzekomo nikt nie docenił. Sądzę, że np. policja jest bardzo wdzięczna i chwali sobie współpracę z KP. Na zakończenie troszkę finansowej kuchni Legii i temat zaległych premii za wicemistrzostwo – "Po pierwsze, na 99 proc. byliśmy przekonani, że dojdzie do transferu Jakuba Wawrzyniaka do Panathinaikosu Ateny. Po drugie, zakładaliśmy, że w Lidze Europejskiej zagramy w dalszym etapie". O dyskwalifikacji Wawrzyniaka wiadomo od kwietnia, więc szaleństwem było wierzyć, że Grecy go wykupią. A jeśli chodzi o grę w Lidze Europy to... lepiej miłosiernie spuścić na to zasłonę milczenia. Podobnie jak na brednie o trzymaniu pewnego poziomu przez zespół piłkarski. Z naciskiem na "pewnego". Odra Wodzisław przecież też trzyma "pewny" poziom.

We wtorek treningi wznowili koszykarze. Przypominam więc, że tak jak unikanie służby wojskowej było podstawowym i chwalebnym obowiązkiem każdego obywatela, tak dopingowanie naszej basketowej Legii jest obowiązkiem każdego legionisty. Zresztą, zobaczyć H. w kibolskim dopingowym amoku – bezcenne ;-) Początek sezonu już niedługo.

Środa to przede wszystkim urodziny "Palucha" i "Rybci" – spóźnione życzenia przyjemności i sukcesów. Tego samego dnia pojawiły się też echa wtorkowych doniesień jednego z tabloidów, który twierdził, że konstrukcja kontraktu Rogera pozwala Legii oszczędzać na jego premiach, gdy brazylijski Polak nie gra, więc pod naciskiem prezesów trener sadza go na ławce. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczał nasz ulubiony "Miki", a "Perejro" tylko wystękał, że mu przykro i oczywiście nie czuje się gorszy od innych pomocników. Na szczęście sprawa chyba rozwiąże się sama. Guerreiro wreszcie odejdzie i skończą się wzajemne męki obu stron. Do zobaczenia za rok w Koronie Kielce?

Newsem dnia w czwartek było zakazanie wywieszania na Legii flagi ekipy Old Fashion Man Club. Nie rozumiem powszechnego oburzenia z tego tytułu. Wszak nie od dziś wiadomo, że angielskie słowo "fashion" to nic innego jak faszyzm, a patrząc pod innym kątem na przekreślony sierp i młot, można dostrzec swastykę. Brawo działacze PZPN, brawo Legia! Kłaniam się nisko w pas, po staropolsku. Inna sprawa, że wszelkiej maści polityczne oszołomstwo nie powinno mieć pola do popisu na stadionach.

W piątek odbyła się tradycyjna przedmeczowa konferencja prasowa, na której trener Urban nie na żarty wkurzył się słysząc kolejne pytania o grę dwójką napastników. Ciekawe jak bardzo musiał być więc zły, gdy w Wodzisławiu wpuszczał drugiego napastnika, a jego zespół w komiczny sposób i tak przegrał? Ale spoko, nic się przecież nie stało. Jest wino, są oliwki, ciepłe hiszpańskie słońce... Ops, to nie ten film. Są wredni dziennikarze, paskudny Kuranty, a do tego noce coraz chłodniejsze...

"Walczymy o herb i trybunę ultras" – głosił w sobotę Michał Wójcik z SKLW (ciekawe, kiedy odezwie się w końcu szanowny pan prezes?). Jak widać Stowarzyszenie ciągle musi o coś walczyć, prawdziwa martyrologia. Dzięki temu czytamy potem w sieci komentarze urodzonych już w wolnej Polsce dzieciaków o walce z komunistycznym okupantem i inne takie śmieszne hasełka. Walka być musi, to dla niektórych sens ich jestestwa, bo innego po prostu nie mają. Najbardziej jednak rozbawił mnie fragment dotyczący dopingu "Musimy to robić na jak najwyższym poziomie, bo przecież nie dopingujemy dla właścicieli, tylko dla piłkarzy i ku chwale Legii Warszawa" – to ja się k...a pytam dlaczego przez prawie dwa lata nie można było dojść do takiego wniosku?! Czy trzeba było doprowadzić do głębokich podziałów kibiców, odstraszając "normalsów"? Protestować przeciwko budowie nowego stadionu? I dopiero teraz racjonalnie wyciągnąć wnioski? Przekraczamy szczyty absurdu, bez kitu.

No i nadeszła niedziela. Zanim Błażej Augustyn zadebiutował w Serie A i wyleciał z hukiem z boiska, jego byli koledzy dali arcypopis nieudolności w Wodzisławiu. Każdy kto widział mecz ten wie, że Legia była lepsza tylko wówczas, gdy pozwoliła jej na to Odra. Dopóki Kurantemu i spółce nie chciało się walczyć w środku pola, dopóty legioniści swobodnie prowadzili grę, stwarzając masę okazji, koncertowo marnowanych przez Sebastiana "Zamykam oczy i strzelam" Szałachowskiego. Wystarczyło jednak założenie lekkiego pressingu na "wojskowych" w drugiej połowie i wróciły demony z poprzedniego sezonu – straty, niedokładność i obawa przed podjęciem ryzyka. Najlepsza metoda na Legię obecnie to najzwyklejsze podjęcie rękawicy w środku pola i walka. Właściwie nic więcej nie jest potrzebne, bo to starczy nawet do zdobycia bramki. Proste, a jakie genialne! Tymczasem wciąż zmierzamy w dobrym kierunku i po czterech kolejkach mamy jedynie 5 punktów straty do Wisły.

Cytat tygodnia:
Już nudne staje się tłumaczenie z naszej nieskuteczności. Chyba każdy widzi czego nam brakuje, bo do przerwy powinniśmy prowadzić 5-0. Trzy sytuacje sam na sam, trzy słupki - tego nie da się wytłumaczyć – Maciej Iwański po meczu z Odrą Wodzisław.

Wyróżnienie specjalne w kategorii hipokryzja tygodnia:
Zawsze chcieliśmy, aby był doping, ale zdecydowaliśmy się zaprzestać jego prowadzenia na początku protestu, żeby zwrócić uwagę na fakt, że pewne kwestie pomiędzy klubem a kibicami wciąż nie zostały uregulowane – Michał Wójcik (SKLW). Dwuletni początek protestu? Strach się bać co będzie, gdy on się naprawdę zacznie...


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.