REKLAMA

Kątem oka - 43. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Trudno podsumować tydzień, gdy jedno wydarzenie zdeterminowało z ogromną mocą spojrzenie na resztę. Podczas meczu z Ruchem na naszym stadionie znów doszło do skandalu ze "Staruchem" i ochroną w roli głównej. Jego efektem było zatrzymanie gniazdowego przez policję, a dodatkowo zanosi się na kilkadziesiąt zakazów stadionowych. A wszystko w atmosferze zadumy i wspomnień związanych ze Świętem Zmarłych. Idealny czas na pogrzeb kibicowskiego ruchu na Legii.
Nie samymi skandalami jednak człowiek żyje. Nasi ulubieńcy wygrali z wiceliderem Ruchem Chorzów 2-0 po meczu, który w drugiej połowie stał na poziomie białoruskich rozgrywek spółdzielni mleczarskich. Ruch potwierdził tylko słabość naszej ligi, w której na 2. miejscu znajduje się zespół nie potrafiący grać w piłkę. Swoją drogą, skoro w Chorzowie grają już Baran i Zając, to może tamtejsi działacze powinni zastanowić się nad ściągnięciem Wilka, Sikory czy Jelenia?

W poniedziałek świętowaliśmy 23. urodziny Kuby Rzeźniczaka. Obyś się chłopie rozwijał tak jak do tej pory! Wszystkiego najlepszego! Tak na marginesie, "Rzeźnik" ma już prawie 125 meczów w ekstraklasie. W Polsce to ewenement, by 23-latek był tak ogranym zawodnikiem. I tylko szkoda, że pewnie latem pożegnamy Kubę...
Tego samego dnia w Warszawie pojawiły się plakaty z podobiznami działaczy Legii. Sygnowane przez "Czujność" Warszawski Komitet Społeczny ostrzegały przed... pedofilami. Po raz pierwszy, niestety nie ostatni, w minionym tygodniu przekroczono wszelkie granice przyzwoitości.

Środa przyniosła wieści o sparingowym meczu z Arsenalem Londyn, który miałby się odbyć z okazji zakończenia budowy trzech trybun stadionu przy Łazienkowskiej. To ładnie, szkoda tylko, że perspektywa starcia z "Kanonierami" w ramach jakichkolwiek rozgrywek jest równie realna jak zdobycie tytułu trenera roku przez Jana Urbana. Czyli możliwe, ale niezbyt prędko.
Tego samego dnia podaliśmy wiadomość, że Adam Kajzer będzie sędzią w meczu Legia – Ruch. Okazało się, że rzeczony arbiter udał się do innego miasta na W., już niekoniecznie z własnej woli i w niekoniecznie najprzyjemniejszym towarzystwie policji.
A o 18:00 rozpoczęło się spotkanie koszykarzy. No i znów pustki nad pustkami, ale przynajmniej nasi wysoko wygrali i mogliśmy zacieszać się, że darcie paszczy nie poszło na marne.

Franciszek Smuda został selekcjonerem w czwartek. Dziadki z PZPN-u wcale nie są takie głupie, na jakich wyglądają i niemal jednogłośnie wybrali kandydata najbardziej pożądanego przez naród. Przy okazji godną podziwu szczerością wykazał się Antoni Piechniczek, który wymieniając atuty Smudy powiedział m.in.: "To człowiek nieskażony pracą w PZPN". Brawo, panie Antoni! Oby więcej takich ludzi w polskiej piłce! A co do "Franza" – jestem optymistą. Facet na tę posadę zasłużył jak mało kto i jak mało kto nadaje się na selekcjonera. O czym świadczą już choćby jego pierwsze powołania.

Saganowski do Legii? W piątek po raz "fefnasty" rozpoczęło się wałkowanie tego tematu. Właściwie w każdym okienku transferowym Marek wraca na Łazienkowską. Nudne? Może, ale na pewno rozpalające wyobraźnię! Atak Mięciel – Saganowski. W sumie mają 75 lat, ale jakoś trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby "Sagan" miał być w podobnej formie co Marcin, to z takiego duetu mielibyśmy ogromny pożytek. Pytanie tylko czy Markowi uda się rozwiązać kontrakt z Southampton? Legia przecież nie ma w zwyczaju płacić za zawodników.

W sobotę rano zmarł jeden z właścicieli ITI i Legii Jan Wejchert. Tymczasem już wieczorem byliśmy świadkami skrajnej żenady oraz nieodpowiedzialności Piotrka Staruchowicza i ludzi odpowiedzialnych w klubie za bezpieczeństwo na trybunach. "Staruch" nie po raz pierwszy popisał się lekkomyślnością, a wykrzykiwanie "Jeszcze jeden!" w obliczu zgonu Jana Wejcherta, będące aluzją pod adresem Mariusza Waltera, to zwyczajne chamstwo. Swemu oburzeniu zachowaniem wodzireja dało wyraz wielu kibiców, którzy gwizdali i buczeli. Większa część fanów nie opuściła też swoich miejsc po okrzykach "Wychodzimy!" kilkudziesięciu osób... Zachowania gniazdowego nie usprawiedliwia promowana przez niektórych teza, że walka z "okupantem" pozwala na wszelkie chwyty. Ta droga myślenia prowadzi donikąd, a skutki widać już teraz. "Cała Legia zawsze razem" to pustosłowie, przynajmniej przy Łazienkowskiej. Jednak to nie tylko "Staruch" się skompromitował. Pan Błędowski potwierdził opinie, że z pomyślunkiem mu mocno nie po drodze. Akcja ściągania z gniazda "Starucha" mogła skończyć się przykrą w skutkach awanturą. Jeżeli już faktycznie były powody by napiętnować jego zachowanie, to czy trzeba było go tłamsić, szarpać i ciągnąć jak kawał mięsa po trawie? Nie można było załatwić sprawy z nim po meczu? Czy koniecznie trzeba było "częstować" publiczność gazem pieprzowym? Czy to miało zapewnić bezpieczeństwo na trybunach, które do momentu interwencji ochrony były całkowicie spokojne i zainteresowane wydarzeniami na boisku? Brutalność i bezmyślność działania ochrony świadczy o totalnej amatorszczyźnie i prymitywizmie Błędowskiego. Nawet jeżeli prawdą jest, że "Staruch" zbluzgał i groził jednemu z fanów, który zwrócił mu uwagę. Po prostu pewne rzeczy trzeba umieć robić, myśleć o konsekwencjach i przewidywać rozwój sytuacji. Od ludzi na świeczniku, zarówno od Piotra, jak i klubowych "bezpieczników" mamy prawo wymagać zdecydowanie więcej. A tak na marginesie... Jeszcze parę lat temu nie do pomyślenia byłoby wyciągnięcie z trybuny gniazdowego bez ogromnej awantury. W sobotę praktycznie nikt nie stanął w obronie "Starucha". Wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam. Ja w każdym razie już tym wszystkim rzygam i na własne życzenie wyautowałem się z Łazienkowskiej. Za niski poziom wszystkiego. Od sportowego, przez obsługę i bezpieczeństwo, na metodach prowadzenia sporu kończąc.

Niedziela. Okazuje się, że Błażej Augustyn wciąż ma w Warszawie wierne grono fanów. Złaknionych wiedzy o "Auguście" informuję, że w dalszym ciągu nie gra, ale on sam, do spółki z gazetą na "F", widzi się w reprezentacji. Błażejku, wygląda na to, że czasy rezerwowych w kadrze się skończyły (nie licząc Kuszczaka). Smuda woli takich, co nie dość, że w piłkę grają, to jeszcze umieją to robić. Ale Augustynowi trzeba oddać, że jest pierwszym zmiennikiem wśród obrońców i w tym sezonie zagrał już dwukrotnie od początku meczu. Go, go, go!

Cytat tygodnia:
"Jeszcze jeden" – te słowa powinny być epitafium na nagrobku kibicowskiego ruchu na Legii.

Zdjęcie tygodnia:



Hmm... Czy "Gizmo" nie manifestuje swej wdzięczności Mięcielowi nazbyt wylewnie?


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.