Legioniści w ostatniej kwarcie zagrali poniżej oczekiwań i przegrali wysoko - fot. Hagi
REKLAMA

Niespodzianka była możliwa

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Olbrzymie trudności z dotarciem do Piaseczna mieli nie tylko kibice, ale i koszykarze Legii. Obfite opady śniegu w godzinach popołudniowych zupełnie sparaliżowały stolicę i trasy wylotowe. O godzinie 19:30, kiedy miało rozpocząć się środowe spotkanie w hali obecnych było 5 zawodników Piaseczna i 4 Legii. Organizatorzy postanowili przesunąć godzinę rozpoczęcia zawodów na 20:15. Mimo to Legia musiała rozpocząć bez Piotra Nawrota i Szymona Złomańczuka, którzy dotarli już w trakcie spotkania.

Początek meczu był niespodziewanie dobry w wykonaniu Legii, która ponownie musiała sobie radzić bez Roberta Pacochy. Grający asystent trenera nie wznowił jeszcze treningów po kontuzji doznanej w meczu z Żurawiem. Legioniści wykorzystali słabszy początek meczu w wykonaniu gospodarzy. W pierwszych kilkunastu minutach większość zawodników gospodarzy, w tym Sebastian Okoła grali poniżej swoich możliwości, często tracąc piłki i nie trafiając w nawet prostych sytuacjach meczowych. Długo utrzymywała się 10-punktowa przewaga Legii. W końcówce pierwszej kwarty nasza przewaga została zmniejszona do 6 punktów.

W drugiej kwarcie nasze przewaga stopniała już do dwóch oczek - w 15 minucie było 29-31, a na przerwę legioniści schodzili z trzypunktową zaliczką (41-38). Szkoda, bo przewaga mogła być wyższa, gdyby nie proste, niewymuszone błędy w końcowych minutach I połowy. Słabszy występ zanotował Piotrek Nawrot, który zaraz po wejściu na parkiet nie trafił dwóch rzutów od tablicy. W drugiej połowie natomiast przy rzutach za 3 punkty trafiał... w kant tablicy.

Jednak sam początek trzeciej kwarty nie był najgorszy. W 25. minucie Legia prowadziła jeszcze 47-42. Niestety w kolejnych pięciu minutach nasi gracze zdobyli zaledwie 4 oczka, przy 15 rywali i wygrana trochę się oddaliła. Przed ostatnią częścia gry było 57-51. Niestety w czwartej kwarcie naszej drużynie nie wychodziło zupełnie nic. Gospdarze powiększali przewagę i gdy prowadzili już przeszło 20 punktami, pozwolili sobie na rozluźnienie. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 83-61 i szansa na pierwszą wygraną w Piasecznie przepadła.

Najlepiej w naszym zespole spisywał się Tomek Rudko, któr nieźle radził sobie na tablicach i często przeszkadzał rywalom. Niektórzy zawodnicy grali bardzo nierówno. Najskuteczniejszy tego dnia w Legii Marcin Balicki w pierwszej połowie zdobył 13 punktów. Po przerwie tylko 3. Właśnie w drugiej połowie "Balon" najczęściej oddawał bardzo niecelne rzuty, po których piłka nie dolatywała do obręczy. Szkoda również paru głupio straconych piłek, gdy zawodnik do którego była ona kierowana, przekraczał linię końcową boiska. Słabiutko wypadł także Artur Grzejszczyk, który w ciągu czterech minut oddał 4 niecelne rzuty i raz został zablokowany. Grzejszczyk, podobnie jak Balicki, dość często zupełnie niepotrzebnie na siłę rzuca spod kosza (niecelnie), gdy są dobrze kryci przez przeciwników, zamiast oddać piłkę do lepiej ustawionych kolegów z drużyny. W całym meczu (nie mówiąc już o II połowie) niewiele było odważnych wejść pod kosz w wykonaniu legionistów. Zdecydowanie brakowało na parkiecie Pacochy, który ten element gry ma opanowany do perfekcji.

Koszykarze Legii wystąpili w koszulkach z pozaklejanymi reklamami firmy Unibet. Zgodnie z nową ustawą, która weszła w życie 1 stycznia, firmy bukmacherskie nie mogą się reklamować w sporcie. Koszulki treningowe nasi zawodnicy tymczasem musieli... przewracać na drugą stronę.

W hali KS Piaseczno stawiło się około 35 fanów Legii z jedną flagą. Podobna ekipa KS Piaseczno pojawiła się również na trybunach na kilkanaście minut - w tym czasie kilka razy dała znać o sobie. Legioniści dopingowali przez większość meczu, ale doping nie stał na najwyższym poziomie. Po drugiej stronie hali tradycyjnie już zebrał się "piknikowy młyn" gospodarzy. Jak zwykle stała ekipa wyposażona w tamburyn i cymbałki przez cały mecz łomotała w swoje ustrojstwa. "Odgłosów paszczą" nie zanotowano.

Po meczu fani z Łazienkowskiej podziękowali swojej drużynie za grę i skandowali "Hej Legio nic się nie stało". Legioniści liczą na wygraną w sobotę z Harmattanem, czemu wyraz dali na koniec okrzykiem "W sobotę tylko zwycięstwo".

Fotoreportaż z meczu - 29 zdjęć Hagiego
Fotoreportaż z meczu - 38 zdjęć Rudej

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.