Dobre, czwarte miejsce
Siatkarze Legii ulegli w piątek we własnej hali zawodnikom Trefla Gdańsk 0-3, przegrywając zarazem trzeci mecz z tym rywalem. Nasi zawodnicy zajęli więc bardzo dobre, czwarte miejsce na koniec rozgrywek.
Już początek pierwszego seta zapowiadał, że legioniści osłabieni brakiem skrzydłowego Krzysztofa Wierzbowskiego będą mieć wielkie problemy z odniesieniem zwycięstwa. Kilka łatwo straconych przez naszych graczy piłek dało Treflowi kilkupunktowe prowadzenie. Legioniści podnieśli się jednak i zbliżyli się na 2 punkty (8-10). Od tego momentu było już gorzej. Nasi gracze stracili koncentrację i nie mogły nawet przerwy na żądanie trenera Szczuckiego. Dość powiedzieć, że od stanu 9-14, gdy na zagrywce u gości stanął Chwastyniak, legioniści... nie wygrali żadnej (!) piłki do końca seta, który zakończył się kompromitującym wynikiem 9-25...
W drugim secie nasi gracze zmobilizowali się do dużo lepszej gry, szyki zwarli też kibice, którzy ze zdwojoną siłą zaczęli wspomagać drużynę. Nagle okazało się, że przy trudniejszej zagrywce (której próbowali szczególnie Radomski, Grobelny, Mikołajczak, Jajszczak, a nawet Wrona), dużym poświęceniu w obronie i eliminacji przynajmniej części błędów można nawiązać wyrównaną walkę z faworyzowanymi Gdańszczanami. Udanymi atakami popisywali się Jajszczak i Mikołajczak. Niemal do końca seta utrzymywała się jedno-, dwupunktowa przewaga Legii, jednak to goście jako pierwsi mieli piłkę setową. Stan gry wyrównał skuteczną akcją Jajszczak i po chwili to nasi siatkarze wyszli na prowadzenie. Kibice byli już niemal pewni wygrania seta, jednak nie udało się zatrzymać kontry Trefla. W następnej piłce Stancelewski - jak się wydawało - zagarnął piłkę ręką, jednak sędzia uznał, że zagranie było prawidłowe i goście otrzymali kolejną szansę podwyższenia stanu gry na 0-2, której już nie zmarnowali.
Wynik drugiej batalii wywarł negatywny wpływ na postawę naszych graczy, którzy łatwo oddali kilka pierwszych piłek trzeciego seta i dopiero przy stanie 2-7 wzięli się do roboty, wspierani przez wierzących jeszcze w wygraną fanów. Udane akcje w obronie zaliczyli Walendzik i Wrona (choć trzeba przyznać, że blok warszawski nie był dzisiejszego dnia zbyt szczelny). Po chwilowym zrywie wszystko wróciło jednak do stanu z początku seta i gdańska szóstka, którą grą mądrze kierował doświadczony Łukasz Kruk, zyskała dziewięć punktów przewagi (10-19). Legioniści ostatni raz zerwali się do szarży zmniejszając stratę do 4 oczek, jednak na dobrze i równo grających gości było to za mało - tym bardziej, że doskonałe zagrania młodzi gracze Legii przeplatali prostymi błędami. Mecz rozstrzygnęli zatem na swoją korzyść gdańszczanie, którzy byli drużyną w przekroju wszystkich spotkań lepszą i zasłużyli na awans do trzeciej rundy. Kibice mogli zaś tylko podziękować legionistom za walkę w drugim i trzecim secie. Trener Szczucki nie był zadowolony po spotkaniu. "Cieszy czwarte miejsce na koniec sezonu, bo to jest to, co sobie zakładaliśmy. Pozostał jednak niedosyt, bo w trójmeczu z Treflem nie zagraliśmy na maksimum swoich możliwości. Znów zawiodła psychika" - powiedział.
Zakończenie siatkarskiego sezonu w wykonaniu Legii obserwowało 121 kibiców. Szkoda że tylko niewielka grupka przyłączała się do dopingu, który w piątek był zupełnie przyzwoity. Mimo słabego wyniku i niewielkiej liczby kibiców, w hali przy ul. Angorskiej panowała bardzo dobra atmosfera. Po meczu fani długo dziękowali zawodnikom za walkę, jaką włożyli tegoroczne rozgrywki.
To był ostatni mecz sezonu 2006/07. Kolejne spotkania jesienią. Zapraszamy na nie już teraz.
Autor: Mishka i Raffi