Liga polska
11. kolejka
299
Warszawa
7.01.2012
18:00
Legia Warszawa
Sokół Ostrów Maz.
Legia Warszawa
70-64
Sokół Ostrów Maz.
18. Świderski 19
5. Jaremkiewicz 13
14. Narwot (k) 8
7. Podobas 7
4. Piesio 6
9. Miatkowski 5
10. Złomańczuk 4
11. Błaszczyk 4
15. Adamski 2
17. Rudko 2
12. Chojecki 0
6. Piętka 0

trener: Robert Chabelski, as. Piotr Lewandowski
9. Barszcz 20
15. Ryfa 18
4. Zadroga (k) 14
7. Skarpetowski 6
12. Szydło 4
10. Mazurek 2
5. Helcbergiel 0
8. Szymański 0
13. Suwalski 0
14. Pieńkowski 0
17. Zaręba -

trener: Grzegorz Helcbergiel, as. Artur Zadroga
Sędzia główny
Relacja

Sokół napędził stracha

W sobotę koszykarze Legii rozegrali najtrudniejszy jak do tej pory mecz w sezonie. Drugi w tabeli Sokół Ostrów Mazowiecka nie sprostał jednak podopiecznym Roberta Chabelskiego i po zaciętej walce uległ 70-64. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem wojskowym 21-13. W drugiej legioniści powiększyli jeszcze swoją przewagę, ale czwarta część rozpoczęła się fatalnie. Goście objęli prowadzenie 57-58, jednak na krótko i w obecności kompletu kibiców Legia wygrała dziesiąty mecz w sezonie.

Koszykarze Legii po raz pierwszy w tym sezonie musieli się tak namęczyć, żeby pokonać ligowego rywala. Do tej pory opór stawiała tylko w pierwszej połowie Jagiellonka. Nerwowa końcówka z Sokołem była wynikiem bardzo słabej skuteczności naszej drużyny i masy błędów. Na szczęście w końcówce, pod presją, legioniści potrafili osiągnąć przewagę.

Sokół anonsował co prawda brak w składzie najlepszego strzelca Piotra Barszcza, ale ten mimo podkręconej stopy, zagrał i zdobył dla gości 20 punktów. W pierwszej kwarcie legioniści spokojnie powiększali przewagę, ale w ostatniej sekundzie tej części gry goście trafili za 3 punkty, zmniejszając straty do ośmiu punktów. Początek drugiej kwarty należał do Sokoła, który zdobył kilka punktów z rzędu, ale na przerwę legioniści schodzili prowadząc - wydawało się spokojnie - 42-31. Już w pierwszej połowie widać było słabszą dyspozycję Piesia i Miatkowskiego, który zdobył tym razem tylko 5 punktów. Denerwować mogło także zachowanie legionistów na desce - goście często spokojnie zbierali piłki na naszej tablicy i dobijali własne niecelne rzuty (Barszcz).

Nerwy zaczęły się na początku czwartej kwarty. Legia straciła 10 punktów z rzędu i ze stanu 57-48, zrobiło się 57-58! Było to pierwsze prowadzenie Sokoła w tym spotkaniu. Na szczęście chwilę później udało się doprowadzić do remisu 60-60, a później Legia wyszła na prowadzenie 63-60, dzięki celnej trójce "Świdra". Świderski w końcówce kilka razy brał na siebie odpowiedzialność i zdobył najważniejsze punkty, dające Legii odetchnąć.

Przy stanie 63-60 goście wykorzystali tylko 1 z dwóch rzutów wolnych. W odpowiedzi Świderski rzucił, wydawało się za 3, ale sędziowie zaliczyli tylko 2 pkt. naszemu zawodnikowi (65-61). Po chwili Piotr Nawrot zablokował rywala, a po chwili dwukrotnie przeszkadzał po wznawianiu gry, dzięki czemu Sokół stracił ostatnie sekundy akcji. Akcja Legii zakończyła się niecelnym rzutem Jaremkiewicza za 3. Po przechwycie "Świdra" niecelnie rzucał Nawrot.

Pod naszym koszem Błaszczyk zablokował rzucającego za 3 Ryfę, ale przy dobitce jednego z jego kolegów, sędziowie odgwizdują faul innego legionisty. Szydło trafił tylko jeden osobisty... ale po chwili po dobrym rozegraniu Świderskiego, Jaremkiewicz traci piłkę pod koszem rywala. Na szczęście kilkanaście sekund później po raz kolejny świetnie pokazał się Szymon Złomańczuk, zaliczając przechwyt na naszej połowie, następnie samotnie atakując kosz przeciwnika (faulowany). "Złom" wykorzystał tylko pierwszy rzut wolny.

W końcówce bardzo dobrą partię rozgrywał Szymon Złomańczuk. Nasz rozgrywający najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Jaremkiewicza, a chwilę później zaliczył ważny przechwyt na środku boiska i Piotr Nawrot w akcji sam na sam z koszem, popisał się efektownym wsadem. Niespodziewanie chwilę później sędziowie po faulu Tomasza Jaremkiewicza na Zadrodze, odgwizdali przewinienie techniczne. Po dwóch rzutach osobistych Sokoła, goście otrzymali jeszcze piłkę z boku, ale przytomne zachowanie Piotra Nawrota przeszkodziło rywalom w oddaniu rzutu, a Michał Świderski trafił jeszcze z najbliższej odległości do kosza rywala, ale sędziowie nie zaliczyli punktów - został oddany już po syrenie. Legia wygrała 70-64.

Oj, było nerwowo. I to na własne życzenie. Miejmy nadzieję, że nasz zespół wyciągnie wnioski z rywalizacji z Sokołem, bo mecz w Ostrowii Mazowieckiej może być jeszcze trudniejszy. Inna sprawa, że wtedy kadra Legii będzie jeszcze szersza. Dzisiaj w kadrze meczowej zabrakło Kawczyńskiego, Goliszewskiego, Staszewskiego, Kowalika, Zajączkowskiego i Nogajskiego. Kolejny mecz w sobotę, 14 stycznia o 18 z AZS-em UW w hali Koło.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi

Robert Chabelski (trener Legii): "Nie da się ukryć, że spotkanie miało zacięty przebieg. Ku mojemu i naszych zawodników zaskoczeniu mecz toczył się w dość nerwowej atmosferze. Z jednej strony pretensje o to możemy mieć do siebie. Z drugiej jednak pragnę podkreślić, że drużyna Sokoła zaprezentowała się nad wyraz dobrze – znacznie lepiej niż na przykład w spotkaniu przeciwko Jagiellonce, które miałem okazję zobaczyć.
Jeszcze przed rozpoczęciem konfrontacji widać było, że zawodnicy z Ostrowi przyjechali powalczyć z nami jak równy z równym.

Mieliśmy problem z tempem gry i z podejmowaniem odpowiednich decyzji na parkiecie. Gdy przykładowo była pozycja do rzutu, to zaczynaliśmy niepotrzebnie kozłować. Z kolei, gdy można było na spokojnie poszukać kolegów, by podać im piłkę, to decydowaliśmy się na oddanie rzutu.
Cieszyć się trzeba tylko i wyłącznie z tego, że udało nam się wyjść z tej trudnej rywalizacji obronną ręką. Jeśli chcemy myśleć o awansie do wyższej klasy rozgrywkowej, to musimy jak najszybciej zapomnieć o tym tygodniu, wziąć się w garść i zacząć normalnie grać.

Przeciwnicy, z którymi przyszło nam się zmierzyć, zaprezentowali najwyższy poziom spośród drużyn, z którymi do tej pory graliśmy. Niewątpliwie mają bardzo dobre warunki fizyczne – są wysocy, silni i skoczni.

Wydaje mi się, że przerwa świąteczno-noworoczna wybiła nas z rytmu. Próbowaliśmy grać w sparingach – nawet przed samym pojedynkiem z ostrowianami zmierzyliśmy się z zespołem z Siedlec. Nie przyniosło to jednak spodziewanych rezultatów. Jak to w tak specyficznym okresie bywa, jedni zawodnicy trenowali więcej i częściej, inni zaś nieco mniej i rzadziej. Jesteśmy amatorskim zespołem, więc trudno wymagać bezgranicznego zaangażowania ze strony koszykarzy, żeby rezygnowali ze swoich obowiązków na rzecz stawienia się na treningu. Jest to jednak normalne – nawet w profesjonalnych zespołach zawodnicy nieco inaczej trenują w czasie tej przerwy.

Pragniemy wygrać wszystkie mecze, które pozostały nam do rozegrania, by spokojnie móc myśleć o awansie do drugiej ligi. Jest to tylko sport, toteż z ewentualnymi porażkami też musimy się liczyć, jednak nie na tym etapie rozgrywek.

Miewamy problemy pod koszem, trochę gubimy się w obronie, czasami się gdzieś zagapimy (i myślę tu zwłaszcza o wysokich graczach). Piotrek Nawrot na przykład gra w tym sezonie z musu na pozycji 4. Ma nawyki, które powodują, że go 'ciągnie' na obwód, a wiadomo, że inaczej zachowuje się zawodnik, który gra cały czas pod koszem, a inaczej ten, który gra zawsze na obwodzie.

Jedyne, co możemy teraz zrobić, to skupić się na właściwym trenowaniu tak, aby tak słaby mecz, jakiego byliśmy świadkami, więcej w naszym wykonaniu się nie powtórzył. Jestem przekonany, że przy naszej normalnej dyspozycji, tzn. dynamicznej i agresywnej grze, w dużo łatwiejszy sposób odniesiemy zwycięstwo i nie będziemy się musieli przejmować nerwową końcówką. Jak na razie nic mi nie wiadomo na temat ewentualnych wzmocnień w naszym zespole."

Piotr Barszcz (Sokół Ostrów Maz.): "Legia to bardzo dobra drużyna, bardzo zgrana, z dobrym rzutem z dystansu. My co prawda zagraliśmy bardzo dobry mecz w obronie, przez co osiągnęliśmy taki wynik - ulegliśmy tylko sześcioma punktami. W końcówce zaliczyliśmy trochę za dużo strat, gdyby nie to wynik mógłby być zupełnie inny. Zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej niż w meczu u nas z Ochotą.

Wtedy zupełnie spadła nam skuteczność i przegraliśmy. Po świątecznej przerwie poprawiliśmy treningi i to dało dziś dobry efekt, lecz mimo to Legia była za mocna. Przy stanie 60-60 myśleliśmy że dociągniemy ten mecz, jednak kilka strat w końcówce ustawiło wynik. Ja sam dziś nie czułem się najlepiej, mimo że miałem dobrze zabezpieczoną nogę, to w głowie ciągle siedziała ta kontuzja i to nie było to.

Chcemy być w pierwszej dwójce ligi, żeby walczyć w półfinałach. To na razie najważniejszy cel. W obecnej sytuacji jesteśmy na 3. miejscu, lecz czekamy na dzisiejszy wynik meczu Ochoty z Mon-Polem."

Marcin Chojecki: "Na początku meczu nie zakładaliśmy, że będzie on miał aż tak wyrównany przebieg. Ekipa z Ostrowi Mazowieckiej postawiła nam jednak bardzo trudne warunki. Myślę, że powodu takiego stanu rzeczy należy szukać w naszym lekkim kryzysie fizycznym. Osobiście mogę powiedzieć, że nie doszedłem jeszcze do pełni sił po prawie półtoramiesięcznej kontuzji.

Trudno oczekiwać, żebym od razu dokonywał cudów na parkiecie, choć dawałem z siebie wszystko, gdy się na nim pojawiałem. Jeśli chodzi zaś o całą drużynę, to na pewno wpływ na naszą niekorzystną dyspozycję miała przerwa świąteczno-noworoczna. W tym czasie odbyliśmy trzy-cztery treningi i zagraliśmy sparing z siedlczanami, który z pewnością nie podbudował nas mentalnie. Do tego ta trudna przeprawa z ostrowianami… Szukamy świeżości, formy i dobrej dyspozycji. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko zdecydowanie lepiej.

W ligowej rundzie rewanżowej nastawiamy się na odniesienie kompletu zwycięstw. Nie mamy innego wyjścia. W moim przekonaniu powinniśmy jednak częściej mierzyć się z zespołami pokroju Siedlec czy właśnie chłopaków z Ostrowi Mazowieckiej, którzy pokazali, że potrafią grać w koszykówkę. Okazuje się bowiem, że nagle – z całym szacunkiem dla rywali – trudno nam przejść z poziomu przewagi +40/+50 na mecz na styku. Brakuje nam organizacji gry i należytej koncentracji. Trudno to jednak szerzej analizować czy roztrząsać, bo trenujemy kilka razy w tygodniu, do tego dochodzą regularne mecze i z pewnością niełatwo jest wcisnąć w ten napięty terminarz jakieś dodatkowe sparingi tak, abyśmy grali, byli w dobrej formie zarówno fizycznej, jak i psychicznej i łapali świeżość. Musimy po prostu wygrywać.

Kibice jak zawsze zaprezentowali się fantastycznie. Bardzo doceniam to, że w końcówce spotkania, kiedy nagle zaczęliśmy przegrywać, jeszcze mocniej zaangażowali się w doping. Wykazywali się niesamowitą radością po zdobywanych przez nas punktach, co nas uskrzydlało, a zespół z Ostrowi niewątpliwie nieco zdeprymowało."

Szymon Złomańczuk: "Przyznam szczerze, że po przerwie świątecznej nie jesteśmy 'w gazie'. Nasz zespół przeżywa w tej chwili mały kryzys, ale zaczęliśmy ciężej trenować, więc mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu wszystko będzie już grało. Zawodnicy z Ostrowi Mazowieckiej postawili nam dość duży opór.

Byli niewątpliwie wymagającymi rywalami, choć nie da się ukryć, że my zaprezentowaliśmy się bardzo słabo. Myślę jednak, że gdy po mocnych treningach powrócimy do naszej regularnej dyspozycji, to pokażemy w rewanżu, że jesteśmy zdecydowanie lepszą drużyną.

Za nami pierwsza runda. Gramy dalej i pragniemy wygrać wszystkie mecze, które pozostały nam do rozegrania, a następnie powalczyć na arenie ogólnopolskiej o wejście do drugiej ligi. Kibice jak zawsze – rewelacyjni i najlepsi w Polsce. Przyznam szczerze, że ostatnio oglądałem ekstraklasę i z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że nigdzie nie ma takich fanów jak u nas w Warszawie."

Roman Podobas (prezes Legii): "Dzięki ambitnej walce zawodników Sokoła doczekaliśmy się bardzo emocjonującego meczu, w którym nasi zawodnicy musieli walczyć do samego końca o wygraną. Gratuluję rywalom świetnej postawy - potwierdzili, że są drużyną z charakterem, która ma duże szanse na awans do rozgrywek ogólnopolskich o II ligę. Przy okazji serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców Legii z Ostrowi Mazowieckiej".


Autor: Hugollek, Gacek, Bodziach

Dodatki
Zapowiedź

Znaleźć przepis na Barszcz(a)

Najbliższy rywal Legii w obecnym sezonie przegrał tylko raz - u siebie z MKS-em Ochota, co sprawia, że jest jednym z najtrudniejszych przeciwników naszej drużyny w pierwszej fazie rozgrywek. Ekipa z Ostrowi Mazowieckiej cały czas ma spore szanse na awans do rozgrywek ogólnopolskich o II ligę. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Sokoła jest wielokrotny najlepszy strzelec rozgrywek na Mazowszu, Piotr Barszcz.

Barszcz regularnie zdobywa po około 30 punktów... i to właśnie może być największym problemem gości. Zespół w dużej mierze uzależniony jest bowiem od dyspozycji jednego zawodnika, który z pewnością będzie bardzo dobrze pilnowany przez legionistów. Wiemy także, że rozgrywający Sokoła prezentuje się nieźle i potrafi trafiać z dystansu. Trenerzy Legii w tym sezonie raz obserwowali na żywo najbliższego rywala ligowego.

Legia bez wątpienia będzie faworytem meczu, tym bardziej że zagra przed własną, wspaniałą publicznością. Liczymy po raz kolejny na komplet widzów na Bemowie i gorący doping dla naszej drużyny, który pozwoli podopiecznym Roberta Chabelskiego przedłużyć passę zwycięskich spotkań do 10.


Autor: Bodziach

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.