Rafał Augustyniak - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Molde FK

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Najtrudniejszy pierwszy krok; co ty tutaj robisz?; karuzela; ucz się na błędach; pojawiam się i znikam; mój (nie) jest ten kawałek podłogi - to najważniejsze punkty po czwartkowym spotkaniu Legii z norweskim Molde FK.



1. Najtrudniejszy pierwszy krok
Przecierałem oczy ze zdumienia, oglądając popisy legionistów w pierwszej połowie meczu z Molde. Miałem wrażenie, że większość z nich gra dopiero swój pierwszy mecz z seniorach i jeszcze nie za bardzo rozumie, jak się w tę piłkę nożną gra. W zespole trenera Runjaicia nie działało nic. Piłkarze nie wiedzieli, jak się ustawić, mieli problem, by upilnować kapitana zespołu z Norwegii, Magnusa Eikrema. To właśnie on maczał palce przy każdej akcji bramkowej i w pół godziny zdemolował defensywę Legii. Zawodnicy z Warszawy byli bezradni, zachowywali się jak dzieci we mgle - nie wiedzieli, kiedy ruszyć do przeciwnika, jak zagrać piłkę. O uderzeniach na bramkę i akcjach ofensywnych nie ma co wspominać, bo były one sporadyczne, a jedynymi godnymi zapamiętania był zablokowany strzał Pekharta i niecelny strzał Elitima głową w końcówce pierwszej połowy. Po przerwie, a raczej po zmianach personalnych, Legia zaczęła grać w końcu swoje i stwarzała groźne sytuacje pod bramką przeciwników. Trzeba było jednak wymienić aż czterech zawodników, by do tego doprowadzić. Jak widać, w przypadku Legii zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok.

2. Co ty tutaj robisz?
Wyjściowa jedenastka była mocno zaskakująca. Do pierwszego składu za Radovana Pankova wskoczył Artur Jędrzejczyk. Serb zmagał się z problemami w ostatnich dniach i nie było pewne, czy będzie gotowy na czwartkowe spotkanie. Zmiana zrozumiała, biorąc pod uwagę, że Marco Burch na razie nie potrafi przekonać do siebie trenera (możliwe, że zmieni się to po niezłym czwartkowym meczu). Największym zaskoczeniem w środka pola był debiut Qëndrima Zyby. Więcej o tym piłkarzu będzie trochę niżej, gdyż mam wrażenie, że trochę została mu wyrządzona krzywda. Po tym jak w Chorzowie zaprezentował się Augustyniak, zmiana na tej pozycji wydawała się logiczna. W ataku niemiecki szkoleniowiec nie miał większego pola manewru - Marc Gual był chory, a sztuczna murawa mogła się okazać zgubna dla Bartosza Kapustki. W tej sytuacji przód zestawiony został z tria Josué, Tomáš Pekhart i Maciej Rosołek. Teoretycznie te wszystkie zmiany na papierze mogły się bronić, ale rzeczywistość okazała się inna. Większość kibiców się zastanawiała, dlaczego oni wybiegli na murawę. Trener na szczęście w przerwie naprawił swój błąd i wprowadził innych graczy, którzy zdecydowanie podnieśli poziom. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni Kosta Runjaić nie trafił ze składem, ale ważne, że potrafił poprawić swoje błędy. Z drugiej strony, przy tak ograniczonej kadrze, ma mniejsze pole manewru, a to już kamyczek do ogródka dyrektora sportowego.

3. Karuzela

Długo niektórzy defensorzy Legii będą się odkręcać po meczu z Molde FK. Ofensywni gracze z Norwegii urządzili niezłą karuzelę naszej obronie. Analiza wszystkich straconych bramek powoduje ból głowy. Przy pierwszym golu nie popisał się nowy gracz, odpuszczając w środku pola kapitana Molde, jednak ta szybka piłka do Linnesa nie powinna przejść, Patryk Kun powinien szybciej zareagować. Nie popisał się też Steve Kapuadi, który wracał za Gulbrandsenem niczym wóz z węglem. Gdyby został w środkowej strefie, byłoby tyle samo pożytku co z jego powrotu. Przy drugiej bramce Kapuadi został wsadzony na karuzelę.

fot. TVP Sportfot. TVP Sport

Do przeciwnika podszedł Jędrzejczyk, nie zdążył, ale to jak zachował się Kapuadi, jest zadziwiające. Odwrócił się tyłem do pędzącego przeciwnika i gdy ten go mijał, dopiero wtedy próbował reagować, ale było już za późno. Drugim „asem” był Yuri Ribeiro, który nie spodziewał się, że napastnik będzie mógł chcieć skorzystać z wielbłąda Kacpra Tobiasza i dobić piłkę.
Przy ostatnim golu dla Norwegów znów nie popisał się Yuri Ribeiro, który odwrócony tyłem do przeciwnika, chciał go powstrzymać, jak i również Kapuadi, który „na raz” chciał zaliczyć efektywną interwencję, ale gracz Molde nie miał żadnych problemów, by go minąć i strzelić pod brzuchem Kacpra Tobiasza.
Po meczu z Ruchem Kapuadiego można było chwalić, bo zagrał bardzo dobrze, natomiast z Molde FK zagrał chyba najgorszy mecz w barwach Legii.

fot. TVP Sportfot. TVP Sport

Zawodnicy z defensywy Legii byli na prawdziwej karuzeli w pierwszej połowie i gdyby się ich spytać jak się nazywają, pewnie mieliby problem z odpowiedzią. Molde obnażyło wszelkie problemy legionistów w tej formacji, jak również w środkowej strefie boiska, gdzie po odejściu Bartosza Slisza powstał krater.

4. Ucz się na błędach
Nie był to najlepszy mecz Kacpra Tobiasza, a właściwie był to chyba jego najgorszy mecz. Zdecydowanie zawalił przy drugiej bramce, gdy niezbyt mocny strzał zbił tak do boku, że Fredrik Gulbrandsen, mając przed sobą pustą bramkę, nie mógł zrobić nic innego, jak podwyższyć wynik spotkania. Po raz kolejny w negatywnym tego słowa znaczeniu dał o sobie znać w 24. minucie, kiedy to Kaasa uderzył mu piłkę pod brzuchem i zdobył trzeciego gola dla Molde. „Tobi” trwającego sezonu nie może zaliczyć do najlepszych. Popełnił już kilka błędów, które obciążają jego konto. Z drugiej strony nikt nie zapomni świetnych interwencji w rzutach karnych w eliminacjach Ligi Konferencji Europy oraz Superpucharze Polski. Mam jednak wrażenie, że golkiper nie uczy się na swoich błędach i z tym mam największy problem. To młody, zdolny bramkarz, ale zdarzają mu się bardzo proste błędy, czy to w rozegraniu, czy to w interwencjach, jak miało miejsce z Molde. Teraz najlepiej byłoby sprawdzić w bramce Dominika Hładuna już w meczu z Puszczą Niepołomice, ale... w składzie musi być młodzieżowiec, a innych niż Tobiasz za bardzo nie widać do gry od pierwszej minuty. Nie wiem jednak, czy jeden bądź dwa mecze odpoczynku dla Tobiasza nie zrobiłyby więcej pożytku.

5. Pojawiam się i znikam
Największy plus po czwartkowym meczu? Według mnie kapitan zespołu. W pierwszej połowie grał podobnie, jak z Ruchem Chorzów, tracił wiele piłek, był mało widoczny i częściej znikał niż się pojawiał. W drugiej natomiast wrócił stary, dobry Josué. Brał na siebie odpowiedzialność za grę, w końcu ciekawiej zaczął zagrywać ze stałych fragmentów. W 63. minucie bardzo ładnym uderzeniem z pierwszej piłki dał zespołowi sygnał, że ten mecz się jeszcze nie zakończył. Nie napiszę, że jest to dobre wejście w rundę wiosenną w wykonaniu Portugalczyka. W jesiennych meczach, nawet jeśli zespół grał źle, to akurat Josué był tym zawodnikiem, który ciągnął go za uszy. Wiosną w dwóch meczach ma jedną dobra połówkę. Jestem ciekaw, jaki wpływ na taką postawę ma odejście Bartosza Slisza, który rozwinął się przy doświadczonym kapitanie, ale również dał mu więcej wolności na boisku, bo wykonywał czarną robotę, biegając za dwóch.

WYNIKI SONDYCzy Legia Warszawa wyeliminuje Molde FK?
SUMA GŁOSÓW: 13511
START: 18.12.2023 / KONIEC: 22.02.2024



6. Mój (nie) jest ten kawałek podłogi
Szansę na debiut w Legii i od razu w wyjściowej jedenastce w meczu przeciwko Molde FK otrzymał Qëndrim Zyba. Wcielił się w rolę jednej z „8”, obok Juergena Elitima. Niestety, zdecydowanie nie zaliczy tych 45 minut do udanych. Miał kilka niezłych interwencji, odbierając piłkę rywalom, jednak przy dwóch straconych bramkach miał swój udział. Dwukrotnie zgubił krycie rywala w środku pola, przez co rozpoczynały się akcje bramkowe dla Molde. Widać było, że zarówno Zyba, jak i Elitim mieli problem z tym, który z nich ma odpowiadać mocniej za defensywę, a który za pomoc w rozprowadzaniu akcji ofensywnych. Wszystko się zmieniło, kiedy na boisku pojawił się Rafał Augustyniak, który skupiał się stricte na defensywie i rozbijaniu ataków Norwegów. Niestety, trener Runjaić po zaledwie kilku treningach z zespołem wrzucił Zybę na głęboką wodę. To było poniekąd zaprzeczenie wcześniejszym słowom samego szkoleniowca, który przekonywał, że gra na „szóstce” wymaga czasu na wypracowanie automatyzmów i zrozumienie poszczególnych zawodników. Kiedy Zyba miał to wypracować, skoro nawet nie wypracował tego jeszcze Augustyniak? A może to był sygnał w kierunku dyrektorów, że potrzebne jest porządne wzmocnienie na tej pozycji już teraz?
W tej sytuacji bardzo ciężko ocenić jednoznacznie jego debiut, gdyż to są dopiero pierwsze minuty w nowym zespole. Widać było jeszcze brak zgrania i tego, że w takim meczach gra się o wiele szybciej i nie ma miejsca na błędy w kryciu. Jestem ciekaw, jak Zyba zagrałby mając u boku Augustyniaka, który skupiał się na defensywie, a on sam mógłby odpowiadać za ofensywę. Myślę, że wtedy byłoby więcej pożytku z nowego gracza, którego widać, że ciągnie do przodu i ma dużo inklinacji ofensywnych.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.