REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Ruchem

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

W piątek Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Ruchem Chorzów 1-0. Spotkanie w wykonaniu legionistów było jednak przeciętne. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Runjaicia.



Radovan Pankov - W spotkaniu z Ruchem Serb potwierdził swoją wysoką dyspozycję, o której wielu mówiło po obozie przygotowawczym. Pankov grał bardzo pewnie i odważnie. Często bezprecedensowo zatrzymywał rywali i zawsze był w odpowiednim miejscu. Zanotował wiele ważnych interwencji, jedna z nich była nawet kluczowa dla wyniku. Stoper w 55. minucie wślizgiem przerwał atak "Niebieskich" - tak rozpoczęła się bramkowa akcja warszawiaków. Pankov jest zawodnikiem, który ma ogromny spokój i luz, jednak warto zaznaczyć, że momentami jest to zaleta, a niekiedy wada. Serb wykorzystywał to przede wszystkim w dobry sposób, bo bez kompleksów przerywał ataki rywali, jednak w 60. minucie jakby odcięło mu prąd. Biegł z piłką do środka pola karnego, po czym zgubił futbolówkę. Na szczęście obyło się bez konsekwencji, lecz takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. To był jedyny błąd stopera w tym starciu, a później rozgrywał mecz na wysokim poziomie. W 79. minucie na pewniaka mocnym i agresywnym wejściem zablokował Długosza, który dochodził do groźnej sytuacji. Jeżeli taką formę utrzyma na wiosnę, każdy kibic Legii będzie zadowolony.

Steve Kapuadi - To był dobry i pewny występ w wykonaniu Francuza, choć zdecydowanie nie było to dla niego trudne spotkanie. Kiedy powinien, stawał na wysokości zadania. W 75. minucie popisał się ofiarną interwencją, gdy wślizgiem zablokował groźne uderzenie Vlkanovy. Piłką operował dokładnie, większych błędów nie popełniał. Spotkanie w Chorzowie może uznać za udany początek rundy wiosennej.

Paweł Wszołek - Trudno jednoznacznie ocenić jego występ. W pierwszej połowie jakby nie było go na placu gry. Odżył w 56. minucie, ale w jakim stylu! Świetnym podaniem obsłużył Kramera, który zanotował asystę przy trafieniu Guala. To podanie oraz jego skutek napędziło Wszołka. Tak rozpoczął się jego najlepszy okres w tym starciu. Biegał więcej, był bardziej aktywny i widoczny. Trzeba przyznać, że z łatwością uciekał rywalom, ci mieli z nim ogromne problemy. Niestety, mankamentem Wszołka było uderzenie lub ostatnie podanie. W 76. minucie miał wymarzoną okazję, gdy stanął oko w oko ze Stipicą, ale Chorwat okazał się lepszy. Po kilku minutach ponownie znalazł się w polu karnym przeciwników, chciał i powinien podać futbolówkę do Pekharta, ale zrobił to za lekko. Gdyby nie te pomyłki w ostatnich fazach akcji oraz bierna postawa w pierwszej połowie, z pewnością przyznalibyśmy mu pozytywną notę.

Kacper Tobiasz - Piłkarze Ruchu w piątkowy wieczór nie oddali ani jednego celnego strzału, więc trzeba powiedzieć wprost - Tobiasz był zupełnie bezrobotny. Nie musiał poważnie interweniować czy w jakiś sposób ratować zespół. Czyste konto z pewnością cieszy, ale trudno ocenić występ golkipera, gdy nie miał jak się wykazać.

Yuri Ribeiro - Spośród trójki stoperów zaprezentował się najgorzej. To nie był jakiś fatalny występ Portugalczyka, ale na pewno był najmniej pewnym z obrońców. Przytrafiło mu się kilka błędów, których powinien się wystrzegać. Raz zupełnie nieatakowany wybił przed siebie futbolówkę klatką piersiową. Na wysokości zadania stanął w końcówce spotkania, gdy w 90. minucie był dobrze ustawiony i skutecznie zablokował groźne dośrodkowanie chorzowian.

Marc Gual - Na murawie spędził nieco ponad godzinę. Umówmy się, gdyby Hiszpan nie pokonał Stipicy za mecz z Ruchem, otrzymałby sporego minusa. Gdy w pierwszej połowie wpadał w szesnastkę rywali, podejmował błędne decyzje lub był za wolny. Długo był niewidoczny, ale w końcu w 56. minucie wpisał się na listę strzelców. Miał nieco szczęścia, bo wydaje się, że nie uderzył piłki idealnie, ale fart w życiu piłkarza również jest bardzo istotny.

Blaz Kramer - W pierwszej połowie wyglądał słabo. Dużo stał w miejscu, często nie był zainteresowany piłką. Poruszał się ociężale i wolno. W ofensywie był niemrawy. Warto zaznaczyć, że po pierwszych 45 minutach wskaźnik oczekiwanych goli legionistów wyglądał fatalnie (0,07), choć oczywiście to "zasługa" całego zespołu. Po zmianie stron Kramer był bardziej aktywny, a nawet zanotował asystę. Warto podkreślić, że Słoweniec zachował się w tej akcji dobrze. Świetnie pokazał się na pozycję, a następnie celnym podaniem obsłużył Guala. Zagrał dwie nierówne połowy, lecz druga pokazała, że stać go na lepszą postawę na wiosnę. Zszedł z boiska w 74. minucie.

Juergen Elitim - Zagrał bez fajerwerków. Wiemy, że potrafi lepiej rozruszać ofensywę wicemistrzów Polski. Zresztą wydawało się, że taka będzie jego rola przy Augustyniaku, choć warto zaznaczyć, że przez całą drugą połowę jego kompanem w środku pola był Kapustka. Kolumbijczyk nie zagrał źle, bo posłał kilka niezłych podań, ale potrafił również zaprzepaścić całkiem dobry kontratak.

Patryk Kun - Niestety, ale z Kunem na murawie lewa strona warszawiaków praktycznie nie istniała. Był niewidoczny, mało aktywny. Na boisku spędził nieco ponad godzinę, a przez ten czas wykonał dwa sprinty. Warto zaznaczyć, że Pekhart, który nie słynie z szybkiego biegu, przez nieco ponad kwadrans takich zrywów wykonał pięć. Można powiedzieć, że Kunowi dał lekcję Morishita, który pokazał, jak powinno się grać na wahadle.

Rafał Augustyniak - O tym, że Augustyniak najlepiej prezentowałby się w środku pola, słyszeliśmy od dłuższego czasu. Wreszcie zawodnik dostał taką szansę, jednak na tle słabego Ruchu wypadł przeciętnie. Nie minęła minuta spotkania, a Augustyniak wyłapał żółtą kartkę. Można było mieć obawy, czy nie ustawi to spotkania w jego wykonaniu. Faktycznie, tak się stało, bo Kosta Runjaić już w przerwie postanowił zdjąć "Augusta" z murawy. Przez 45 minut wyglądał niepewnie. W defensywie miał kilka niezłych interwencji, ale w środku pola popełnił trochę błędów.

Josue - Na murawie spędził 81 minut, ale właściwie z niczego konkretnego go nie zapamiętaliśmy. Grał niechlujnie i niedokładnie. Jedynie 74% podań Portugalczyka było celnych, to drugi najgorszy wynik spośród piłkarzy Legii (Pankov - 73%). Często spowalniał ataki, nikt nie ma mu tego za złe, jeżeli ma jakiś konkretny plan, ale tego brakowało w piątkowy wieczór. Dodatkowo wykonywane przez niego stałe fragmenty gry wyglądały przeciętne. Podsumowując - kapitan "Wojskowych" źle rozpoczął rundę wiosenną.

Zmiennicy

Ryoya Morishita - Pojawił się na murawie w 64. minucie. Notował dobre kontakty z piłką oraz skutecznie wchodził w pole karne rywala. Ta zmiana rozruszała lewą stronę Legii, która wcześniej się "zastała". Szczególnie jego dośrodkowania nieźle wyglądały. Widać, że jest bardzo szybki, dynamiczny, ma pomysł i chęci. Po piątkowym meczu w wykonaniu Japończyka możemy sobie wiele obiecywać, ale miejmy nadzieję, że był to jedynie przedsmak tego co pokaże w przyszłości.

Bartosz Kapustka - Wszedł na boisko w 45. minucie. Na początku prezentował sporo błędów w środku pola. Z czasem wskoczył na wysoki poziom, a na murawie wyglądał lepiej niż Elitim czy Augustyniak. W 76. minucie świetnym podaniem odnalazł Wszołka, którego uderzenie wybronił Stipica. To nie było jedyne niezłe zagranie Kapustki.

Tomas Pekhart - Wszedł na murawę w 74. minucie. Dawał z siebie wszystko. Starał się, dużo biegał i chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Powiem szczerze, że nie przypominał Pekharta, a bardziej zwinnego i wybieganego zawodnika. Chyba zauważył, że musi walczyć o skład, to dobrze.

Maciej Rosołek - Znalazł się na placu gry w 64. minucie. Zapamiętamy go z jednej sytuacji, którą niestety zmarnował. W 72. minucie uderzył po ziemi, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki.

Filip Rejczyk - Wszedł na boisko 81. minucie. Grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.